13 września 2012

Kolorówka: Delia ONYX, korektor do brwi - brąz

Hej wszystkim!

Dziś chciałam Wam przedstawić jeden z produktów do brwi, który to używam niemal codziennie, aby nadać im ostateczny wygląd. Mowa o produkcie Delii z serii Onyx - korektorze, a raczej barwionym żelu, do brwi. Jak wiecie, a może nie, brwi to dla mnie wizytówka naszej twarzy i ramy dla oczu. Dlatego też staram się, by zawsze były odpowiednio podkreślone. Na produkt Delii natknęłam się podczas przeczesywania blogów, jako coś, co może zastąpić cień czy kredkę. Czy rzeczywiście daje radę w zetknięciu z moimi jasnymi, rzadkimi włoskami nad okiem?


Dostępność i cena - około 10 złotych w większości osiedlowych drogerii, również w sieciówkach, gdzie są szafy Delii.

Opakowanie i estetyka - w tejże cenie dostajemy produkt zapakowany w tradycyjną tubkę jak od maskary, z metaliczno-niebieskimi wstawkami i przezroczystą ścianką, przez którą dokładnie widzimy produkt. Pierwsze wrażenie? Ok, całkiem ciekawie i dość 'nowocześnie' jak na naszą rodzimą firmę ;) Na opakowaniu widzimy napis - korektor do brwi? Wtf? Jak dla mnie korektor ma maskować, chociaż jeżeli ktoś chce może podciągnąć funkcję korektora pod REtuszowanie i poprawianie wyglądu, więc ok, niech będzie, choć nazwa myląca i nieco... dziwna. Jednak po opakowaniu mniej więcej od razu można się poznać z czym mamy do czynienia. Odkręcamy. Widzimy tradycyjną szczotkę do rzęs na krótkim trzonku. Sam gwint produktu zamyka i otwiera się bez problemu, nie przekręca się. Choć ma jeden minus - zawsze jest upaćkany. Nie wiadomo jak delikatnie wkładamy szczoteczkę, po otwarciu widzimy, że gwint jest uwalony. Polecam czyścić co jakiś czas, inaczej po paru użyciach towarzyszyć nam będą nieestetyczne suszki...




W użyciu - otwieramy więc raz jeszcze nasz korektor i przyglądamy się szczoteczce. Jest trójkątna - mamy trzy rzędy włosków w równych odstępach. Pomiędzy nimi, na samym druciku, zbiera się bardzo dużo produktu. Jest do dość uciążliwe, z jednej strony ok, niby produkt jest dozowany w rozsądnych ilościach, żeby nie napaciać sobie za wiele 'korektora' na brwi, ale z drugiej, jeżeli przyłożymy szczotkę stroną bez włosków, to czeka nas masakra :D Także polecam uważać i ustawiać szczotę włoskami do brwi.


Sam produkt ma dość dziwną konsystencję, jak i kolor. Wodnisty, rzadki żel jest w odcieniu zimnego, półtransparentnego brązu z małymi drobinkami. Przez to też osoby z giętkimi, długimi włoskami w brwiach mogą mieć problem, ponieważ żel może oblepiać i obciążać włoski, zamiast je usztywniać i podnosić. Czasem też mimo odpowiedniego manewrowania szczoteczką, możliwe jest ubrudzenie skóry w okół brwi, lub nałożenie za dużej ilości produktu w jednym miejscu.





Efekt - gdy już uporamy się z nie do końca wygodną aplikacją i nałożymy odpowiednią ilość produktu możemy zobaczyć... no właśnie, co? U mnie Delia Onyx, nałożona na moje czyste, niepomalowane brwi, nie daje żadnego efektu. Trochę rozczesuje, gdy zaschnie, usztywnia je i nadaje lekki połysk. Ale przyciemnienie? Nie u mnie, przez co głęboko się zawiodłam. Trochę ściemnia pojedyncze włoski, ale nawet nałożenie 2-3 warstw nie daje żadnego efektu. Po pogodzeniu się, że całego procesu mi to nie zastąpi, stwierdziłam, że produkt przeznaczę do utrwalania pomalowanych brwi na sam koniec. Jak się sprawdza w tej roli? Całkiem ok, choć po paru godzinach włoski wyrywają się spod sztywnego rygoru narzuconego przez Delię. Czasem muszę też uważać, żeby nie nałożyć za dużo produktu, bo może to spowodować smugi na cieniu. Ogólnie daje lepszy efekt, niż przeczesywanie brwi lakierem do włosów.

