17 września 2012

Pielęgnacja: Hershey's Lip Balm, czyli pielęgnujące aromatyczne cudeńka

Hej wszystkim!

Dziś post z serii pielęgnacyjnej, dość rzadko u mnie spotykany :) Dziś nieco o oryginalnych balsamach do ust, które cieszą oko swoimi opakowaniami, węch swoim zapachem i usta... swoim działaniem pielęgnacyjnym ;)


Cena i dostępność - Balsamy te dostałam w prezencie, więc ciężko mi ustalić cenę i dostępność tych produktów. Z tego co ogólnie wyszukałam, są dostępne w Sephorach, ale nie widziałam ich nigdy w PL.

Opakowanie i estetyka - To chyba największa zaleta tych produktów - piękne opakowania. Metalowe puzderka są zdobione w stylu vintage, każde z nich cieszy oryginalnym wzorem. Cała trójka zaś jest zamknięta w ozdobnej puszeczce, którą aktualnie wykorzystuje jako przechowalniana spinek, gumek i innych akcesoriów do włosów :) Każde z opakowań zawiera 14,2g produktu, co czyni je na prawdę sporymi i wydajnymi mazidłami do ust. Jedyny ich minus, to właśnie forma - zmuszone jesteśmy wyciągać zawartość palcem, co kwalifikuje je raczej jako balsamy do użytku domowego. Możemy mieć również problem z otwarciem ich wykremowanymi dłońmi, ponieważ puzderka nie są zakręcane, lecz 'wciskane'.




W użyciu - każdy z balsamów z kompletu ma inny aromat. Migdał, Waniliowy krem i Mleczna czekolada. nawiązują do produktów marki Hershey's, która zajmuje się wyrobem wszelkich słodkości za oceanem. Balsamy mają zwartą konsystencję, jak zimne masło, wierzchnia warstwa jednak z łatwością się stapia pod wpływem naszych opuszków. Dzięki temu aplikacja jest przyjemna i bezproblemowa. Nie posiadają konkretnego smaku, jest on neutralny, dzięki temu nie przeszkadza na wargach. Doznania zapachowe za to są przyjemne, każdy z balsamów posiada zapach przypominający jego pierwowzór z nazwy. Są to jednak zapachy delikatne, naturalne, nieprzesadzone. Same balsamiki różnią się między sobą również zawartością - każdy z nich ma inny odcień, nawiązujący do 'smaku'.


Wanilia i Czekolada są w użyciu, Migdał nadal nieruszany :)
Warto również zwrócić uwagę na skład - same naturalności, bez zbędnych dodatków: Oliwa z oliwek, wosk pszczeli, olej kokosowy, lanolina, aromat, witamina E, masło kakaowe, ekstrakt z rozmarynu i naturalne, mineralne filtry. Dzięki temu balsam zapewnia ochronę przeciwsłoneczna dla naszych ust, według producenta jest to SPF 15. Producentem jest firma On10, która zapewnia, że do swoich produktów używa jedynie naturalnych i organicznych składników.


Efekt - Cała otoczka jak najbardziej na plus, jak więc jest z działaniem? Tu balsamy również trzymają poziom. Wystarczy nałożyć warstwę kosmetyku, aby za chwile cieszyć się gładkimi i nawilżonymi ustami. Na co dzień nakładam balsam chwilę przed zrobieniem makijażu, co jakiś czas w ciągu dnia oraz grubszą warstwę na noc. W przypadku tego produktu pomoc jest doraźna i natychmiastowa, niestety nie działa jednak na dłuższą skalę - fakt, usta są zadbane, miękkie i bez suchych skórek, jednak nie wiem, czy poradziłby sobie z ustami wymagającymi regeneracji z powodu przesuszenia i zaniedbania. Jego zadanie to raczej utrzymywanie naszych warg w ciągłej kondycji i nawilżeniu.


Trwałość - kosmetyk będzie znajdował się na naszych ustach, póki go zetrzemy lub się nie wchłonie. Po zjedzeniu/wypiciu najlepiej powtórzyć aplikację.

Podsumowując - jak najbardziej podobają mi się te balsamy. Moje usta nie wymagają wiele, jedynie peelingowania co jakiś czas i nawilżania. Balsamy Hershey's dają mi odpowiednią ochronę i regenerację, dlatego chętnie sięgam po nie i cały czas mam pod ręką. Jedyny minus to opakowanie, które zmusza mnie do korzystania z nich w domu (po za wolę pomadki w sztyfcie) oraz to, że ich efekt nie jest długotrwały, raczej doraźny. Mimo tego cieszą oko jako gadżet i sprawdzają się w swojej roli. Zdaje sobie również sprawę, że tak na prawdę nie trudno ukręcić sobie takiego specyfiku w domu - wszakże skład to same naturalne półprodukty, które bez problemu możemy nabyć w odpowiednich sklepach i na pewno o wiele tańszym kosztem uzyskać równie dobre produkty :) Ale czy będą miały one wtedy równie urocze opakowanie?
Marka Hershey's jest również jedną z tych, które są przeciwko testom na zwierzętach. W 2007 roku była prowadzona kampania Tell Mars to Follow Hershey's Lead and End All Support for Animal Tests, gdzie zachęcano, by na haloween zrezygnować ze słodyczy marek takich jak Mars, które znajdują się na czerwonej liście PETY i zastąpić je produktami marki Hershey's.

Moja ocena - 4,5/5

Balsamy do ust są w waszym stałym repertuarze pielęgnacyjnym? Wolicie produkty w puszkach, puzderkach, słoiczkach czy może te w sztyfcie? Lubicie aromatyczne kosmetyki do ust, czy wręcz przeciwnie i stawiacie na neutralność? 
W następnym poście będzie kompletne przeciwieństwo balsamów Hershey's, czyli kompletny pielęgnacyjny bubel :)

13 komentarzy:

  1. Migdałowy i waniliowy z chęcią bym wypróbowała. Chociaż wygodniej mi używać wszelakie balsamy w sztyfcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tak samo, łatwiej się ich używa po za domem. W domowym zaciszu aplikacja jest dla mnie drugorzędna :)

      Usuń
  2. Opakowania na prawdę cieszą oko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładnie wyglądają. Ja ostatnio mam fioła na punkcie takich małych produkcików w ślicznych puzderkach. Obecnie moje oko cieszy również balsam do ust, który otrzymałam we wrześniowym Glossybox. Aczkolwiek przyznaję Ci rację jeśli chodzi o aplikację, jest dość kłopotliwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest ten szkopuł, że najpiękniejsze opakowania zawsze posiadają balsamy we wszelkich puzderkach :D

      Usuń
  4. tak prawdę mówiąc, to uwielbiam balsamy do ust pod każdą postacią ;) a te mają taaakie urocze opakowania :) szkoda, że są niedostępne w polsce :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że można je gdzieś u nas kupić, pewnie na Allegro, ponieważ osoba, która mi to sprezentowała, nie robi zakupów za granicą :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, trochę usta barwią - ale delikatnie, wanilia je rozjaśnia, a czekolada delikatnie przyciemnia - nie wiem, jak z migdałem :D Ale jest to na tyle subtelne, że różnicy wielkiej nie ma :)

      Usuń
    2. A akurat na zdjęciu są takie lekko zaróżowione, bo po peelingu :D Zresztą ja mam naturalnie mocniejszy kolor warg ;)

      Usuń
  6. Jakie cudeńka ;) Chciałabym je mieć, szkoda, że taka dostępność kiepska.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.