Hej dziewczyny!
Dziś notka krótka i na temat, poświęcona pomadce Eveline, Extra Soft Bio. Jak pisałam wcześniej, w torebce noszę raczej mazidła do ust w sztyfcie, ponieważ są z reguły higieniczniejsze i szybsze w użyciu. Niestety, skusiłam się na pomadkę Eveline z powodu promocji w Rossie i po dwóch-trzech miesiącach używania z ulgą muszę stwierdzić, że czekałam na okazję pozbycia się jej (nie lubię marnować i wyrzucać kosmetyków). W moim przypadku okazała się kompletnym niewypałem. Dlaczego?
Według producenta, pomadka ma w ciągu 7 dni wrócić ustom nawilżenie i wygładzenie, w dodatku zwiększać objętość. Jeżeli chodzi o działanie - całkiem przyzwoite, przywracała natychmiastowo nawilżenie i miękkość wyschniętym wargom, a po użyciu utrzymywała ten stan przez dłuższy czas, aż do starcia z ust. Mogę powiedzieć, że pozytywnie oddziaływała na nie po posmarowaniu, choć oczywiście nigdy nie doprowadziłam moich ust do stanu tragicznego (mam tylko lekki problem z suchością). Zwiększenia objętości i nadania sprężystości nie zauważyłam.
Ten produkt sprawował się w tym zakresie całkiem nieźle i może bym skusiła się na kolejne opakowanie gdyby nie... tragiczne użycie i opakowanie.
Spójrzcie same - produkt świeżo po zakupie:
I to, jak wyglądał po tych kilku miesiącach noszenia w torebce. Z góry mówię, że nie ma tam ekstremalnych warunków, reszta pomadek wygląda przyzwoicie, po pomadkę sięgałam 1-3 razy w ciągu dnia. Zdjęcia nie dla wrażliwych :D
Opakowanie łamało się jak głupie. Już po tygodniu zauważyłam pęknięcie, po paru dniach odpadł kawałek. I tak z dnia na dzień pojawiały się uszczerbki, aż do momentu ukazanego na zdjęciach. Pomadka przez to się otwierała, brudziła i ogólnie sprawiała wrażenie strasznego 'syfu'.
Nie jest to jednak największy powód nadania temu kosmetykowi tytułu Bubla. Jeszcze gorsze było samo używanie - aplikacja. Mimo tego, że na dworze nie panowały wielkie temperatury, pomadka strasznie się topiła i łamała! Wystarczyło, że przejechałam lekko po wargach, a już się złamała, chociaż wysuwałam ją minimalnie z cylindra. Nie zliczę, ile razy to mi się przytrafiło. W dodatku tak jak pisałam, topiła się bez względu na temperaturę, jakby leżała w co najmniej 50 stopniach. Przez ciągłe wyginanie i topienie cały czas skrobała się przy chowaniu = całe opakowanie ubrudzone i lepkie.
Te dwa czynniki kompletnie dyskwalifikują u mnie ten produkt. Mimo tego, że działanie ma całkiem-całkiem, nie równoważy ono minusów opakowania i struktury pomadki. Szkoda, ponieważ zazwyczaj nie zwracam uwagi na opakowanie, liczy się dla mnie działanie czy efekt. Zazwyczaj to ono bardziej odpowiada za ocenę konkretnego kosmetyku, jednak w ten przypadek udowadnia, że również sama otoczka nie raz znacząco wpływa na nasze odczucia... Szkoda, że tym razem negatywnie.
Moja ocena - 1/5
Dla zainteresowanych:
Czy w waszym przypadku opakowanie jest równie ważne, jak sam produkt? Czy może potrafcie przeboleć wady wyglądu/użytkowania ze względu na efekt, który otrzymujecie? Czy znów na odwrót - piękne opakowanie przysłoniło Wam wady/brak zalet wynikających z użytkowania kosmetyku? Chętnie się dowiem, jakie macie na to zapatrzenie :)
Opakowanie jest ważne, ale oczywiście nie jest najważniejsze. Tylko co nam po produkcie, jak opakowanie nie pozwala nam na użytkowanie owego produktu.
OdpowiedzUsuńDokładnie, jak dla mnie wszystko powinno się uzupełniać, z naciskiem raczej na działanie... Choć jeżeli jedno wpada w ekstremum, to drugie już nie pomoże :)
UsuńA u mnie recenzja balsamu z tej serii i jest całkiem pozytywna. W torebce się nie zniszczy.
OdpowiedzUsuńA widzisz :) Ja ogólnie Eveline nie skreślam, bo są produkty, które bardzo lubię. Jestem ciekawa, jak się sprawuje inny produkt z tej serii, już zaglądam ;)
UsuńDzięki za obserwowanie, jeśli masz cerę naczynkową, to może i nagroda trafi do Ciebie:)
UsuńWłaśnie nie wiem dlaczego już wcześniej nie dodałam do obserwowanych :D Nagroda? Zaraz zerknę, cera naczynkowa to moja cecha charakterystyczna :P
UsuńWłaśnie wcześniej czytała posta Malinki o balsamie, dość pozytywna a tutaj z pomadką taki flop! Ja pozostaję wierna Oeparolowi w pomadce. Jest doskonała pod każdym względem. Również opakowania, chociaż jest najprostsze z możliwych, a lubię jeśli takowe jest porządne, jeśli dodatkowo cieszy oko to tym lepiej :)
OdpowiedzUsuńo prosze... nie nawidze kiedy opakowania tak sie psuja... no bo co potem zrobic z pomadka jak nie mozna jej zamknac? masakra...
OdpowiedzUsuńCzyli trzeba omijać ten kosmetyk...
OdpowiedzUsuńJeżeli właściwości kosmetyku są dobre to jestem skłonna wybaczyć paskudne opakowanie jednak takie zniszczenia nie na moje nerwy ;)
OdpowiedzUsuńMam wymagające usta i staram się dobierać kosmetyki do pielęgnacji ust dość starannie i w pierwszej kolejności stawiam na działanie, ale takie przygody z opakowaniem potrafi odstraszyć przed zakupem.
A ja nie mam problemu z opakowaniem. Moze cos poprawili.
OdpowiedzUsuń