3 maja 2014

Makijaż: Najczęstsze błędy popełniane w makijażu

Witajcie piękne!
Dziś zgodnie z zapowiedziami na moim FP, mam dla Was post ciekawy i z przymrużeniem oka ;) Ja sama lubię czytać notki około-makijażowe, traktujące temat luźniej, więc przygotowałam dla Was moją kompilację błędów w make-upie, które najczęściej widuję i mnie osobiście najbardziej rażą. Zapraszam!


Sam temat oczywiście potraktujcie przez dużą dozę dystansu - nikt z nas nie jest idealny, tym bardziej ja i mi również jakieś błędy w codziennym wizerunku się zdarzają ;) Zauważam też tendencję wzrostową, jeżeli chodzi o świadomość własnej twarzy, jej mankamentów i zalet. Wszakże makijaż w końcu ma podkreślać to, co w nas piękne. Niestety nadal są kobiety, które makijażem się szpecą i zamiast poprawiać on ich urodę, powoduje kompletnie odwrotny efekt. Nie zawsze występuję cała kompilacja błędów, zazwyczaj jest to jedna - dwie wpadki, ale istnieją też osoby, które pokazują w swoim makijażu całą gamę failów. I nie jest to zależne od grupy - widuję takie przypadki wśród dziewczyn młodszych, jak i pań starszych, tych całkiem wydaje się normalnych, jak i u przedstawicielek grupy tzw "Krysiek" (nie obrażając żadnej Krystyny!). W obecnej pracy mam całkiem dużą możliwość poznania od podszewki przeróżnych makijażowych błędów, często staram się pomagać i doradzać, ale skutek moich działań jest różny... Kończąc wstęp, zacznijmy wyliczankę z prezentacją i krótkim opisem - a także radami, jak temu wszystkiemu zaradzić ;)


*Niedopasowany podkład.
Zazwyczaj to jest najczęstszy makijażowy błąd, który od razu zauważam i który przydarza się nam bardzo często. Mi samej przez jakiś czas niestety nie udawało się zaradzić temu problemowi, a wszystko przez to, że gama podkładów na Polskich półkach jest bardzo uboga. Bo nie chodzi już tylko od dobór stopnia jasności - potem trzeba dobrać odcień tonacji, czy to żółć, róż czy neutralny odcień. Nie zapominając o doborze koloru chłodnego, czy ciepłego. Tak naprawdę skóra każdej z nas jest inna i nie ma kosmetyków na tyle uniwersalnych, żeby dogodzić każdej z nas... Trzeba próbować i modlić się, aby odpowiedni kolor podkładu niósł w pakiecie ze sobą pasujące nam właściwości ;)
Zdarzają się jednak również panie, które świadomie dobierają zły odcień. Bo najczęściej są zbyt blade, chcą być bardziej opalone. Ale co z tego, że twarz pomarańczowa, a szyja biała? Przecież i tak dobrze wyglądają ;)
Moja rada: Dobierajmy podkład zawsze do swojej szyi. Nie na nadgarstku, nie na dłoni, nawet nie na twarzy - najlepiej na szyi. Nasza buzia często różni się kolorytem od skóry poniżej żuchwy, dlatego najlepiej dobrać taki odcień, aby twarz i szyja tworzył jednolitą całość. Polecam więc maznąć się tak podkładem i wyjść ze sklepu, gdzie go kupujemy - zobaczyć jak wygląda w świetle dziennym i czy nie ciemnieje - czasem wbrew pozorom pasujący fluid potrafi się utlenić i chwilę po aplikacji jesteśmy pomarańczowe ;)


