19 kwietnia 2013

Kolorówka: Essence, Stay no matter what, wodoodporna kredka do oczu

Hej wszystkim!

Przepraszam za ostatnią przerwę w blogowaniu, odpisywaniu, komentowaniu... Znów wpadłam w marazm blogowy, u mnie co jakiś czas występują takie wzloty i upadki jeżeli chodzi o dodatkowe hobby, piękna pogoda nie ułatwia siedzenia w domu :) Jednak zmobilizowałam się i napisałam dziś notkę o produkcie od Essence, który zarówno kocham, jak i nienawidzę. Ciekawi? Zapraszam do czytania ;)


Krótko po pojawieniu się letnich nowości Essence podreptałam do Natury, ponieważ zaciekawiło mnie parę rzeczy. Z planowanych zakupów wzięłam tylko puder fiksujący w kamieniu, z matowego błyszczyka zrezygnowałam na rzecz ze starej oferty, a kredka... Kredka trafiła do mnie ponieważ szukałam jakiejś dobrej, czarnej kredki, a ta przykuła mnie wodoodpornością i rzekomą trwałością.


Kredkę zakupimy za około 7 zł/1,5 g. Mój odcień to czerń (01 midnight black), ale z tego co widzę na KWC, są też inne kolory.

Zacznijmy jednak od początku. Samo opakowanie prezentuje się dobrze, ot kredka w plastikowej osłonce. O zgrozo - do temperowania. Nie wiem, kto wymyślił kredki w plastiku do strugania, niech niechybnie będzie zmuszony strugać wszystkie kredki na świecie. O ile na początku opakowanie mi nie przeszkadzało, bo trzymało się dobrze, rdzeń nie łamał, a zakrętka się trzymała, to kiedy przyszła pora na temperowanie, po nieudolnych próbach zostawiłam to cholerstwo na parę tygodni w czeluści kufra. Tragedia! Tworzywo nie chce się gładko temperować, jest twarde i ciężkie do zestrugania, w dodatku rdzeń kredki mięciutki, przez co łamie się co chwilę! Wkładanie do lodówki nic nie daje, sprawdzałam. Próbowałam temperować dwa razy, straciłam już przez to prawie pół kredki i aż mnie mrozi na myśl o kolejnej próbie. To niemal awykonalne, przez co opakowanie staje się największą wadą, ponieważ przez to nie da się używać produktu.


Pozrzędziłam sobie, ale miałam powód. Przejdę więc do właściwości, które nieco oczyszczają ten produkt. Jak wspomniałam, kredka ma miękki rdzeń. Dzięki temu sunie on gładko po naszych powiekach, nie podrażniając. Jednocześnie jest dobrze napigmentowana i zostawia ślad pięknej, intensywnej czerni. To mnie cieszy, bo zazwyczaj w tej cenie mamy do czynienia co najwyżej z ciemniejszymi szarościami.


Kolor i konsystencja na plus, jak jednak sprawuje się na oku? Kredkę używam w codziennym makijażu w lekko roztartej formie, nie musi być super precyzyjna, nie rysuję nią też jaskółki, po prostu zaznaczam górną powiekę (grubiej na zewnątrz) i delikatnie rozcieram.Tutaj trzeba uważać, ponieważ kredka szybko zasycha. Rozcierać trzeba od razu po pomalowaniu, inaczej spotka nas niemiła niespodzianka - im dłużej zwlekamy, tym ciężej kredkę rozetrzeć, zasycha i zamiast mgiełki, odrywamy zaschnięte fragmenty od powieki, czyli po ludzku kredka się kruszy. Trzeba więc malować oko, szybko rozcierać i dopiero malować drugie. Jestem w stanie jej to wybaczyć, jednak jeżeli chciałybyśmy pokryć nią całą powiekę dla uzyskania ciemnej bazy - nie nadaje się do tego.

