24 marca 2014

Makijaż: Żółć po raz kolejny :)

Hej piękni! :)
Dziś mam dla Was szybki post z makijażem, który wykonałam jakiś czas temu na co dzień. Jest to propozycja słoneczna, z wyrazistymi kolorami, ale oprószona też ciemniejszymi cieniami - fioletem i khaki. Zapraszam :)



Do wykonania użyłam tutaj czterech cieni - żółci, khaki, oberżyny i czerni.



Żółć nałożyłam na bazę z białej kredki (NYX Milk), zaś sam cytrynowy cień to produkt od Marizy. Odcień khaki powędrował w zewnętrzny kącik, zaś oberżyna - na dolną powiekę. Obydwa to nowe wypiekańce z KOBO, które pokazywałam jakiś czas temu. Czerń, która wyszła dość lekko, pochodzi z palety Sleek Au Naturel.



I tyle! Niestety nie podam pozostałych kosmetyków, których użyłam w tym makijażu, bo ich nie pamiętam, a kłamać nie chcę ;) Pozostawiam Was z tą propozycją, którą poleca wypróbować - żółci nie należy się bać, świetnie orzeźwia spojrzenie - a sama idę szykować się na kolejny, pracowity dzień. Do zobaczenia!

13 komentarzy:

  1. :o cudo ! spróbowałabym zrobić ale pewnie i tak by mi nie wyszło i wyglądałabym jak debil :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ale słonecznie! idealnie na lato! będę musiała wypróbować taki mejkap :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny makijaż. Uwielbiam Twoje rzęsy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. góra tak, dół nie (nie u mnie :)) na foto fajnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale piękny :) Tylko czy mi blondynce pasowałby żółty kolor na powiekach ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. makijaż cudny i taki egzotyczny;) ja chyba bym się na takie szaleństwo nie odważyła ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. ze sztucznymi rzęsami było by jeszcze ładniej :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Co za żółć!robi wrażenie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Energetycznie <3 Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. no wiosna że aż bije neonem po oczach :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.