*Plamy bronzera na policzku.
Bronzer, czy też brązer, to kosmetyk niezwykle uniwersalny i używany z umiarem może czynić z naszą twarzą cuda - wyszczuplić ją czy lekko opalić, kiedy złapie nas słońce, a podkład stanie się za jasny. Trzeba jednak nabrać w jego używaniu wprawy i wiedzieć, do czego go stosować. Wiele kobiet jednak nie ma pojęcia, jak do tego się zabrać - słyszą od koleżanek, że to super rzecz, po czym kupują i... i co? No właśnie. Często widzę panie, które malują się brązerami bez opamiętania - po prostu robią plamę na policzku, traktując go jak róż. Albo gdy już załapią, że powinno się go stosować pod kość policzkową, to szorują w tym miejscu pędzlem jak tylko mogą i ostatecznie kończą ze sporą i widoczną plamą pod kością - jakiś czas temu to był chyba trend, bo było na topie malować się tylko brązerem w sposób wyżej opisany, bez różu czy rozświetlacza (+korektorowe usta, ale o tym niżej).
Moja rada: Mniej znaczy więcej. Brązer ma służyć optycznemu wyszczupleniu naszej twarzy, więc tak najlepiej nałożyć go tyle, by był prawie niewidoczny - nie chodzi przecież o to, żeby każdy na pierwszy rzut oka widział, że nałożyłyśmy go sobie pod polik. Lepiej pomuskać pędzelkiem więcej razu po trochu, niż raz a porządnie, tworząc sobie piękną plamę. Należy też pamiętać, aby dokładnie rozetrzeć granice - wszystko na naszej twarzy powinno się gładko w siebie wtapiać ;) Jeżeli z brązerem czujemy się źle, nie potrafimy go obsługiwać lub nie pasuje do naszej urody - zrezygnujmy z niego i lepiej weźmy w obroty róż czy rozświetlacz ;)


*Korektorowe usta/za ciemna konturówka
Zmora chyba ostatnich lat w makijażu. Usta jaśniejsze niż nasza skóra, mylone z ustami w typie 'nude'. Kobiety jak szalone poszukują mega jasnych beżowych czy różowych pomadek. Wiele razy spotkałam się jeszcze ze zdaniem, że jasne usta super wyglądają z opaloną skórą (czyt. są jaśniejsze niż karnacja). No nie! Nie, nie i nie! Według mnie wygląda to dziwacznie i taki sam efekt można uzyskać smarując wargi korektorem.
Druga sprawa, gdzie myślałam, że problem przeszedł już do lamusa, to usta obrysowane ciemniejszą konturówką. Niestety makijaż a la Pamela nadal jest żywy i w ostatnim czasie spotkałam już dwie panie, które wyglądały normalnie, gdyby nie jeden fakt - miały mega ciemny, brązowoczarny obrys ust. Myślałam, że to wybarwiający się makijaż permanentny czy coś, ale same wyprowadziły mnie z błędu mówiąc, że to ich metoda na upiększenie. Nie miałam więcej pytań.
Moja rada: Jeżeli chcemy dobrać pomadkę neutralną, nie rzucającą się w oczy i dobrze wyglądającą z mocniejszymi oczami, przede wszystkim popatrzmy na naturalny odcień naszych ust. Idealna pomadka 'nude' powinna być w takiej samej tonacji, maksymalnie ciut jaśniejsza, ale nie na tyle, by zlewała się z naszą skórą. Usta będą wtedy delikatnie podkreślone, ładniejsze, ale jednocześnie naturalne i przy mocniejszym makijażu oka będą schodzić na dalszy plan.
Z konturówką sprawa jest prostsza - dobierajmy ją do pomadki, aby była najlepiej w identycznym kolorze, albo pod odcień naszych warg - wtedy możemy używać ją pod każdą szminkę. Nie może ona jednak się wyróżniać i tworzyć sztuczny kontur ust.