nagie oko

surowa kreska

kreska roztarta

roztarcie plus maskara

Jeżeli chodzi o kolor po roztarciu, to wiadomo, trochę blednie bezpośrednio po tym zabiegu, jednak wyjściowa intensywność utrzymuje się przez calutki dzień. Tu nie mam zastrzeżeń - kredka nie blednie, nie rozmazuje się, jaka była rano, jest wieczorem. Jednocześnie nie jest trudno ją domyć, płyn micelarny radzi sobie z demakijażem nawet grubszej warstwy. Czasem jednak ma gorsze dni - nie wiem, czy to zależy od bazy, czy od czasu, po którym ją rozcierałam, ale zdarza się jej blednąć, a miejscami zostają czarne okruszki... Jest to jednak sporadyczne. Wodoodporność ciężko mi stwierdzić, jednak jestem osobą, która często uroni łzę, a mimo tego produkt się trzyma, więc na pewno nie są to bajki.

Podsumowując, fajny produkt, na pewno do spróbowania, który został za przeproszeniem skaszaniony przez kiepskie opakowanie. Tej kredki NIE DA się normalnie zatemperować, ponieważ osnówka jest twarda i toporna, a rdzeń mięciutki i łatwo się łamie. Dla mnie kredka na co dzień idealna do czasu pierwszego zaostrzenia. Jednak należy pamiętać o szybkim czasie zasychania i niemożności wyrysowania cienkiej, łatwej jaskółki - dla kogoś może być to dyskwalifikująca wada. Duży plus za pigmentację i trwałość. No cóż - poszukiwania kredki idealnej trwają ;)

Moja ocena - 2/5


Swoją drogą wczoraj był u mnie niespodziewany kurier i przyniósł kosmetyki Dermedic do testów. Meilowo wybrałam jeden produkt, krem na noc minimalizujący rumień, więc miło się zaskoczyłam, kiedy dostałam do tego płyn micelarny i mnóstwo próbek - taki gest cieszy ;)

13 komentarzy:

  1. a próbowałaś kredkę włożyć do zamrażarki przed temperowaniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pisałam o tym w notce - to nic nie daje, bo różnica między twardością osłonki, a rdzenia (nawet po przymrożeniu) jest zbyt duża.

      Usuń
    2. Tak, widzialam ze napisalas o lodowce. Dlatego pytalam o zamrazarke. Kiedys czytalam "gdzies", ze mrozenie pomaga, ale nie probowalam. No to nie wiem co jeszcze mozna wymyslec. Ze tez ci producenci nie pomysla...

      Usuń
  2. Próbowałaś kredki Maybelline Master Drama w kolorze Ultra Black?
    Dobra trwałość i dostępna w polskiej ofercie, warta uwagi. Nie znalazłam nic podobnego na tej półce cenowej, co mogłoby ją przebić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie używam kredek, bo lubię mocną czerń, która się nie rozmazuje, ale mimo wszystko tego temperowania nie wybaczyłabym :P

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się ciesze, ze nie jest za dobra :p
    Gdybyś napisała o niej same ochy to bym chciała ja kupić. Mam z głowy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. mam kredkę do brwi z essence i też się ciągle łamie :|
    no szkoda, ja muszę sobie właśnie jakaś czarną kupić, ale chyba wybiorę coś z catrice :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale wygląda świetnie na oku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. OO fajnie z Dermedic, mam płyn micelarny do skóry suchej. Dopiero od niedawna go mam, ale jest okej, na razie w fazie testów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że jej nie kupiłam chyba bym oszalała przy temperowaniu

    OdpowiedzUsuń
  9. Patrząc po zdjęciach opakowania pomyślałam sobie: czad kredka, ale po przeczytaniu posta pozostanę przy swojej kredce... :) Od dawna szukam dobrej kredki do czarnych kresek nad powieką, ale głównie kończy się na eye-linerze w pisaku lub w żelu. Ciężko znależć kredkę która się nie "odbija" na powiece po kilku godzinach. No ale będę szukać dalej... :>

    OdpowiedzUsuń
  10. dlatego ja wyznaje elinery... temperowania nieznosze! ;c

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam podobną kredkę do ust... skończyła marnie, bo była niemożliwa do zatemperowania...
    PS. w takim razie czekam na Twoją metamorfozę :D bo nie wierzę w takie głupoty!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.