20 sierpnia 2013

Kolorówka: Bel Lip Tint Absolute Colour

Hej dziewczyny :)

Dzisiaj mam dla Was recenzję produktów do ust, a dokładnie lip tintów Bell, które udało mi się upolować w Biedronce jakiś czas temu. Z tego co widzę, jest to stara wersja, a nowa prawdopodobnie trochę się od nich różni, dlatego pamiętajcie, której ta recenzja dotyczy :)


Jak wspomniałam, lip tinty dorwałam w Biedronce w zawrotnej cenie około 7 zł. Postanowiłam kupić jeden kolor, ale że nie mogłam się zdecydować pomiędzy różem, a pomarańczą, kupiłam oba ;) Oryginalnie zapakowane były w kartonik uniemożliwiający otworzenie produktu, ale dawno się go pozbyłam. 


Jak widać tinty posiadają formę błyszczyka. Zakrętki są półprzezroczyste i mają kolor odcienia, który znajduje się w środku. Posiadam mocną pomarańczę i róż - przynajmniej tak mówi opakowanie ;) Lip tinty mają dawać efekt 'flamastra', czyli mocnego, neonowego, półprzezroczystego koloru. Co ciekawe, oba mazidła pachną ładnie, owocowo. Posiadają też smak - słodki i dość sztuczny.


Aplikatory są wygodne, precyzyjne i można się pokusić o malowanie bez lusterka ;) Jednak z racji formy i trwałości produktu uważałabym na to. Produkt ten z założenia ma trwale barwić skórę ust, więc jedzenie, picie i wszystko inne mu nie straszne. 


Pierwszy zgrzyt pojawił się podczas zapoznania z kolorami. Róż jest świetny, bardzo lubię takie cukierkowe odcienie i jemu nie mam nic do zarzucenie. Jednak pomarańcz... Trochę mnie zawiódł. Na aplikatorze wygląda świetnie, na skórze traci już swój neon i zamienia się w jakiś taki mdły koral. Jest też mniej kryjący od różu, co przestawią zdjęcia na ustach.

róż - jedna warstwa/dwie warstwy

pomarańcz - jedna warstwa/trzy warstwy

Na prawdę przy mniejszej ilości warstw różnica jest prawie niewidoczna. Róż mnie zadowala, pomarańcz rozczarowuje brakiem koloru, nawet gdy nakładam do na usta pokryte lekko korektorem. Jeżeli chodzi o efekt flamastra, to tutaj nie mam nic do zarzucenia, mamy poświatę koloru niczym po pomazianiu flamastrem. Podczas aplikacji przez pierwsze parę sekund wyczuwam lekkie mrowienie ust. Po tym tint lekko zastyga. Jednak jeżeli chodzi o trwałość... Tutaj nastąpił kolejny zgrzyt. Wiadomo, że im więcej warstw, tym kolor intensywniejszy. Proporcjonalnie do ilości warstw zmniejsza się trwałość tinta i szybko się 'zlizuje'. W dodatku po jedzeniu, piciu czy przygryzieniu warg pomadka znika. Trzeba uważać, żeby robiła to w estetyczny sposób. Po jej wyparowaniu usta są wprawdzie lekko 'podkolorowane', ale efekt jest bardzo słaby. Trochę się zawiodłam.

Plusy: Ładne odcienie, cena, zapach, aplikator
Minusy: Uczucie mrowienia, smak, trwałość, intensywność koloru
Moja ocena: 3,5/5

Oczekiwałam czegoś super trwałego, dostałam pomadkę, która wytrzymuje tyle samo, ile przeciętna szminka, w dodatku intensywność koloru zostawia wiele do życzenia. Mimo wszystko lubię sięgać przede wszystkim po kolor różowy, ładnie komponuje się z moją urodą i jestem nawet w stanie wybaczyć tą średnią trwałość. Ciekawa jestem za to nowych wersji, szczególnie tych kryjących. miałyście z nimi do czynienia?

17 komentarzy:

  1. Ten różowy przy jednej warstwie mi się podoba. Chciał taki efekt można i błyszczykiem osiągnąć, tym bardziej, ze trwałość średnia. No i to mrowienie - bardzo tego nie lubię w kosmetykach do ust.
    Jakos nigdy mnie nie kusiły... i tak pozostanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie skusiły ceną i sama nie wiem.
      mrowienie jest strasznie irytujące.

      Usuń
  2. firmę bell ogólnie lubię,ale te błyszczyki jakoś do mnie kompletnie nie przemawiają:(

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest tak, że te tinty z Biedronki są niestety bardziej błyszczykami niż tintami :/ tinty Bell dostępne poza biedronką mają duuużo więcej barwnika i dają na ustach bardzo intensywne kolory. zresztą ich opakowanie też się różni jak się dokładnie przyjrzeć ;) w sumie są to dwa różne produkty, a szkoda, bo sama się swego czasu cieszyłam, że uda mi się dorwać te tinty w niskiej, biedronkowej cenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po tubce zauważyłam, że jakaś różnica musi być, widziałam tez na swatchach, że inaczej się zachowują... muszę choć raz wypróbować tą nowszą wersję ;)

      Usuń
  4. dziwne, że takie delikatne kolory i słaba trwałość, może są gorsze niż te nie z biedry :) tak słyszałam
    ja mam dwa i są mega nasycone

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie różnica jest, ogólnie w biedronce są inne wersje produktów, chyba starsze ;p

      Usuń
  5. Mam jeden z nich i bardzo go lubię. Mam rowniez "oryginalnego" Bell rowniez mrowi, ale da się przyzwyczaić. po prostu wiem już czego się po nim spodziewać. te kolorki z Biedronki sa naprawde fajne bo bardzo delikatne;)
    Mając te z Biedronki i nie lubię każde, ponieważ każdy ma swój urok:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie spróbuję tych z oryginalnych stoisk :)

      Usuń
  6. ja ostatnio skusiłam się na pomarańcz i na moich ustach w ogóle go nie widać :( przez co już nie miałam ochoty na inne kolory :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak pierwszy raz nałożyłam pomarańcz to momentalnie się zirytowałam, że nic nie widać :D

      Usuń
  7. Szkoda, że nie są powalające, ale mimo wszystko ładnie prezentują się na ustach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kręciłam się koło tych tintów bardzo długo, ale w końcu podpuściłam. miałam już podobne z catrice i maybelline, ale nic mi nie odpowiadało.
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie to było pierwsze spotkanie, więc zaryzykowałam ;)

      Usuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.