*Brwi pozostawione same sobie przy mocniejszym makijażu
Dobra, ten punkt to tak na prawdę trochę moja fanaberia, bo na punkcie brwi jestem zboczona, no ale... Często kobiety ten aspekt pozostawiają samemu sobie, nie robiąc z brwiami nic lub traktując go po macoszemu. Rysują kreski, malują mocniej oko, a brwi albo nie są podkreślone, albo są podkreślone niedbale. Nie muszę mówić chyba, że taki zabieg psuje cały efekt misternego makijażu. Brwi to ramy naszej twarzy i tak na prawdę zmieniając jedynie ten element, zmieniamy cały nasz wizerunek. Oczywiście nie każe nikomu na siłę bawić się w podkreślanie brwi. Niektóre panie mają je na tyle ciemne i gęste, że tak na prawdę nic z nimi robić nie trzeba. Niestety większość Polek została obdarzona jasnymi łukami lub takimi o nieregularnym kształcie. I moim zdaniem jeżeli już decydujemy się na coś mocniejszego w makijażu, musimy zadbać o odpowiednią ramę.
Moja rada: Na co dzień, jeżeli lubicie naturalny wygląd, wystarczy tak na prawdę tylko przeczesanie brwi grzebyczkiem, żeby włoski układały się w jedną stronę. Jeżeli jednak lubicie mocniejsze makijaże, kreski, tuszowanie rzęs - polecam zainteresować się tematem podkreślania łuków i wypróbowania odpowiednich dla siebie metod (cień, kredka, a może wosk?). Od razu nasza cała twarz będzie wyglądała schludniej.


*Rzęsy jako owadzie nóżki i samotna czerń na linii wodnej
To chyba najczęściej poruszane błędy w takich kompilacjach :D Sklejone rzęsy są jednak coraz rzadszym widokiem na Polskich ulicach, może to większy wybór maskar tak na prawdę to sprawił? Czasem jednak możemy spotkać nastolatkę, u których ten trend nadal jest żywy i spowodowane wizją jak najgrubszych i najbardziej widocznych rzęs, dziewczyny nakładają masę tuszu, tworząc kilka pałek na krzyż na powiece. 
Co innego czarna kreska na linii wodnej. Mimo uświadamiania przez masę ludzi (blogerek, blogerek, magazyny urodowe), spora grupa kobiet nadal wielbi ten sposób podkreślania oka, uważając go za szybki i skuteczny. Ja osobiście nic do czarnej kreski na linii nie mam nic przeciwko - wygląda ona dobrze, o ile zapewnimy odpowiednią oprawę - mocny makijaż całego oka, który będzie je powiększał, a czarna kreska tylko podkreśli ten efekt. Solo jednak tworzy na twarzy dość groteskowe połączenie z przykładowo owadzimi nóżkami i powoduje, że pani tak wyglądająca nie jest brana na poważnie...
Moja rada: Ponownie - mniej znaczy więcej. Wybierajmy tusze, które prócz pogrubienia czy wydłużenia będą też miały szczoteczki przystosowane do rozdzielania rzęs. Nadmiar kosmetyku wycierajmy w chusteczkę, a gdy zauważymy, że rzęsy powoli się sklejają - zakończmy tuszowanie, lepiej wyglądają naturalnie podkreślone włoski, niż te czarne patyczki.
Jeżeli chodzi o czarną kreskę na linii wodnej - na prawdę trzeba uwierzyć, że to szpeci, a nie ozdabia nasze oko. Lepiej poćwiczmy podkreślanie linii rzęs na górnej powiece, a jeżeli to nie pasuje do budowy naszego oka, polecam ciemnym cieniem (ale nie czarnym) podkreślać dolną powiekę - między rzęsami, nie w środku;)


