22 sierpnia 2016

Kolorówka: Tusz My Secret WOW Effect turkus oraz fiolet


Cześć :)
Lato już w prawdzie powoli się się kończy, jednak są sposoby, by zatrzymać je przy sobie choć trochę dłużej. Opalenizna, dodatki do stroju czy makijaż to takie małe haczyki, które potrafią przytrzymać przy nas wakacyjny klimat co najmniej do połowy października, jak nie lepiej ;) 
Dziś mam dla Was idealnych kandydatów do tego zadania - kolorowe tusze od My Secret. Czy udźwigną taką odpowiedzialność? ;)






Tusze My Secret dostępne są w Drogeriach Natura w cenie ok 12 zł. Producent pisze: Pogrubiający tusz do rzęs. Unikalna formuła o wysokiej zawartości pigmentów nadaje wyraźny kolor już przy pierwszej warstwie, a wyprofilowana szczoteczka zapewnia wyjątkową trwałość tuszu. Umaluj rzęsy na całej długości lub tylko końcówki, pokryte wcześniej czarnym tuszem.

Dostępne są dwa kolory - turkusowy oraz fioletowy.


Moje pierwsze wrażenia z tymi maskarami były mocno pozytywne. Przede wszystkim kolory - dwa, ale za to trafione, uniwersalne i chyba najczęściej wybierane wśród kolorowych maskar. Szczoteczki to sylikonowe grzebyki, które powinny dobrze sobie radzić z rozdzielaniem i pogrubianiem rzęs. Pigment rzeczywiście jest mocno intensywny, a aplikatory są nim mocno oblepione. W dodatku to nie są typowo matowe kolory, w każdym z nich są ledwo zauważalne drobinki, które komponują się z barwą podstawową (nie jest to brokat o dużej gramaturze, raczej delikatny shimmer, więc tutaj nie ma czego się obawiać).

Maskary na początku są bardzo mokre, dlatego mimo moich wszelkich starań nie rozdzielają idealnie moich długich, acz rzadkich rzęs- przy chwili nieuwagi można nabawić się posklejanych rzęs. Próbowałam więc najpierw wycierać nadmiar o chusteczkę, aplikować pierwszą warstwę i poprawiać potem głębie koloru drugą warstwą tuszu. I tu pojawia się problem - przy próbach nałożenia większej ilości warstw tuszu, zaczynają pojawiać się grudki, kosmetyk nieestetycznie się nawarstwia, czasem potrafi opaść pod okiem. Podobna sytuacja występuję, gdy chcemy nałożyć więcej warstw na czarną maskarę. Wydaje mi się, że to kwestia formuły - szybko wysycha i nie jest tak elastyczna po zaschnięciu, przez co nałożenie większej ilości warstw może być problematyczne. Po czasie taki nawarstwiony tusz opada pod oczy. Najlepiej więc skończyć na jednej warstwie, choć nie wiem, czy taki efekt jest wystarczający - na dolnych rzęsach ok, ale na górnych to zdecydowanie za mało. 



Fiolet - na górnych rzęsach nałożony na czarny tusz, na dolnych solo.



Turkus - tak samo, na górnych nałożony na czarny tusz, na dole solo.


Dwa różne oka ;) 
Mimo na prawdę dobrej pigmentacji i twarzowych kolorów, trzeba być uważnym przy tym kosmetyku - trzeba się kierować zasadą mniej=lepiej. Na pewno jako delikatny akcent będzie w sam raz. Sprawdzi się też jako niedrogi kolorowy tusz do eksperymentów, jeżeli wcześniej nie miałyście do czynienia z barwnymi rzęsami :) Dla bardziej wymagających użytkowniczek może być jednak nie trafiony, szczególnie jeżeli macie problemy z osypującymi się tuszami.

Używałyście maskar My Secret? Jakie są Wasze ulubione kolorowe tusze? :D

4 komentarze:

  1. kolory ładne, ale formuła jednak nie dla mnie ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie wypróbuję, lubię czasem zaszaleć z kolorowymi rzęsami :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wypróbowałam na razie wstępnie i chyba szału nie ma, ale ciężko trafić na dobry kolorowy tusz ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.