10 lipca 2014

Kolorówka: Mini Haul - Inglot

Witajcie piękne i piękni :)
Dziś post z serii tych luźnych - bez zbędnego gadania czy jakiś zawiłych rad/tutoriali - chciałam Wam pokazać, co ostatnio wskoczyło mi do kosmetycznego kufra :) Dawno nic nowego z kolorówki nie pokazywałam, a że wczoraj zawitało do mnie trochę produktów naszej polskiej marki, chciałam Wam je zaprezentować, kilka słów powiedzieć i może coś Was zainteresuje na tyle, że domagać będziecie się obszerniejszej notki :D Zapraszam!


Powiem tak - jak tylko mój chłop (a od poniedziałku narzeczony :D) usłyszy, że znów coś zakupiłam z kolorówki, to łapie się za głowę i krzyczy - mało Ci tego?! Co poradzić, że faceci nie zrozumieją podstawowych kobiecych potrzeb, jaką między innymi jest makijaż. Przyznam, kolorówki mam i to w ilościach wylewających się. Ale nadal ta damska część podświadomości do mnie krzyczy, że muszę mieć więcej - bo może w końcu znajdę puder/podkład/tusz idealny? A i przecież takich kolorów pomadki nie mam! Ciężko mi się mojej podświadomości oprzeć, szczególnie, jak dodatkowo argumentuje je przyjemna zniżka pracownicza. I tak i o to wpadło mi trochę z Inglotowa rzeczy, których to zakup przemyślałam (hahahaha, śmiech na sali!), bo wiem, z czym mam do czynienia i nie brałam nic na łapu capu ;) Ale do rzeczy!



Pierwsze, co mi się trafiło, to sztuczne rzęsy. Ogólnie pewnie nawet bym się nie skusiła, bo sztucznych rzęs mam na kilogramy i wiele czeka na swoją kolej, ale akurat w salonie mamy na nie promocje - kępki za 5 zł, te dwa modele z piór po 10 i 12. No i jak tu nie brać? Kępek nr 24S jestem szalenie ciekawa, bo takich jeszcze nie używałam, zaś czarne pióra (26F) i beżowe (27F) pewnie jeszcze do niejednego ciekawego i fikuśnego makijażu się przydadzą ;) (nie to, że jeden taki makijaż nadal na dysku czeka i coś nie może się na obróbkę doczekać...)



Kolejna sprawa to duet pierwszej potrzeby, czyli podkład i korektor. Podkład równoważący, ponieważ mam nadzieję, że może on poradzi sobie z moją niesamowicie ostatnio tłusta strefą T. Próbuje wszystkiego i wszystko z uporem maniaka spływa mi i się warzy. O minerałach już zapomniałam, bo kończyło się to ciasto - katastrofą już po przejściu 15 minut spacerkiem do pracy. Jak na razie dobrze radził sobie Pierre Rene Skin Balance, ale szukam czegoś, co lepiej zastyga i nie jest takim lepiszczem. Na razie podkład w kolorze 26 w fazie testów. 
Do tego dobrałam korektor z serii AMC nr 64. Bardzo fajny i jasny kolorek, typowy żółcioch. Jest tłusty, więc trzeba pamiętać o dobrym przypudrowaniu. Na razie też dopiero spędziliśmy razem jeden dzień, więc wypowiadać się na temat noszenia nie będę. Tak prezentują się na przedramieniu:

Lewo - podkład, prawa - korektor. Światło dzisiaj beznadziejne, proszę więc wziąć to pod uwagę ;)

A z kolejnych rzeczy bardzo potrzebnych w końcu zakupiłam płyn do czyszczenia pędzli:


Dosyć miałam męczenia się z brudnymi kulkami do rozcierania, których z lenistwa nie byłam w stanie umyć wieczorem, rano tego żałując. Teraz rach - ciach i pędzle czyste. Oczywiście jest to tylko środek doraźny, kiedy mycie jest potrzebne na gwałt. Normalnie zostaje przy tradycyjnym kąpaniu w wodzie i mydle, bo wiem, że za częste traktowanie pędzli tym specyfikiem może obniżyć ich jakość...