*Niedbałe rozcieranie cieni + biała perła jako rozświetlacz
To chyba błąd, który najczęściej rzuca mi się w oczy, zaraz po za ciemnym podkładzie. Mocny makijaż, gdzie cienie są nieschludnie i niedokładnie roztarte od razu dodaje właścicielce lat, nie mówiąc już o wrażeniu na całej twarzy - choćby nie wiem jak wyglądała kreska czy usta, niechlujne wrażenie pozostaje. Często jest to właśnie cieniowanie typu banan - ciemniejszy cień w załamaniu i zewnętrznym kąciku. Panie rozsmarowują sobie tam plamę/kreskę cienia i tak zostawiają, nie dbając o dokładne zatarcie granic.
Druga sprawa - jasny, zimny i perłowy cień w wewnętrznym kąciku, czy jeszcze gorzej - na łuku brwiowym. O ile taki kolor może się sprawdzić w na prawdę mocnym, wieczorowym makijaż, na co dzień odpada, szczególnie w połączeniu z ciemniejszą karnacją. Inaczej nasze oko wygląda, jakby szło na jakieś disco party :D
Moja rada: Przykładajmy większą wagę do rozcierania cieni. Jeżeli nie do końca jest to opanowane, ponownie zastosujemy zasadę mniej=więcej. Dokładajmy koloru po trochu, żeby ograniczyć efekt plamy na powiece. I nie stosujemy wymówki typu: nie mam pędzla, to nie mogę tego rozetrzeć. Rozetrzeć ładnie cień da się nawet pacynką czy palcem - sama to czasem praktykuję. A jeżeli nie mamy na to czasu, to ograniczmy się do jednego, ładnego cienia na całej powiece, będzie to lepiej wyglądać, niż niedbała zabawa kolorami.
Perłowe, jasne cienie świetnie rozświetlają oko, ale pamiętajmy, żeby dobrać kolor do okazji. Na co dzień do rozświetlania wewnętrznego kącika wybierajmy raczej cienie wpadające w beż, szampan, delikatny róż i aplikujmy je oszczędnie. Na łuk brwiowy całkowicie zrezygnujmy z perły - lepsze będą maty, ewentualnie delikatne satyny.


Tu moje dwie wersje - która podoba Wam się bardziej? :D Napiszcie, które z tych błędów zdarzało Wam się popełniać i jakie są Wasze typy, które nadały by się do tej kompilacji (mi chyba wszystkie)?
Pamiętajcie też - to post z przymrużeniem oka ;)

61 komentarzy:

  1. Ojoj :D Przypomniała mi się koleżanka ze szkoły, która kiedyś namiętnie smarowała usta... korektorem a następnie bezbarwnym błyszczykiem, bo uważała, że wygląda to seksownie ;> Brrr :D

    Ale dziunię z siebie zrobiłaś w tej wersji hardcorowej hihi ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziubek jest :P
      Znałam sporo takich dziewczyn, które robiły w identyczny sposób - no cóż :P

      Usuń
    2. Dziubek jak się patrzy ;>
      Ja na szczęście niewiele, ale mam traumę do dziś ;P :)

      Usuń
  2. Gdybym miała wybrać najgorszą zbrodnię to byłyby nimi za jasne usta. Większość pozostałych błędów mogę zrozumieć, bo biorą się głównie z wiedzy. I to jeszcze zaakceptuję, ale brak zmysłu estetycznego to porażka. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest prawda, choć czarna kreska na linii wodnej to również świadomy wybór

      Usuń
    2. Kiedyś nosiłam namiętnie solo czarną kreskę na linii wodnej :P co więcej nie malowałam wtedy w ogóle rzęs (choć w sumie nie musiałam, bo i tak wyglądały jak umalowane albo sztuczne), z tym że mnie jeszcze jakoś ona w miarę pasowała - ja mam takie psie oczy, nie wiem jak to dokładnie wyjaśnić, ale z ciemniejszą linią wodną wyglądały przynajmniej normalnie i nie tak smutno hehe ;D no ale ;>

