20 października 2014

Kolorówka: Powrót Pixie? Swatche podkładu mineralnego (wszystkie odcienie)

Witajcie piękne :)
Lubicie kosmetyki mineralne? Ja bardzo, co z resztą też widać na blogu - od jakiegoś czasu używam tylko podkładów i korektorów mineralnych, rezygnując niemal całkowicie z płynnych. Niestety, ale moja cera, od 2 lat bardzo z resztą kapryśna, niestety nie reaguje dobrze, kiedy nakładam na nią tradycyjną kolorówkę. Pożegnałam się więc z płynnymi podkładami na rzecz czegoś bardziej naturalnego.
Wśród kosmetyków mineralnych mam swoje ulubieńce, a raczej kosmetyki, które jako tako utrzymują się na mojej skórze. Jednak raz na jakiś czas robię skok w bok i testuje nowości w poszukiwaniu czegoś jeszcze lepszego. Kiedy więc Pixie, nasza rodzima marka, zapowiedziała powrót, stwierdziłam, że spróbuję - a nuż trafię na ideał?



Pixie ruszyło mocno z PR i w zeszłym tygodniu otrzymałam - nie pewnie ja jedyna, co już niedługo zobaczycie - próbki wszystkich odcieni podkładu, które mają w ofercie. A mają ich sporo, bo aż 30. Każdy z nich zapakowany został w osobny woreczek, opatrzony etykietą z nazwą, składem, datą ważności i informacjami o firmie.


Pozwoliłam sobie zapożyczyć z FP marki rozpiskę z kolorami, składem i opisem podkładu, będzie to na pewno lepsze odniesienie, niż moje kiepskie zdjęcie ulotki ;) Jak widać, nie ma podziału na gamy i stopnie jasności - uważam to jednak za lekki minus. Tutaj musimy trochę błądzić po omacku, sugerując się tylko naszymi subiektywnymi odczuciami odnośnie plamy naniesionego komputerowego koloru nad jego nazwą. Wolałam starą podziałkę Pixie - gdzie odcienie podzielone były na gamy kolorystyczne, te zaś na stopnie jasności - coś takiego, jak ma Meow. Można było sugerować się opisem danej gamy i wiadomo było, że Tinkerbell to odcienie oliwkowe. Tu zadanie jest ciut utrudnione.





Prezentuję Wam więc moją panterkową łapę, gdzie każdy odcień znalazł swoje miejsce. Jak widzicie - kolory są ułożone dokładnie w takiej kolejności, jak w grafice firmowej. Na zdjęciu z połową - podzielone wedle stron. Powyższe zdjęcia - światło białe, sztuczne. (dla zainteresowanych - mój poziom to ta Pine Nut z Amillie, Golden Fairest z Annabelle jest dla mnie o ton za ciemny).





Światło naturalne - w pochmurny dzień. Jak widać, odcienie są bardzo zróżnicowane. Sporo jest takich o jasnym zabarwieniu, są też kolory takie, które dla mnie są za jasne - bardzo miłe zaskoczenie, bo choć jestem blada, są też dziewczyny jaśniejsze niż ja. Najwięcej jest odcieni takich o 1-2 tony ciemniejszych niż moja skóra - czyli wydaje mi się, że dostosowanych do większości polskich buź. 



Na końcu zdjęcia z już wtartymi ciapkami, na takich swatchach najlepiej ocenić podkład dla siebie.
Powiem, że trochę mam problem z dobraniem odcienia dla siebie. Niby Almond Milk przekonał mnie do siebie na pierwszy rzut oka, jednak stwierdzam, że jest ciut za jasny (:o). Kolejne w kolejce są do przetestowania Satin Sand i Creamy Natural, ale jeszcze muszę się przyjrzeć sama własnych swatchom :D


