20 września 2012

Pielęgnacja: Eveline, Extra Soft BIO - Uwaga, bubel!

Hej dziewczyny!

Dziś notka krótka i na temat, poświęcona pomadce Eveline, Extra Soft Bio. Jak pisałam wcześniej, w torebce noszę raczej mazidła do ust w sztyfcie, ponieważ są z reguły higieniczniejsze i szybsze w użyciu. Niestety, skusiłam się na pomadkę Eveline z powodu promocji w Rossie i po dwóch-trzech miesiącach używania z ulgą muszę stwierdzić, że czekałam na okazję pozbycia się jej (nie lubię marnować i wyrzucać kosmetyków). W moim przypadku okazała się kompletnym niewypałem. Dlaczego?


Według producenta, pomadka ma w ciągu 7 dni wrócić ustom nawilżenie i wygładzenie, w dodatku zwiększać objętość. Jeżeli chodzi o działanie - całkiem przyzwoite, przywracała natychmiastowo nawilżenie i miękkość wyschniętym wargom, a po użyciu utrzymywała ten stan przez dłuższy czas, aż do starcia z ust. Mogę powiedzieć, że pozytywnie oddziaływała na nie po posmarowaniu, choć oczywiście nigdy nie doprowadziłam moich ust do stanu tragicznego (mam tylko lekki problem z suchością). Zwiększenia objętości i nadania sprężystości nie zauważyłam.
Ten produkt sprawował się w tym zakresie całkiem nieźle i może bym skusiła się na kolejne opakowanie gdyby nie... tragiczne użycie i opakowanie. 
Spójrzcie same - produkt świeżo po zakupie:



I to, jak wyglądał po tych kilku miesiącach noszenia w torebce. Z góry mówię, że nie ma tam ekstremalnych warunków, reszta pomadek wygląda przyzwoicie, po pomadkę sięgałam 1-3 razy w ciągu dnia. Zdjęcia nie dla wrażliwych :D




Opakowanie łamało się jak głupie. Już po tygodniu zauważyłam pęknięcie, po paru dniach odpadł kawałek. I tak z dnia na dzień pojawiały się uszczerbki, aż do momentu ukazanego na zdjęciach. Pomadka przez to się otwierała, brudziła i ogólnie sprawiała wrażenie strasznego 'syfu'.
Nie jest to jednak największy powód nadania temu kosmetykowi tytułu Bubla. Jeszcze gorsze było samo używanie - aplikacja. Mimo tego, że na dworze nie panowały wielkie temperatury, pomadka strasznie się topiła i łamała! Wystarczyło, że przejechałam lekko po wargach, a już się złamała, chociaż wysuwałam ją minimalnie z cylindra. Nie zliczę, ile razy to mi się przytrafiło. W dodatku tak jak pisałam, topiła się bez względu na temperaturę, jakby leżała w co najmniej 50 stopniach. Przez ciągłe wyginanie i topienie cały czas skrobała się przy chowaniu = całe opakowanie ubrudzone i lepkie.

Te dwa czynniki kompletnie dyskwalifikują u mnie ten produkt. Mimo tego, że działanie ma całkiem-całkiem, nie równoważy ono minusów opakowania i struktury pomadki. Szkoda, ponieważ zazwyczaj nie zwracam uwagi na opakowanie, liczy się dla mnie działanie czy efekt. Zazwyczaj to ono bardziej odpowiada za ocenę konkretnego kosmetyku, jednak w ten przypadek udowadnia, że również sama otoczka nie raz znacząco wpływa na nasze odczucia... Szkoda, że tym razem negatywnie.

Moja ocena - 1/5

Dla zainteresowanych:


Czy w waszym przypadku opakowanie jest równie ważne, jak sam produkt? Czy może potrafcie przeboleć wady wyglądu/użytkowania ze względu na efekt, który otrzymujecie? Czy znów na odwrót - piękne opakowanie przysłoniło Wam wady/brak zalet wynikających z użytkowania kosmetyku? Chętnie się dowiem, jakie macie na to zapatrzenie :)

Taki mały dopisek, doprowadziłam moje pazury do stanu używalności i pomalowałam moim frankenem z poprzedniego posta - zrobiłam lepsze zdjęcie, na którym lepiej widać, jak się prezentuje :) Napiszę tyle - Like :D


11 komentarzy:

  1. Opakowanie jest ważne, ale oczywiście nie jest najważniejsze. Tylko co nam po produkcie, jak opakowanie nie pozwala nam na użytkowanie owego produktu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jak dla mnie wszystko powinno się uzupełniać, z naciskiem raczej na działanie... Choć jeżeli jedno wpada w ekstremum, to drugie już nie pomoże :)

      Usuń
  2. A u mnie recenzja balsamu z tej serii i jest całkiem pozytywna. W torebce się nie zniszczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz :) Ja ogólnie Eveline nie skreślam, bo są produkty, które bardzo lubię. Jestem ciekawa, jak się sprawuje inny produkt z tej serii, już zaglądam ;)

      Usuń
    2. Dzięki za obserwowanie, jeśli masz cerę naczynkową, to może i nagroda trafi do Ciebie:)

      Usuń
    3. Właśnie nie wiem dlaczego już wcześniej nie dodałam do obserwowanych :D Nagroda? Zaraz zerknę, cera naczynkowa to moja cecha charakterystyczna :P

      Usuń
  3. Właśnie wcześniej czytała posta Malinki o balsamie, dość pozytywna a tutaj z pomadką taki flop! Ja pozostaję wierna Oeparolowi w pomadce. Jest doskonała pod każdym względem. Również opakowania, chociaż jest najprostsze z możliwych, a lubię jeśli takowe jest porządne, jeśli dodatkowo cieszy oko to tym lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. o prosze... nie nawidze kiedy opakowania tak sie psuja... no bo co potem zrobic z pomadka jak nie mozna jej zamknac? masakra...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli trzeba omijać ten kosmetyk...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli właściwości kosmetyku są dobre to jestem skłonna wybaczyć paskudne opakowanie jednak takie zniszczenia nie na moje nerwy ;)
    Mam wymagające usta i staram się dobierać kosmetyki do pielęgnacji ust dość starannie i w pierwszej kolejności stawiam na działanie, ale takie przygody z opakowaniem potrafi odstraszyć przed zakupem.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nie mam problemu z opakowaniem. Moze cos poprawili.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.