Hej wszystkim!
Ostatnio piszę te posty jak oszalała, ale cóż - jak trzeba, to trzeba ;)
Dzisiejszej nocy opowiem Wam o kolejnym włosowym produkcie Marion, tym razem ultralekkiej odżywce w sprayu z olejkiem arganowym.
Tak jak w przypadku innych produktów Marion, nie rozglądałam się nigdy za nimi specjalnie, więc ciężko mi określić dostępność. Za 120 ml odżywki zapłacimy mniej więcej 8 złotych. Produkt zamknięty jest w przezroczystej buteleczce z atomizerem, na której mamy skromną szatę graficzną i wszystkie informacje o produkcie. Jeżeli chodzi o motyw, to średnio przypadł mi do gustu, połączenie jaskrawego, pomarańczowego prostokąta i złotego wywijasa jest dla mnie kiczowate, no ale na szczęście nie odpowiada to za właściwości produktu. Jeżeli chodzi o użytkowanie, tutaj na plus - opakowanie się nie niszczy, a atomizer działa dobrze, nie zacina się, psika nawet ustawiony do góry nogami. Dodatkowo mamy zabezpieczający kapturek na spray.
Odżywka jest dwufazowa - mamy płyn o barwie pomarańczy, zaś nad nim klarowną, przezroczystą warstwę. Przed użyciem wystarczy potrząsnąć, wtedy nasz płyn zmienia wygląd i zamienia się w nadal pomarańczową, ale mętną emulsje. Zapach tego produktu jest charakterystyczny, taki typowy dla produktów do włosów - słodki, lekko migdałowo-waniliowy. Mimo tego podoba mi się i jestem zadowolona, że dość długo utrzymuje się na włosach.
Odżywki używałam po umyciu włosów, tuż przed suszeniem. Aplikowałam parę pryśnięć, aby jak najlepiej pokryć włosy, ale nie przesadzając. Ciężko mi opisać, czy pomaga rozczesać włosy, ponieważ razem z nią zaczęłam używać dTanglera i rozczesywanie nawet mokrych kłaków to bajka :P Po wysuszeniu włosy są bardziej miękkie i wygładzone, ale przede wszystkim - pięknie się błyszczą! Ta odżywka chyba wydobywa najlepszy blask ze wszystkich, które dotąd używałam. Dodatkowo nie obciąża - jest na prawdę lekka, tak jak obiecuje producent. Jednocześnie wygładza, zmiękcza i ujarzmia włosy, więc jestem w pełni z niej zadowolona i sięgam gdy nie mam czasu nałożyć tradycyjnej odżywki podczas mycia. Zawiera jednak sylikony, które dawno odstawiłam w pielęgnacji, dlatego nie sięgam po nią często i tylko wtedy, kiedy na następny dzień myję włosy szamponem z SLS.
Moim zdaniem jest średnio wydajna, ale myślę, że spokojnie na miesiąc - półtorej codziennego używania starczy.
Moja ocena: 5/5
Produkt otrzymałam do testów w ramach Malinowego Klubu
Nie jest takie złe to opakowanie, mnie się nawet podoba :) A i sama odżywka wygląda zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńJako że uwielbiam olejek z tej serii to może ją wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńKojarzy mi się z bardziej płynną wersją typowych produktów typu "jedwab do włosów". Warto miec coś takiego pod ręka :)
OdpowiedzUsuńnie jest droga i chyba sobie ją kupię :)
OdpowiedzUsuńMam olejek z tej samej serii i całkiem fajnie się sprawuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiedyś się na nią czaiłam... ale potem zapomniałam.
OdpowiedzUsuńTeraz czuje się ponownie skuszona :)
Muszę wypróbować
OdpowiedzUsuńTeż mam tą odżywkę od Maliny i bardzo mi się podoba to,co ona robi z moimi włosami... :)
OdpowiedzUsuń