Hej wszystkim!
Tytuł strasznie długi, ale tak właśnie nazywa się produkt, który dzisiaj zrecenzuję. Wspominałam o nim TU, czyli 3 miesiące temu. Myślę, że mogę już w pełni wypowiedzieć się na temat tego produktu. TonyMoly jest to podkład, a właściwie Azjatycki BB krem, o których od jakiegoś czasu zrobiło się głośno za sprawą wypuszczania na rynek Europejskich produktów nazywanych w skrócie BB. Jednak z tego, co mogę wyczytać (bo żadnego osobiście nie testowałam), w niczym nie przypominają one produktów ze Wschodu, a większość z nich to najzwyklejsze kremy tonujące, które mają za zadanie przyciągnąć klientów i nabić kasę za odgrzewane kotlety.
BB kremów używam już jakiś czas, ten jest moim piątym, który testowałam. Co odróżnia je od innych podkładów? Oprócz (podobno) znacznych właściwości pielęgnacyjnych, BB kremy mają jakąś niezwykłą właściwość, które sprawiają, że nawet te mocniej kryjące świetnie wtapiają się w skórę, a nasza cera wygląda, jakby była 'czysta', jednocześnie znacznie upiększona.
Cena i dostępność - Przede wszystkim na eBayu, w cenie około 30 złotych/30 gram (z darmową przesyłką). Obecnie na Allegro go nie widzę, ale zapewne się pojawia.
Opakowanie i estetyka - BB krem dostajemy w białej tubce, z niebieską, odkręcaną zakrętką. Opakowanie mieści 30 gram produktu. Kosmetyk aplikujemy za pomocą dziubka, który ma na tyle mały otworek (z 2 mm średnicy), że nie ma mowy o wylaniu zbyt dużej porcji, aplikujemy dokładnie tyle, ile chcemy. Tubka jest wykonana z miękkiego tworzywa, więc nie ma problemu z dostaniem się do produktu, gdy jest go mniej - możemy ją ściskać, skręcać, przeciąć, sama w sobie od takich wygibasów się nie zepsuje, odkształca się ładnie i wygląda cały czas porządnie. Ogólnie całość cieszy oko, dzięki kolorom tworzy dziewczęcą oprawę. Dostępne są też inne rodzaje tubek, również z tworzywa, ale przez zakrętkę wyglądają bardziej jak tubka pasty do zębów.
W użyciu - Gdy już wycisnę na rękę odpowiednią ilość, zazwyczaj pacam kropki na twarzy i ładnie to rozsmarowuje. Najlepiej aplikuje się go palcami, wtapia się pod wpływem ciepła naszych dłoni. Krem nie zastyga szybko, dzięki czemu mam możliwość ładnego rozsmarowania. Jest dość gęsty, nie leje się, ale jednocześnie nie jest pastowaty i toporny, taka konsystencja tradycyjnego podkładu. Aplikuje się go dość dobrze, ale trzeba porządnie rozsmarować, inaczej może trochę smużyć, podkreślić włoski, jednak nie jest to nagminne i tragiczne. W miejscu, gdzie potrzebuje mocniejszego krycia, wklepuję delikatnie drugą warstwę - można stopniować stopień maskowania. Nie pracuje dobrze z wilgotnym pędzlem czy Beauty Blenderem - wilgoć się z nim gryzie.
Efekt - mój kolor to #1, czyli najjaśniejszy. Dla mnie jest idealny, szczególnie, że przybyło mi trochę kolorytu. Ładnie się wtapia, jest neutralny, beżowy, bez konkretnych podtonów - nie powoduje efektu różowej świnki (a mam cerę naczynkową i to mój problem), nie utlenia się, trwa sobie na twarzy. Ma krycie średnie, jak na BB kremy mocne. Mimo tego wtapia się pięknie w cerę, ujednolica ją, zakrywa co ma być zakryte, ale nie powoduje efektu fotoszopa, skóra nadal wygląda naturalnie - widać to chociażby po tym, że nie zamaskował mi piegów, chociaż poradził sobie z porami i naczynkami. Pozostawia naturalną fakturę skóry, wygładza ją minimalnie, ale z tym można poradzić sobie nakładając pod sylikonową bazę. Świetny na co dzień dla miłośniczek idealnej skóry - upiększa ją, nie tworząc maski i pozostawia wrażenie naturalności.