Na czystych brwiach, pierwsze zdjęcie jest z gołymi włoskami, drugie to jedna warstwa, a ostatnie zdjęcie to dwie warstwy Delii.
Brwi pomalowane cieniem. Pierwsze zdjęcie - sam cień, drugie to całość potraktowana jedną warstwą żelu.


Trwałość - jak wspomniałam, całkiem dobra, jeżeli chodzi o trzymanie cienia w ryzach. Jeżeli chodzi o sam kształt włosków, to po paru godzinach zaczynają się już niepożądanie odginać.

Podsumowanie - mam mieszanie uczucia względem tego produktu. Z jednej strony mogę powiedzieć, że nabłyszcza i utrwala moje włoski oraz całość brwi, choć na pewno nie sprawdził się pod względem ich przyciemniania. Z drugiej zaś strony sama konsystencja, sposób aplikacji i to, jak może zepsuć efekt odstraszam mnie na tyle, że nie wiem, czy ponownie kupię ten produkt. Na pewno nie uważam go za moje must have, bo od biedy mogę poradzić sobie lakierem do włosów i szczoteczką do rzęs. Mam zamiar spróbować jeszcze innych produktów z tej kategorii, a na pewno czegoś bardziej suchego w konsystencji... Następny będzie chyba Wibo, ale zanim to nastąpi, przeleje się jeszcze wiele wody w Odrze, ponieważ na pewno sporą zaletą korektora do brwi Delia Onyx jest jego wydajność.

Moja ocena - 3/5

Dla zainteresowanych pozostałymi krokami mojej stylizacji brwi - KLIK

Używałyście tego produktu? Używacie czegoś do ujarzmienia swoich włosków na łuku brwiowym i możecie mi coś polecić? A może jesteście szczęśliwymi posiadaczkami naturalnie gęstych i pięknych brwi, nie potrzebujących żadnych poprawek? ;)

18 komentarzy:

  1. W moim przypadku żel Wibo zdetronizował Delię :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się skuszę, ale na razie Delia starczy mi jeszcze na baaardzo sługo.

      Usuń
  2. Kiedyś kusił mnie ale nie mogłam nigdzie dostać ale chyba niewiele straciłam. Ja mam żel do brwi Wibo całkiem fajny i nawet przyciemnia włoski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja, ja również napaliłam się na ten produkt, po wielu opiniach oczekiwałam nie wiadomo jakich cudów... A wyszło, co wyszło :P Używam, ale gdyby zabrakło, nie zmartwiłabym się :P

      Usuń
  3. Najlepiej wyglądają z samym cieniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. mam to, ale częściej jakoś sięgam po samą kredkę lub cień :)
    w sumie nie mam niesfornych włosków

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam czarny, jakoś mi nie pasuje to uczucie mokrych sklejonych brwi i nie używam go, do tego za duzo produktu osadza się na pędzelku i czasem można sobie zrobić gugu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo mi przeszkadza - muszę nakładać bardzo mało produktu, inaczej gdy się zapomnę, zostaje z wielką, sklejoną brwią :D

      Usuń
  6. Słyszałam, że Wibo jest kepszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście miałam na myśli lepszy :) Ach ten rozpęd ;)

      Usuń
    2. Pośpiech często płata figle :P To już kolejny głos za konkurentem, no cóż, korektor z Delii to zdecydowanie jednorazowa przygoda z tym produktem ;)

      Usuń
  7. Nie używałam go, ani tego wyżej wspomnianego z wibo, ale muszę wypróbować któryś z nich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele nie kosztują, spróbować można, a nuż staną się hitem w kosmetyczce :)

      Usuń
  8. Mam na szczęście na tyle gęste i ciemne rzęsy, że nie muszę używać takich kosmetyków, ale warto wiedzieć w razie "W", że coś takiego jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściara - na prawdę zazdroszczę, mi 'domalowywanie' brwi zabiera sporo czasu rano :D

      Usuń
  9. Ja to się boję wszelkich takich specyfików do brwi ;) w sensie, że zrobię sobie krzywdę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja, trzeba uważać, a Delia jest tego najlepszym przykładem...

      Usuń
  10. Używam żelu wibo i jest naprawdę godny polecenia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.