Hej wszystkim!
Obiecuję, że to na razie ostatni włosowy post, jedynie szykuje się jeszcze aktualizacja i wracamy na bardziej urozmaicony tor :) Dzisiaj zaś chciałam trochę powiedzieć o ostatnim produkcie Marion, czyli sprayu prostującym włosy.
Zazwyczaj nie katuję moich włosów prostownicą, jednak czasem zdarzają się sytuacje, gdy chce, żeby wyglądały lepiej. Moje kłaki ogólnie ciężko sprecyzować - są takie niby proste, niby falowane, czyli ogólnie proste, ale bardzo podatne na wszystkie odgięcia, stylizacje itp. Codziennie myje je i suszę suszarką, ciekawa więc byłam jak ten spray sprawuje się w codziennych sytuacjach.
Opakowanie mieści w sobie 130 ml produktu i kosztuje około 8 złotych. Wydajność jest całkiem przyjemna, przy częstym stosowaniu przez ostatnie 3 tygodnie zużyłam może 1/4 opakowania. Co do samej otoczki, to produkt zamknięty jest w buteleczce z atomizerem, bez kapturka ochronnego. Design jest prosty i nawiązujący do kosmetyków bardziej profesjonalnych, z tyłu mamy wszystkie najważniejsze informacje. Sam aplikator nie zacina się i nie psuje, łatwo się nim operuje.
Zapach jest przyjemny i długo utrzymuje się na włosach - taki owocowy, ale chemiczny, typowy dla kosmetyków do włosów, jednak jak pisałam, przyjemny i lubię go czuć na głowie. Sam spray nie obciąża włosów, a stosowałam go na mokre, jak i suche włosy, w obu przypadkach nie zauważyłam szybszego oklapnięcia czy nieświeżości. Stosowałam go na dwa sposoby - przy codziennym suszeniu suszarką, jak i przed prostowaniem prostownicą. W obydwu przypadkach zauważyłam działanie, może nie było spektakularne i włosy nie były proste jak druty, jednak o wiele łatwiej się je modelowało i nie musiałam tyle traktować ich gorącym powietrzem/powierzchnią, by je ujarzmić i wyprostować. Po zabiegach są proste, gładkie, ujarzmione, nie puszą się i nie wysuszają. Oczywiście wiadomo, że to zasługa dużej dawki sylikonów w składzie, więc osoby które unikają tych składników powinny uważać. Bardzo dobrze sprawuje się też w roli zabezpieczenia końcówek przed gorącymi temperaturami, tutaj stosuje zamiennie z Isaną, jednak Marion wygrywa dzięki ładniejszemu zapachowi i lepszemu nabłyszczeniu.
Podsumowując, jestem zadowolona z tego sprayu, choć oczywiście po jego użyciu na całe włosy muszę dokładnie je oczyścić na drugi dzień. Mimo tego nie zauważyłam obciążenia czy wysuszenia na dłuższą metę. Dla mnie może nie jest nieodzownym kosmetykiem, ale na pewno wartym uwagi, być może będę go stosować na stałe zamiennie do ochronnej Isany, która jest moim must have.
Moja ocena: 5-/5
To już koniec przygody z kosmetykami Marion na blogu, choć na pewno nie na zawszę, do niektórych produktów z pewnością wrócę ;) Tym czasem możecie wciąż przeczytać o niektórych z nich.
Kosmetyki do testów dostałam w ramach Malinowego Klubu
I kolejny produkt Marionu, którego nie znam ;) Ja właśnie napisałam notkę o ich jedwabnej odżywce, niedługo biorę się za kolejne cudo. Coś czuję, że z Marionem się polubię na dłużej :D
OdpowiedzUsuńja już od dłuższego czasu nie stosuję takich preparatów - staram się moim włosom oszczędzić zbędnej [ przynajmniej dla moich kłaczków ]chemii. Jeśli je prostuję, zabezpieczam je wtedy olejkiem z Macadamia :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten spray i dziś lecę po kolejną buteleczkę :)
OdpowiedzUsuńI on ma jak najbardziej kapturek ochronny (cóż, przynajmniej moja wersja) - może gdzieś Ci się zapodział? ;)
efekt całkiem całkiem :)
OdpowiedzUsuńno prosze :D
Nie miałam okazji wypróbować tego sprayu ale zachęcasz do zakupu:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie próbowałam, ale nie wiem, czy się skuszę, staram się jak najmniej katować włosy suszarką, prostownicą itp. i widzę efekty ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz piękne włosy i wspaniale się prezentują :) Z Marion nie miałam okazji bliżej się zapoznać, w moje ręce wpadł tylko Ocet z Malin, z którym bardzo się polubiłam i zostawiłam na półce w PL :)
OdpowiedzUsuńSama rzadko prostuję włosy, ale sięgam po lokówko suszarkę i od dawno dobrze służy mi lotion z Tigi. A niedawno odkryłam pewien specyfik, który pomaga mi także zapanować nad tzw. baby hair, których pojawiło się bardzo dużo i jak nie wygładzę włosów to mam niezłą szopę....
Ja tam włosów nie prostuje - wręcz przeciwnie, chciałabym podkreślić fale, wiec to nie dla mnie. Za to odżywka pewnie prędzej czy później do mnie trafi.
OdpowiedzUsuńJak Twoje ładnie błyszcza :)