Hej Dziewczyny i (Chłopcy)!
Żyje teraz w ciągłym biegu, zamieszaniu, projektach i stresie - wiadomo, jak to w czasie sesji. Mam trochę mniej czasu na przygotowywanie notek, ale nie chcę zaniedbywać bloga. Dzisiaj skromnie, małe pochwalenie się zakupami kosmetycznymi i postanowienie, którego mam zamiar się trzymać i zrealizować do końca. Ale o tym za chwilę :)
Skromna realizacja kosmetycznych potrzeb w tym miesiącu. Czyli pędzel do pudru Ecotools, filtr do twarzy, po za tym małe, zbędne przyjemności, jak lakier do paznokci i antybakteryjny żel do rąk.
Pędzel Ecotools dorwałam w Rossmanie w cenie 30 zł bez grosza. Od dłuższego czasu szukam jakiegoś lepszego pędzla do pudru, z miękkim, syntetycznym włosiem, który nie 'zedrze' mi podkładu przy aplikacji. Kolejną sprawą jest filtr, Iwostin Solecrin. Zdecydowałam się na niego, ponieważ przede wszystkim jest nie testowany na zwierzętach, ale to kryterium muszą spełniać wszystkie moje kosmetyki. Druga sprawa to wysoki filtr, całkiem przystępna cena, stabilne filtry, na które mogę kłaść makijaż i całkiem dobre recenzje na KWC. Używam go od 3 dni i jak na razie jest ok, chociaż trzeba popracować przy makijażu, bo filtr jest dość tłusty i nie wszystkie podkłady wyglądają na nim dobrze, przynajmniej jak nakładam jego przepisową ilość. Zapłaciłam za niego AŻ 38 zł. Piszę aż, ponieważ dzisiaj natknęłam się na reklamę DOZu, gdzie informowano o obniżkach kosmetyków Iwostin. Krem kosztuje 25 zł. Więc jeżeli macie ochotę - kierujcie się tam :) Antybakteryjny żel do rąk z CleanHands kupiłam pod wpływem chwili w Rossmanie. Kosztował 3 zł za 30ml, więc się zdecydowałam, szczególnie, że idzie lato, ręce się pocą, brudzą... A ta mała tubka zmieści się do torebki i świetnie odświeży dłonie w odpowiednim momencie. Ostatnia rzecz to lakier do paznokci z Golden Rose. Uwielbiam lakiery od jakiegoś czasu, gdy mam okazję to powiększam swoją kolekcję o nowe kolory. Najbardziej lubuje się w tych najtańszych, więc mogę sobie pozwolić na kolejne :) Tutaj skusił mnie dość nietypowy kolor, fioletowa perła z jasnym połyskiem. Na razie powstrzymam się z jego oceną, ponieważ chcę jeszcze trochę poeksperymentować.
Drugą część notki stanowi moje postanowienie. Stwierdziłam, że powinnam skończyć z wydawaniem sporej ilości mojej skromnej wypłaty na kosmetyki, za to zainwestować w coś innego - chociażby zmianę garderoby lub oszczędzić na coś poważniejszego. Najbardziej zawsze kuszą mnie podkłady i tuszę do rzęs, ponieważ są to dla mnie kosmetyki najważniejsze, w których ciągle szukam ideału. A, że nie mogę znaleźć, to inna sprawa ;) Powoduje to ciągłe kuszenie się na kolejne nowości. Przepatrzyłam swój kufer i stwierdziłam, że powinnam się ograniczyć, bo wykończenie wszystkiego zajmie mi... rok, co dopiero, gdybym miała sprawić sobie kolejne. Więc postanawiam - nie kupię żadnego podkładu oraz tuszu do rzęs, póki nie wykończę posiadanych - które zaprezentuje. Mam też zamiar ograniczyć się w różach czy bronzerach.
Podkład Pharmaceris, którego używam na początku makijażu w okolice oczu (jestem z tych, które najpierw malują oczy, potem resztę twarzy, kwestia cieni pod oczami i ryzyka sypania cieni:)), krem Alterry z brzoskwinią, którego mam jeszcze dużo, pięknie pachnie, na lato będzie idealny, oraz podkład Everyday Minerals, który mam już prawie... rok. Nie maluje się nim codziennie, ale dość często, widać zużycie. Ten odcień jest dla mnie za ciemny (nie do końca przemyślany wybór), ale przy cienkiej warstwie dobrze wtapia się w skórę. Gdy go skończę, na pewno jeszcze zakupie podkład EDM, ponieważ mi służą. Po za tym mam jeszcze sporo próbek. BB kremy Skin79, które dostałam miesiąc temu, podkłady Lumiere, 4 rodzaje. Niech Was nie zwiedzie ich wielkość, te podkłady są niesamowicie wydajne, jeden woreczek starczyłby mi pewnie na 2-3 tygodnie codziennego używania, jeżeli nie dłużej. Do tego dochodzi nie pokazany na zdjęciu Tony Moly Dear me Petite Cotton BB cream.
Tusze do rzęs. Aktualnie otwarte 3. Żaden nie okazał się idealny, ale tragedii też nie ma. Chciałam spróbować kolejnego... Ale postanowiłam wykończyć te. Tusz Essence i Wibo goszczą u mnie po raz drugi. Z pierwszym opakowaniem w obu przypadkach myślałam, że trafiłam na odpowiadający mi tusz, ale przy drugim opakowaniu ten czar prysł. Nie wiem, czemu tak się dzieje, ale tusze zakupione, trzeba zużyć. Tusz Eveline był dołączany do promocyjnego opakowania z pudrem i odżywką. Opinie na KWC ma całkiem pozytywne, ale u mnie kompletnie się nie sprawdza. Nie wiem, jak z nim wytrzymam, gdy nadejdzie jego pora :)
Wypociłam prawdziwy esej, mam nadzieję, że da się przez to przebrnąć. W skrócie - postanawiam nic nowego nie kupować, póki nie wykorzystam starych, zalegających produktów.
Macie może ochotę na recenzję konkretnego kosmetyku? Kupujecie na zapas, z chęci posiadania, czy może potraficie do tego podejść z rozsądkiem i ograniczacie liczbę kosmetyków tylko do tych aktualnie używanych?