Witajcie piękne!
Dziś mam dla Was makijaż, pierwszy wykonany już w nowym lokum :) Od razu przepraszam za jakość zdjęć, ale jeszcze nie ustawiłam aparatu i lamp prawidłowo, muszę zaadaptować sobie nowe biurko pod tym kątem ;) Makijaż poniżej był robiony troszkę na łapu-capu, ale myślę, że przypadnie niejednej z Was do gustu :)
Nie ma się co łudzić, że lato jeszcze do nas wróci - może w tym tygodniu zobaczymy jeszcze jakieś ostatnie podrygi wakacyjnej aury, ale coraz bardziej widać, że to jesień zagościła już u nas na dobre ;) Nie jest to moja ulubiona pora roku - fakt, potrafi być piękna, kiedy obumierające liście zmieniają swoje kolory i opadają, ale niestety jesień w mieście wygląda inaczej, brzydko - liście zbierają się w gnijące ciapy, wszędzie przedostaje się błoto, 99% czasu pada, a cały świat dookoła okraszony jest sporą ilością barw burych, brudnych, szarych. I taki właśnie miał być ten makijaż - ciepły, jesienny, z akcentem mocniejszego koloru przebijającego gdzieniegdzie, jednak większość to szaro-bura ciapa :D
Bura ciapa powstała z ciemnego brązu, który delikatnie omiotłam połyskującym na zielonkawo złotem. W zewnętrznym kąciku wykończyłam całość bardzo ciemnym fioletem o brązowym tonie, zaś na dole wylądował ciemny, buraczkowy cień. Na środku dolnej powieki umieściłam delikatny akcent szmaragdowej zieleni, a najmocniejszym fragmentem całego oka jest wewnętrzny kącik, gdzie wykorzystałam intensywną żółć. Całość mocno roztarłam ku górze... i ciapa gotowa ;) Zrezygnowałam tutaj jednak z kreski na rzecz delikatnego przyciemnienia jedynie linii rzęs.
Makijaż, dość bury i ponury ;) ożywiłam trochę mocniejszą i bardziej intensywną pomadką - idealną według mnie na najbliższe miesiące. Dokładnie to numer 16 z Inglota, pokazywałam Wam ją bliżej w TYM poście. Dodatkowo twarz wykonturowałam bronzerem tej samej marki (505 z serii HD), policzki ożywiłam różem Nude z Annabelle Minerals, zaś za rozświetlacz posłużył mi szampański cień z MIYO ;)
Co można robić w jesienne wieczory? Na pewno spędzać je owiniętym w koc z kubkiem ciepłego napoju :) Ja najczęściej siedzę dodatkowo przy komputerze lub z rysownikiem - a jakie są Wasze patenty na zabicie jesiennej chandry? ;)
Piękny ! Bardzo podoba mi się ten żółty kolor !
OdpowiedzUsuńoj gdyby dodać do nich jeszcze sztuczne rzęsiska to byłby efekt :>
OdpowiedzUsuńPiękne, ale chyba bardziej dla brunetki :)
OdpowiedzUsuńpiękny makijaż <3
OdpowiedzUsuńten żólty ladnie ożywia całość :)
żółty akcent super
OdpowiedzUsuńŁadnie Ci w takim makijażu :D Piękne ustka!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny makijaż :) Zresztą jak i cała reszta Twoich makijaży :)
OdpowiedzUsuńPomadka wygląda rewelacyjnie. :)
OdpowiedzUsuńMakijaż rzeczywiście taka ciapa, ale z wesołą żółtą nutą. :)
Mój patent na chandrę: zacząć dobrze dzień. Najlepiej z naturalnym kakao, a do niego rogaliki z serem. :)
Piękne usta, wyglądają tak idealnie jakby były poprawione w jakimś programie. ;]
OdpowiedzUsuńPerfekcyjny makijaż. Fajne połączyłaś odcienie cieni.
OdpowiedzUsuń:*