Tyle ze swatchowania, ale co sądzę po pierwszych próbach? Szczerze, wole się wstrzymać z opinią. Moja cera, aktualnie strasznie rozchwiana, nie jest dobrym podłożem do recenzowania podkładów po 3 użyciach - bo na razie na tyle starczyła mi jedna próbka. Wolę przedstawić uniwersalne wnioski po przetestowaniu podkładu przez te kilka dni. Przede wszystkim - formuła jest zupełnie nowa, nie ma za wiele wspólnego ze starą Complexion Perfector (którą całkiem lubiłam). Ten proszek jest bardziej delikatny i dość mało kryjący - maksymalnie uzyskamy krycie średnie dla swojej skóry. Wykończenie jest matowe, ale podkład zawiera sporo miki, która nadaje blask skórze, przez co nie jest to wykończenie płaskie i szorstkie. Powyżej możecie zobaczyć, że mimo nikłego krycia, podkład daje radę. Po lewej - ja saute, możecie dostrzec okropne rumieńce, syfy, nierówny kolory płytko unaczynionej i cienkiej jak papier skóry. Po prawej - dwie cienkie warstwy podkładu + jedynie korektor pod oczy. Pierwsza warstwa wtarta flat topem, druga wklepana. Większe nierówności kolorytu zostały zasłonięte, jedynie większe pryszcze przebijają.


Po lewej - na dwie warstwy nałożyłam punktowo mineralny korektor (Amilie + samoróbka), po prawej już full make up (róż, rozświetlacz i puder ryżowy). Krycie jak najbardziej wystarczające na co dzień.

Nie będę na razie wystawiać żadnej opinii, bo jeszcze nie ma z czego ;) Post jest bardziej informacyjny, być może pomoże (:D) niejednej z Was dobrać wstępne odcienie próbek, którymi warto się zainteresować. Na pewno cieszy pojawienie się, a raczej powrót, kolejnej rodzimej marki mineralnej - w końcu większy wybór to większa szansa na dobranie ideału dla siebie. Ciekawa jestem, jaka będzie szersza opinia po wejściu Pixie do normalnej sprzedaży ;)

Znacie Pixie? Używacie minerałów, czy raczej jesteście wierne tradycyjnym podkładom? Jeżeli tak, co Was powstrzymuje przed spróbowaniem?

11 komentarzy:

  1. Bardzo ładnie ujednolicił koloryt. Koniecznie muszę zamówić próbki Butter Cream, Victorian Lace i Vanilla Delight.
    Który z tych kolorów Pixie porównałabyś do Golden Fairest z Annabelle?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi powiedzieć - ja golden fairest mam, ale rozjaśniony :D Tak jednak patrząc na oko i korzystając z mojej kiepskiej pamięci do odcieni, to Butter Cream albo Vitorian Lace będzie najbardziej podobny.

      Usuń
    2. Czyli miałam niezłe oko :). U Alieneczki spodobał mi się jeszcze Song of Summer, ale on będzie już chyba zbyt żółty i ciemny.

      Usuń
  2. Miałabym chęć je wypróbować, ale w życiu bym sama sobie nie dobrała koloru:P Podoba mi się, że AM mają podzielone odcienie. Ale dobrze, że jestem w typie Zoili i mam jakiś punkt odniesienia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja na początku dostałam też 3 próbki z zabawy facebook' owej prywatnie, strzelałam na podstawie wzornika i strzeliłam w miarę - w miarę :D

      Usuń
  3. Jak dla mnie to ma dobre krycie jestem ciekawa jak sprawdzi się u mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem przyzwyczajona do piekielnie kryjących AM, te przy nich są na prawdę lekko kryjące ;) Ale fakt, na co dzień zupełnie wystarczą

      Usuń
  4. Ja nie umiem ogarnąć podkładu mineralnego. Robię sobie piękną maskę:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jakich używasz? Dużo zależy od marki, niektóre wyglądają lepiej, inne gorzej na skórze

      Usuń
  5. krycie świetne i pięknie wygląda na twarzy :) i w końcu jasne odcienie!
    dla mnie golden fairest z AM też jest o ton za ciemny, więc jesteś moim punktem odniesienia :) poczekam jeszcze na prezentację innych kolorów, żeby mieć więcej próbek do wyboru ;p

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.