28 marca 2014

Kolorówka: Dr. Hauschka, Translucent Face Powder (loose)

Witajcie piękni :)
Powiem Wam, że ostatnio brak mi sił na jakiekolwiek działanie - nowa praca daje popalić i wracając do domu po prostu padam na twarz, chociaż wydawałoby się, że nie muszę wkładać w to co robię aż tyle energii :D Mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaję do nowych obowiązków, bo nie wyobrażam sobie takiej ciągłej egzystencji na poziomie średnio rozgarniętego zombie. 

Dziś mam dwa Was recenzję produktu, który towarzyszy mi już dłuższy czas. To puder transparentny dr. Huaschka, który został mi sprawiony przez chłopaka. Szukałam czegoś naturalnego, matującego, lekkiego, dającego naturalny efekt, jednocześnie nie tak wyczuwalnego jak choćby tradycyjna skrobia ziemniaczana. Po przeczytaniu wielu pozytywnych recenzji trafiło na ten produkt - o tym, czy moje oczekiwania zostały spełnione przeczytacie niżej :)



Na początku o samym opakowaniu - jak widać mamy do czynienia z czarnym, błyszczącym plastikiem, w którym zamknięty jest drogocenny pyłek (cena jest spora, bo aż ok. 80 zł za 12 g). Muszę powiedzieć, że samo opakowanie jest na prawdę dobrej jakości. Po takim czasie używania (parę miesięcy) zazwyczaj moje kosmetyki są już wizualnymi koszmarkami, tutaj natomiast nawet napis nie uległ lekkiemu przetarciu. Naklejka z informacjami trzyma się spodu, a jedyne widoczne ubytki to lekko porysowany wierzch. Nic dziwnego, w końcu walam ten puder na prawo i lewo, po szufladach, kufrach u torebkach.



Po otwarciu ukazuje nam się puszek, który stanowi zabezpieczenie dla wysypującego się przez sitko pudru. Puszek - ot zwykły gadżet, nie lepszy niż te dołączane do proszków za 10 zł. Sitko to też nic innowacyjnego, dla mnie rozwiązanie wygodne - jeżeli puszek jest na swoim miejscu, to nic się nie wysypuje. 


Polecam za to spojrzeć na skład - czekają na nas tam same dobrodziejstwa. Mączka z tapioki, puder jedwabny, mika, krzemionka i wiele ekstraktów, aż chce się nakładać ten koktajl na twarz, bo w porównaniu z tradycyjną kolorówką można by pomyśleć, że mamy do czynienia z czymś niesamowicie zdrowym. Dzięki temu miałam pewność, że puder mojej cerze nie zaszkodzi.


Przechodząc już do konkretów, to sam proszek jest miałki i jedwabisty, lubi polatać sobie w powietrzu, polecam więc nakładać go ostrożnie i nie szaleć. Ładnie pokrywa buźkę jedwabistą otoczką, bardzo podoba mi się jak wygląda po oczami - lekko wklepany nie podkreśla zmarszczek i nie niweluje efektu rozświetlenia korektora. Wiele innych pudrów pod oczami prezentuje się wręcz tragicznie, tutaj nie ma tego problemu, za co go polubiłam. Na pewno pudernicy z siebie nie zrobimy, a transparentny kolor nada się dla każdej z nas. Całości dodaje uroku zapach, właśnie mączki tapiokowej, lekko słodkawy i specyficzny, ale nie pudrowy!


Można by powiedzieć - cud na cudami, puder idealny! Niestety, tutaj te cuda się kończą, a wychodzi smutna prawda. Jakie zadanie ma puder, każda z nas wie - ma wykańczać makijaż i matowić cerę. No i o ile przez pierwszą godzinę, dwie Hauschka się z zadania wywiązuję, dalej jest coraz gorzej. Niestety - puder ten nie radzi sobie z moją cerą. Tłuszcze się po przypudrowaniu niesamowicie już po około 2-3 godzinach. Nakładam go na minerały, które same w sobie są przecież sypkie, a sebum atakuje mimo tego. Podkład zagruntowany tym pudrem trzyma się też dość słabo - mam porównanie chociażby z tanim pudrem matującym MySecret - on potrafi przedłużyć trwałość Annabelle Minerals, zaś Hauschka po prostu sobie nie radzi. Nie dość, że świece się jak latarnia, to jeszcze za chwilę złazi mi z twarzy beżowy smalec. Ubolewam nad tym strasznie, bo miało być tak pięknie!

Plusy: Skład, wydajność, zapach, efekt, konsystencja
Minusy: Cena, działanie
Moja ocena: 2,5/5

Podsumowując, mimo tylu ochów i achów przejechałam się na tym produkcie. Lubię go za wykończenie, piękny skład, zapach, aplikację. Jednocześnie nie mogę dać mu dobrej noty, bo ze swojego zadania się nie wywiązuję - mat znika po chwili, razem z podkładem. I nie jest to wina mojej kapryśnej cery, bo inne pudry sobie z nią radzą. Co mogę powiedzieć - zostawiam go sobie na poprawki, w tej roli się sprawdza. Myślałam, że trafiłam na puder idealny, ale szukam dalej!

Przypominam o rozdaniu! Tylko do 23:59 czekam na Wasze zgłoszenia, a już po weekendzie paczki powędrują do dwóch zwycięzców :)


3 komentarze:

  1. szkoda, że wypadł tak kiepsko.. to z niego podkład kleisz..? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chłopak chciał dobrze, zrobił Ci super prezent a wyszła mała kiszka :D
    Mam nadzieję, że nie przeczytał recenzji, bo jeszcze mu się smutno zrobiło!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.