Makijaż: Fioletowy horror

Witajcie :)

Obiecana druga część cyklu o robieniu zdjęć pojawi się jutro :) Nie mogłam się ogarnąć czasoprzestrzennie w weekend, a nie chciałam robić niczego po łepkach, więc mam nadzieję, że wybaczycie mi tą zwłokę :)

Dzisiaj zaś mam dla Was artystyczny, kreatywny makijaż :D miało to wyglądać zupełnie inaczej - bardziej stonowane fiolety plus fioletowe rzęsy, bo to pod nie zaczęłam eksperymentować. Niestety rzęsy okazały się warte swej ceny (2,50 zł) i po prostu przyklejają się tragicznie. Wylądowały więc na dolnej powiece i dorobiłam resztę. Efekt iście upiorny, ale niedługo mamy Halloween - to może być pierwszy makijaż zahaczający tematyką o tą okazję ;)

Fiolet, lila, czerń. Głownie wykorzystałam tutaj prasowane cienie Glazel. Jedynie czerń, złoto we wewnętrznych kącikach i jeden odcień bordo to cienie innych marek (Inglot i paleta 180 cieni z allegro).

Jak mówiłam, fioletowe rzęsy były kupione w śmiesznie niskiej cenie w chińskim markecie. Zazwyczaj nie mam im nic do zarzucenia, jednak ten okaz jest tragiczny. Włoski są cienkie, mega plastikowe, w dodatku pasek tak sztywny, że nie idzie przykleić ich do górnej powieki :D

Postanowiłam je więc przekleić na dół. Swoje rzęsiska tylko oprószyłam cieniem, zaś jasna kreska to cień Glazel + Duraline Inglota.

Do tego image'u nie mogło zabraknąć ust ;) Postanowiłam więc pomalować je w odcieniu jasnej kreski - liliowym fioletem, do tego lekko pocieniować w kącikach czernią.

Plus ust w ruch poszedł fiolet jako róż, ale jego na zdjęciach tak nie widać ;) Całość prezentuje się następująco:

Mrok i zło :D Nie wyglądam w tym najlepiej, ale ie zawsze o to chodzi ;) Napiszcie, jak Wam się podoba i jakie propozycje makijażowe na Halloween zobaczyłybyście na blogu :)