      Usuń
  3. Będzie mi się to śniło po nocach :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta wersja z błędami przypomina mi moją nauczycielkę od polskiego z podstawówki:D Moim często popełnianym błędem był nieodpowiedni kolor podkładu, głównie dlatego że długo nie mogłam znaleźć odpowiedniego koloru. A że miałam sporo źle dobranych podkładów w szafce to zaczęłam je mieszać i tym samym mogę się cieszyć nieodznaczającym się kolorem twarzy:D Mnie osobiście bardzo denerwuje zbyt ciemny i błyszczący (coś jak wieczorowy) makijaż dzienny. No i suche placki na twarzy. Sama borykam się z suchymi skórkami i pielęgnacją z nimi związaną i chyba dlatego tak mnie razi podkład nałożony na przesuszoną twarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie możemy znaleźć odpowiedniego odcienia w gotowcach, to rzeczywiście - najlepiej jest mieszać różne podkłady i stworzyć coś idealnego dla nas :)
      No ja chyba mam problem w takim razie z doborem makijażu do okazji, bo często zdarza mi się latać w mocnych i błyszczących oczach na co dzień :D

      Usuń
  5. Ten makijaż typu wytuszowane rzęsy i czarna kreska w linii wodnej to domena Anji Rubik :-) Ja też idealna nie jestem zdarzało mi się walnac perłę w kąciku do dziennego make upu czy niedokładnie rozetrzec cienie. Często takie niedociągnięcia wynikają u mnie z pośpiechu. Pośpiech to największy wróg makijażu więc jeśli nie mam czasu to chyba lepiej nałożyć tylko podkład, puder, róż, tusz i pomadke niż robić niedbały makijaż, w którym czuję się źle przez cały dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego trzeba pamiętać - wszystko z umiarem :) Jeżeli się spieszymy czy nie radzimy z czymś - lepiej ominąć, niż dokładać i niepotrzebnie się martwić, w końcu makijaż ma podkreślać naturalną urodę

      Usuń
  6. Uśmiałam się :D Mnie zdarza się mieć za ciemny podkład... niestety mam bardzo jasną cerę i 90% drogeryjnych mazideł jest za ciemna. Ale staram się by zdarzało się to rzadko albo wcale, mieszam z innymi i jakoś daję radę.
    Kiedyś namiętnie używałam czarnej kredki na linię wodną i nie malowałam dolnych rzęs (!!) :D Nie pytaj... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi wyobrazić sobie, jak ta kreska wyglądała na oku bez dolnych rzęs... :D
      Co do podkładów, mam taki sam problem, dlatego dałam sobie spokój z drogeryjnymi ciemniakami i przesiadłam się na minerały. Jestem szczęśliwa ;)

      Usuń
  7. Ja bym jeszcze dodała parę błędów typu-konturowanie twarzy różem, perłowy cień na całej powiece aż po brwi, czerwona szminka na ustach przy nie idealnej twarzy(bez podkładu, z widocznymi pryszczami) :) Twoja gorsza połówka wygląda jak pierwsze kroki w Show biznesie Natalii Siwiec:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnie zdanie szczerze mnie rozwaliło! :D
      Twoje wypisane błędy także są świetne i mi o nich przypomniałaś, to będzie materiał na następną część :)

      Usuń
  8. no ja nacodzień brwi nie podkreślam, bo wydają misi wtedy takie czarne :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli dobrze wyglądają, to na co dzień nie ma potrzeby ;)

      Usuń
    2. mam czarne i dosyć gęste - na zdjęciu z avatara widać, jak wyglądają bez podkreślania w pełnym makijażu :P

      Usuń
  9. Oj tak, oj tam, już nie przesadzaj z tymi błędami! :D A tak serio, to oczywiście zgadzam się z każdym słowem i każdym zdjęciem. Z drugiej strony mi samej zdarzały się wpadki typu za ciemny podkład, pomijanie brwi w makijażu i czarna kredka (w gimnazjum każdy używał!) :) Dlatego dziękuję za blogi, dzięki którym uświadomiłam sobie pewne rzeczy i świadomie korzystam z kosmetyków!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy z nas popełniał błędy! :) Niestety nadal trafiam na wiele kobiet, które takie rzeczy robi, bo nikt im nie powiedział, że wyglądają źle lub że można wyglądać inaczej - są szczerze zdziwione niektórymi radami, kiedy już zacznie się je uświadamiać