Zbliżenia pokazujące jak dokładnie leży na skórze i jaki daje efekt - polecam powiększyć zdjęcia
Z gotowym makijażem:
Trwałość - to na prawdę trwały podkład, położony na nagą skórę, bez bazy, utrwalony jedynie bambusowym pudrem wytrzymuje cały dzień, w tym parę godzin na uczelni, sen i imprezę :D Jeżeli się ściera, to bardziej 'zanika' w subtelny sposób, nie tworząc plam.
Podsumowanie - TonyMoly Dear me Petite BB to kosmetyk warty polecenia. Szczególnie powinny się nim zainteresować osoby, które są zainteresowane BB kremami, ale szukają czegoś o mocniejszym kryciu, bowiem wiele z BB krycie ma na prawdę minimalne. Konsystencją i sposobem użycia jest podobny do tradycyjnych podkładów, jednak daje o wiele naturalniejszy efekt. Ma neutralny, przyjemny kolor, nie wpada w róż i jest całkiem jasny. Co ważne, ma wykończenie satynowe, w przeciwieństwie do wielu Azjatyckich kremów, dających 'glow'. Nie obciążą skóry, chociaż należy dobrze ją oczyszczać podczas demakijażu, bo wiele z BB zawiera sylikony i niedokładnie zmyte mogą pogarszać stan cery. Jedynym minusem, jaki zauważyłam podczas stosowania, to smużenie (trzeba dobrze rozsmarować) oraz podkreślanie większych suchych skórek - mam cerę suchą i czasem się zdarza.
Moja ocena - 4/5
Na koniec jeszcze dorzucam swatche porównawcze:
Używałyście BB kremów z Azji? Jak odnosicie się do 'boomu' na Europejskie odpowiedniki BB, który ostatnio się pojawił? Sądzicie, że dorównują swoim pierwowzorom?
Rzeczywiście kolor idealnie stapia się z karnacją. Ciekawy produkt.
OdpowiedzUsuńTo fakt, jak mało który podkład, a jednocześnie kryje coś tam więcej
Usuńpiekny daje efekt na buzi, na taki to ja bym się mogła zdecydować :)
OdpowiedzUsuńWiele dziewczyn go poleca jako pierwszy BB :)
UsuńPięknie wygląda ale ty to masz ładną cerę. u mnie to krycie potrzebne jak jasna cholera bo wszędzie mam przebarwienia powieki to mam bordowe prawie no i syfki
OdpowiedzUsuńI dzięki za tamten komentarz jakoś lżej na sercu się aż zrobiło :)
Dziękuję :) Co do komentarza - to ważne, żeby się nawzajem wspierać :)
UsuńJuż się jakiś czas przymierzam do bb kremów, ten wydaje się ciekawy ze względu na satynowe wykończenie, krycie i trwałość. Póki co mam tylko garniera i mi zalega na półce ;)
OdpowiedzUsuńDużo dziewczyn go poleca, jest tani, ma fajne krycie i raczej zbiera tylko pochlebne opinie :) BB od Garniera chyba można nazywać produktem bb-podobnym ;)
Usuńświetnie się zapowiada, muszę przetestować :)
OdpowiedzUsuńpóki co z BB moim ideałem jest Missha Perfect Cover ;)
a ja polecam Holikę essential petit, kosztuje w zależności od sprzedawcy miedzy 20zł a 26zł, całkiem jasny beżowy kolor i według mnie całkiem solidnie kryje. Nosisz może soczewki? Masz obłędną tęczówkę.
OdpowiedzUsuńooo... ciekawy :D chetnie mu sie przyjrze z bliska :)
OdpowiedzUsuńja raz miałam tego typu krem bodajże z nivea:) ale to była jedna wielka masakra:) ja tez mam cere naczynkową i ciągle używam fluidów:( ale makijaż śliczny:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak zachowałby się przy zimnej oliwkowej cerze, bo niestety w moim przypadku te z różowymi odcieniami lubią się odznaczać ;/
OdpowiedzUsuńWydaje się być w porządku, lubię satynowy efekt choć glow też zniosę ;] Przyznam,że ciężko jest znaleźć azjatyckiego BB z miarę mocnym kryciem dlatego jestem go bardzo ciekawa ;] A co do demakijażu czym go zmywasz?
OdpowiedzUsuń