9 września 2013

Włosy: Sierpniowa aktualizacja

Hej dziewczyny :)

Dzisiaj zapraszam Was na posta o moich włosach, gdzie trochę poopowiadam o ich ostatnich przygodach, troszkę na nie ponarzekam i opisze parę produktów, które dane mi było używać przez ostatni czas. Zapraszam :)


Może na początek - jak wyglądają same włosy? A no prezentują się tak jak na powyższym zdjęciu. Obecnie nie jest to ich najlepszy okres (chyba zbliża się jesienny kryzys), ale udało mi się je wyciągnąć z ostatniego dołka, w jaki wpadły kilka miesięcy temu. Ich długość to już 48 cm, więc całkiem sporo, biorąc pod uwagę, od jakiej długości zaczynałam wpisy :) Porównując do zeszłego miesiąca, są troszkę bardziej napuszone, ale jednocześnie końcówki znów zaczęły lekko się wywijać. O kolorze opowiem niżej, bo z nim również miałam trochę przygód ;)


Co zdjęcie, to inny kolor włosów, ale wyciągając z tego średnią, to moja marchewkowa farba wymyła się, pozostawiając karmelowy blond z rudymi refleksami, ogólnie dość ciepły kolor. O dziwo, z ciepłych odcieniach mi lepiej, mimo tego, że swoją urodę oceniam jako chłodną - można porównać to na moich odrostach, które się pojawiły, jest to typowo chłodny, musi odcień. 

W międzyczasie udało mi się zafarbować włosy jeszcze jedną farbą, a dokładniej odżywka koloryzującą z henną marki Venita. Dorwałam w sklepie i wypróbowałam, ponieważ chciałam głównie chwycić odrosty. Wybrałam tym razem, sama nie wiem czemu, odcień dość naturalny, chyba orzech laskowy. W samej obsłudze produkt jest bardzo wymagający, na pewno nie powtórzę farbowania. A efektu kompletnie się nie spodziewałam - odcień wyszedł o 2-3 tony ciemniejszy, niż oczekiwałam, ale co ważne - całkowicie zakrył rudziznę. Miałam brązowy, stuprocentowo chłodny odcień. Wtedy też doszłam do wniosku, że chłodne odcienie nie są dla mnie ;)

Kolor na szczęście/nieszczęście się sprał już po 2 tygodniach! I odsłonił to co miałam na głowie wcześniej. Znacie jakieś sposoby na przedłużenie żywotności farby? wszystko mi się spiera w tempie ekspresowym. Czeka mnie teraz kolejne farbowanie, żeby zakryć te odrosty, teraz mam nadzieję, że na dłużej. Tym razem wiśniowa czerwień i wciąż się waham, jakoś bardziej lubię miedziane odcienie.


W pielęgnacji postawiłam na produkty sprawdzone, chciałam w końcu doprowadzić włosy do ładu. Tradycyjnie więc używam Facelle, który świetnie nadaje się do codziennego mycia głowy. Isana nawilżająca to chyba najnowsza z ostatnich odżywek tej marki, mi przypadła do gustu niczym wycofana Babassu. Zaczęłam też regularnie olejować włosy, na początku oliwką Babydream, teraz włączyłam olejek z kokosem z Alverde i doszłam do wniosku, że moje włosy kochają kokos :) Następnym razem zamówię chyba tradycyjny olej.
Wypracowałam też dzięki temu zestawowi uproszczoną metodę OMO - na noc olej, który robi rano za pierwsze O, następnie Facelle myję skórę głowy, spłukuję, nakładam Isanę i po minucie zmywam letnią wodą. Moje włosy polubiły ten sposób.


Kolejne sprawdzone produkty to przede wszystkim moja ukochana szczotka dTangler. Mam już ją parę miesięcy i nie wyobrażam sobie już czesania tradycyjna szczotką. Ona sama trzyma się dzielnie i jeżeli nie przytrafi jej się jakiś nieszczęśliwy wypadek, to posłuży mi jeszcze długo :) Kolejne dwa produkty służą mi do zabezpieczania moich końcówek, jedynie ich moment aplikacji nieco się różni. Joannę Naturie stosowałam często, jednak obecnie jest dla mnie za słaba jako odżywka. Nakładam więc ją po spłukaniu Isany na same końcówki i tak zostawiam. Po wysuszeniu są gładkie i ładnie wywinięte, ale nie odciążone. Isanę termoochronną stosuje po wysuszeniu włosów w ręcznik, przed suszeniem suszarką. Spryskuje nią końcówki, a gdy widzę, że włosy mają zamiar się puszyć, to pryskam nią otwartą dłoń, po czym przejeżdżam ręką po włosach. Włosy nie są obciążone, ale ujarzmione :)
Aktualnie zaczynam testować inny zestaw kosmetyków do włosów, mam nadzieję, że za miesiąc będę mogła pokazać jeszcze lepsze efekty ;)

Dajcie znać, jakie kosmetyki do włosów ostatnio podbiły Wasze serca :)

6 komentarzy:

  1. O u Ciebie też włosowo :) ja jestem dopiero na początku przygody z pielęgnacją, polecam odżywkę Timotei z różą z Jerycha :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta porównując to faktycznie bardzo Ci pasują takie żywe, nasycone kolory :)
    Czasem matka natura może trochę się pomylić :D
    I nie martw się - u mnie wszystko się cudnie szybko wymywa, a z farb najdłużej siedział na włosie Casting. Reszta po dwóch tygodniach wypierała się do stopnia niewidzialności... I tak masz piękne włosiska!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba sobie zamówię jakiś olejek z Alverde, bo wszędzie są zachwalane :) A moim włosom na pewno by się taki przydał :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny kolor! I też lubię myć włosy Facelle, myje lepiej niż niejeden szampon a kosztuje grosze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę kupić nawilżającą odżywkę, brakuje mi tej z babassu, może więc ta chociaż odrobinkę ją przypomina :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wloski piękne:))) ja sama juz od ponad roku walcze o każdy centymetr:)) ale podnioslas mnie na duchu po obejrzeniu twojego przyrostu przez ten rok.Mam nadzieje ze i mnie sie tak poszczesci:))
    a co do dbania o wlosy to stosuje wszystkie te same metody co ty:) tez mam ta sama szczotke jest boska:))
    pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.