      Usuń
  10. Te usta kojarzą mi się z moją nieco postrzeloną, starszą już ciocią. Przyznam, że zdarzyło mi się raz czy dwa pomalować czarną kreskę tylko na linii wodnej, ale szybko zauważyłam, że "zyskałam" w ten sposób małe, kaprawe oczka. ;)

    Tę perłę pod łukiem brwiowym kojarzę jeszcze z czasów podstawówki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perła jest obecna! :D Mi samej tak się zdarzyło raz czy dwa z gimnazjum pomalować i uważałam to z fajne, ale teraz... br!

      Usuń
  11. Hehe popularne błędy! Ja też uważam, że do mocniejszego makijażu brwi muszą być podkreślone (chyba, że to np. super mocne smokey i rozjaśnione brwi ale to efekt zamierzony, a czepiam się tylko tego przypadkowego). Ja od siebie dodałabym jeszcze niedomalowaną kreskę przy zewnętrznym kąciku oka, zbyt mocny róż, róż kładziony jak bronzer i coś co osobiście mi bardzo się nie podoba czyli bardzo mocny makijaż oka albo intensywna pomadka + zero podkładu przy cerze z problemami ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już na kolejną część będzie, bo już i tak wyszedł niezły taśmociąg :D

      Usuń
  12. nooo piknie! :D
    i ten dzióbek na końcu, haha :D
    bardzo fajny poradnik, sama zrobiłam podobny ale Twój jest o wiele lepszy :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz wejdę poczytać :D
      Dziubek zamierzony, jak foteczka z podupadającego klubu :P

      Usuń
  13. Jak dla mnie, fantastycznie to przedstawiłaś. Twoja twarz w za ciemnym podkładzie wygląda... sama wiesz jak ;D Zazdroszczę, że tak idealnie dobrałaś ten jaśniutki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasny to minerały - niestety u mnie w drogeriach nie ma czego szukać, dlatego zdecydowałam się na minerały i będę się ich trzymać chyba już do końca ;)

      Usuń
  14. Fajny wpis :) przydatny :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ze wszystkim się zgodzę za wyjątkiem tego podkładu... Absolutnie nie zgodzę się żeby dobierać podkład do szyi :/ Szyja jest tak umiejscowiona, że naturalnie się nie opala, zawsze będzie jaśniejsza nawet bez makijażu.
    Co w momencie gdy jesteśmy pięknie opalone na twarzy i reszcie ciała a szyja jest blada? Jak pomalujemy twarz pod kolor szyi to będziemy całe opalone a twarz karykaturalnie blada.
    Ja wyznaje zasadę, że podkład dopieramy uśredniając kolor twarzy i dekoltu/ramion. Szyja skoro naturalnie jest jaśniejsza to po nałożeniu makijażu również może być - jedynie podkład musi być idealnie roztarty pod linią żuchwy.
    Inną sprawą jest, że niezbyt rozsądne jest opalanie się na czekoladkę nie uwzględniając szyi i innych okolic naturalnie nie wystawianych na promieniowanie słoneczne.

    Ogólnie wpis bardzo fajny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to pociągnijmy tą hipotetyczną sytuację dalej :)
      Mamy osobę opaloną, buźka jest potraktowana ciemniejszym podkładem niż szyja. I patrzymy na taką osobę en face. Jakbyśmy nie roztarły tego podkładu, to z takiego widoku i tak krawędzie idealnie się na siebie nakładają i różnica między kolorami będzie widoczna. Dlatego trzeba dążyć do całkowitego ujednolicenia. W tym przypadku, jeżeli nie chcemy tracić na opaleniźnie, trzeba potraktować czymś też całą szyję - przykładowo brązerem ;)
      Fakt, szyja jest czasem bardziej schowana i bledsza, ale mimo wszystko dobierając podkład do niej mamy najmniejszą szansę na uzyskanie odmiennych kolorytów. Mimo wszystko różnica w opaleniźnie nie jest aż tak drastyczna.