I ostatnie, lecz nie najgorsze - paletka magnetyczna i wkłady pomadek. Paletka pusta, bez przegródek. W sprzedaży zostały tylko małe, ale spokojnie zmieszczą 8x wkład kwadratowy + 4 kółka. Tą mam zamiar poświęcić na kremowe pomadki we wkładach. Moim zdaniem to bardzo niedoceniony produkt (mało kto się nimi interesuje), a według mnie to najlepsze Inglotowskie pomadki. Są super napigmentowane, mają bardzo dobrą konsystencję, wytrzymują wiele godzin i przede wszystkim - gama kolorów jest ogromna. Ja sama spędziłam sporo czasu powoli się decydując, które pójdą na pierwszy ogień do kolekcji. Ogólnie odcieni wybrałam 10, na razie zakupiłam sobie 5 z nich. 


Znalazły się tu różne kolory - ciemna malina, jasny pomarańcz, koral, chłodny róż i bardzo cielisty odcień o różowych podtonach. Kolejno od lewej do prawej (i od góry do dołu): 16, 02, 52, 10, 07. Jeżeli lubicie mieć duży wybór szminek i zastanawiacie się nad doborem kolorów - przejdźcie się do salonu i popróbujcie tych, nie pożałujecie :D

07, 52, 02, 10, 16

I to by było na tyle dzisiaj. Na pewno osobnego postu doczekają się pomadki (lepszego światła i swatchy naustnych), planuje też post zbiorczy o podkładach przeze mnie posiadanych. Jeżeli macie jakieś pytania albo coś mocno przykuło Waszą uwagę - piszcie :)

17 komentarzy:

  1. Próbowałaś podkładu Rimmela Stay Matte? Wiem, że opinie są podzielone, ale może akurat by się sprawdził, u mnie pozostawia cerę matową na długie godziny. Jestem szalenie ciekawa jak pomadki prezentują się na ustach, aż wstyd się przyznać, ale nie wiedziałam, że Inglot oferuje szminki we wkładach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. co do spływania podkładu z twarzy to może ma to coś wspólnego ze zmianą pielęgnacji cery? Zmieniałaś coś ostatnio? krem serum?
    co do pomadek z inglota to ja dawno temu kupiłam kila wkładów okrągłych i powiem Ci że nie umiałam się za nie zabrać, strasznie są gęste i u mnie na ustach nie wyglądają wogóle :/ Rzęsy piękne, ciakawe jak u Ciebie sprawdzi się podkład z Inglota, nigdy od nich podkładów nie próbowałam i nigdy też nie słyszałam żadnych opini na ich temat także czekam na opinie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Daj znać jak sprawwdzi Ci się płyn do pędzli, czytałam już mnóstwo skrajnych opinii :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow mega te rzęsy są :) Jestem ciekawa czy ten płyn się sprawdzi, bo póki co sama sobie robię taki płyn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama robisz? :) Może podzielisz się recepturą? Proooszę :)

      Usuń
  5. A ile kosztuja takie wklady pomadek? Fajna sprawq, duzo miejsca zaoszczedzone w szufladzie. Tylko że nakladanie ich na usta tylko pedzelkiem?

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na prezentację rzęs w akcji! :)
    Gratulacje z okazji zaręczyn! :) Btw. ja choć u mnie minęło już od tego momentu prawie 10 miesięcy cały czas dziwnie się czuję jak piszę albo mówię Narzeczony :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja Cię doskonale rozumiem- kolorówki nigdy za wiele! :D

    Gratuluję zaręczyn! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę Ci nowości przybyło :) Ja walczę ze sobą, gdyż spodobały mi się strasznie lakiery z Inglotowej nowej kolekcji Sky Blue :)

    OdpowiedzUsuń
  9. woooow wow wow, jaakie rzęsy ! te jasne nie leżą mi zbytnio ale czarne.. pokaźnie wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam 3 pomadki Inglota właśnie w wypraskach i uważam, że są genialne. Mają przepiękne kolory, są super napigmentowane, ładnie się prezentują na ustach, nie wysuszają i są trwałe. Czego chcieć więcej?

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow! Super zakupy :) zazdroszczę zniżki pracowniczej ;) mi najbardziej podobają się te pomadki, szczególnie pomarańcz wpadł mi w oko. Czekam na makijaże z nimi! :)
    I gratuluję zaręczyn!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ależ dziwne te kępki!! Z produktów natwarzowych miałam tylko puder z Inglota i średnio do mnie przemawiał, będę się więc czaić na recenzję Twoich cudeniek ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajna ta paletka. Muszę sama sprawić sobie coś w ten deseń bo mam dużo luźnych wkładów ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak sprawdza się podkład :)?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.