Cześć dziewczyny (oraz chłopcy),
na początku chciałam podziękować za wszystkie komentarze oraz obserwację mojego bloga. To bardzo motywujące, gdy już na początku przygody z blogowaniem słyszy i czyta się tyle przyjemnych słów. Także dziękuje i mam nadzieję, że w dalszym ciągu blog ten wywoła pozytywne reakcje z Waszej strony, będę się starać :)
Dzisiaj napiszę trochę o jednej z pomadek z mojej skromnej kolekcji. Szminki to jedne z rzeczy, które zawsze chcę kupić, jednak nigdy nie mam na to pieniędzy/czasu/nie mogę się zdecydować. Ten egzemplarz kupiłam, kiedy dążyłam do ust nude w makijażu. Nie jest to typowy 'korektor', acz całkiem przyjemny kolor na co dzień.
Cena i dostępność - 7 zł, można dostać ją na stoiskach Golden Rose, sieci Jaśmin oraz osiedlowych drogeriach.
Opakowanie i estetyka - szminka pochodzi z kolekcji 2000, jej kolor jest oznaczony numerem 109. Ilościowo jest jej 4,2g, po otwarciu jest ważna 24 miesiące. Zakupiłam ją w kartoniku, który od razu wyrzuciłam. Opakowanie jest wykonane z plastiku, w szaro-srebrnym odcieniu. Na środku widać srebrny pasek. Produkt jest lekki, zawleczka otwiera się bez problemu, ale nie zrobi tego bez naszej ingerencji - np sama w torebce. Plastik jest dość gruby, u mnie jednak pojawiło się jedno pęknięcie. Moje produkty jednak są narażone na warunki ekstremalne (rzucam torebką gdzie popadnie), więc myślę, że przy prawidłowym użytkowaniu nie byłoby widać żadnego uszczerbku :) Sama szminka wysuwa się z lekkim oporem. Jak dla mnie za tą cenę wykonanie dość porządne.
Opakowanie i estetyka - szminka pochodzi z kolekcji 2000, jej kolor jest oznaczony numerem 109. Ilościowo jest jej 4,2g, po otwarciu jest ważna 24 miesiące. Zakupiłam ją w kartoniku, który od razu wyrzuciłam. Opakowanie jest wykonane z plastiku, w szaro-srebrnym odcieniu. Na środku widać srebrny pasek. Produkt jest lekki, zawleczka otwiera się bez problemu, ale nie zrobi tego bez naszej ingerencji - np sama w torebce. Plastik jest dość gruby, u mnie jednak pojawiło się jedno pęknięcie. Moje produkty jednak są narażone na warunki ekstremalne (rzucam torebką gdzie popadnie), więc myślę, że przy prawidłowym użytkowaniu nie byłoby widać żadnego uszczerbku :) Sama szminka wysuwa się z lekkim oporem. Jak dla mnie za tą cenę wykonanie dość porządne.
W użyciu - jestem trochę 'nogą' jeżeli chodzi o określanie kolorów, ale spróbuję :) Pomadka ma naturalny kolor, dość ciemny koral z nutą ceglanej czerwieni. Na ustach wychodzi jednak jasno. Należy ją nałożyć na przygotowane wcześniej usta, ponieważ podkreśla niedoskonałości, wchodzi w załamania, uwidacznia skórki. Ma kremową konsystencję, gładko sunie po wargach. Minusem tego produktu jest 'wylewanie' się koloru po za obręb ust. Nie wiem, jak to robi, ale parę chwil po pomalowaniu (bez użycia pędzelka, czy palca) rozpływa się po za wargi, dając efekt klauna... Subtelnie, ale jednak. Moim sposobem na to jest wklepywanie jej palcem, unikam rozmycia i nadaje jej delikatniejszy efekt. Wadą może być też zapach - pudrowy, charakterystyczny dla starych, babcinych szminek. Mi to nie przeszkadza, ponieważ ani przy aplikacji, ani przy noszeniu nie czuję tego.
Trochę swatchy - na ręce oraz na ustach w różnych opcjach świetlnych:
Światło dzienne, niebo zachmurzone
Światło dzienne, niebo zachmurzone. Pomadka nałożona bezpośrednio na usta:
Światło dzienne, słońce. Nakładana za pomocą opuszka palca:
Światło dzienne, ranek. Wklepywana palcem:
Trwałość - na pewno nie należy do trwałych pomadek. Wytrzymuje na ustach może z godzinę. Kiedy sporo mówimy, jemy, pijemy czas ten skraca się niesamowicie. Także trzeba ją reaplikować, co przy potrzebie precyzyjnego nałożenia nie należy do zadań łatwych. Raczej nie zabieram jej ze sobą na wyjście, maluje się przed, a potem poprawiam za pomocą czegoś, czym mogę pomalować się bez patrzenia w lusterko. Co ważne - wysusza usta, co jeszcze bardziej utrudnia ponowne nałożenie :D
Podsumowując - ciężko wydać mi ocenę tej szmince. Z jednej strony lubię ją za kolor i kremową konsystencję, z drugiej strony po napisaniu recenzji wyszło na jaw, że jednak ma więcej wad, niż zalet. Plusem, o czym zapomniałam, może być cena - 7 zł na wysepkach z kosmetykami GR. Nie skreślam jej jeszcze, zużyje do końca, może zdążę zmienić zdanie. Na pomadkę z Golden Rose na pewno jeszcze się skuszę, ponieważ słyszałam wiele dobrego na temat innych serii. Może w końcu się zmotywuję, by jakąś zakupić :)
Moja ocena: 3/5
Ps. W końcu doszła do mnie oczekiwana paczka z Korei! To moje nowe azjatyckie cudo, czy Tony Moly Dear me Petite Cotton BB cream. Na razie testuje, więc na recenzję jeszcze nie czas. Mogę powiedzieć tylko jedno - całkowicie zakochałam się w BB kremach.
Miałyście już styczność z pomadkami Golden Rose? Które serie polecacie?
A może z kolei interesują Was BB kremy, na które od jakiegoś czasu panuje istny 'szał'?
Chciałam się zapytać ile kosztuje ta pomadka, bo chyba nie ma. Przy najmniej ja nie doczytałam takowej informacji ;)
OdpowiedzUsuńOj, głupia ja nie wyszczególniłam tej informacji, a chyba jednak powinnam - podałam to w podsumowaniu. Dziękuje za sugestię, poprawie to i ulokuję gdzieś, by było bardziej widoczne :)
UsuńPiękny kolor! I piękne usta ;)
OdpowiedzUsuńMnie temat BB kremów w ogóle nie kręci :)
Bardzo ładny kolor szminki:)
OdpowiedzUsuń