      Usuń
    2. Tak możemy sobie rozważać w momencie gdy nasz obiekt jest ubrany i ma zakryty dekolt lub gdy nie jest albo jest mało opalony. W momencie gdy ma odkryty dekolt i ramiona (opalone, alb mocno opalone) co wtedy? ;) Wtedy trzeba dobrać kolory tak żeby twarz pasowała do całości - szyja jest najmniejszym problemem.

      Widziałam kobiety ze zbyt jasnym podkładem przy opalonej skórze (prawdopodobnie techniką dopasowywania do szyi), absolutnie nie wygląda to korzystnie, wręcz prawie tak samo źle jak definitywnie zbyt ciemny podkład.

      Przy doborze podkładu nie można się sugerować kolorem jednego miejsca, czy to samej twarzy, czy samej szyi czy samego dekoltu - trzeba wziąć pod uwagę wszystko i wtedy określić jak to ujednolicić.

      Usuń
  16. Fajnie to pokazałaś, mam nadzieję, że wiele osób skorzysta :)

    OdpowiedzUsuń
  17. świetny post! na szczęście ja już to wszystko wiem,mam swoje lata więc się co nieco nauczyłam :D jedynie jaki błąd czasem mi się zdarzy zrobić to rozświetlenie pod brwiami i w kąciku-nie mam co prawda białego perłowego cienia,ale zbyt dużo matowego białego też nie wygląda ciekawie :D bronzera wolę nie używać bo nie umiem-na szczęście róż na policzki wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Moim zdaniem najgorsze są brwi odrysowane od szklanki czarną kredką:P albo taka gruba czarna krecha... Straszne :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie no... ciemna konturówka - jest, czarna krecha - jest... wyglądasz jak ta lala :)

    Kiedyś widziałam panią, która nie miała żadnego makijażu na twarzy (lub bardzo niewidoczny) i tylko mega ciemną kredką obrysowane usta. Żadnej szminki, nic. Tylko ta krecha.... napatrzeć się nie mogłam :p

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetnie przedstawiony temat:) Mnie najbardziej rozwalają bardzo jasne usta przy ciemnej karnacji..

    OdpowiedzUsuń
  21. w szkole średniej w klasie moja koleżanka była blada jak trup a podkład mocno brązujący który tylko kładła do zakończenia się twarzy widać było kreske i bladą szyję. Masakra wyglądało to okropnie. Kiedyś używałam kilka razy czarnej kredki na linię wodną ale nie podobało mi się to zbytnio. Usta wolę kolor swój naturalny lekko różowy pomalowany błyszczykiem bo nie lubię konturówek są okropne!

    OdpowiedzUsuń
  22. Perła pod łukiem brwiowym, mhmmm :D

    OdpowiedzUsuń
  23. masakra.. :D Widuję przypadki, gdzie rzęsy wyglądają jak czesane widelcem..
    A za ciemnym podkładem to i ja się chyba smarowałam w 1 kl gimnazjum ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiesz co, Ty nawet w beznadziejnym makijażu wyglądasz dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  25. Swietnie to przedstawiłaś naprawdę ;) Uśmiałam się trochę, ale z drugiej strony to smutne, że dużo dziewczyn jeszcze popełnia błędy-szkodząc swojej urodzie- nikt ich nie uświadomi, to posklejane rzęsy, zbyt ciemny podkład(spotkałam sie z przypadkiem,że dziewczyna "opalała się podkladem" a na szyi zawsze nosila szalik, by nie było widać granicy hehehe), te konturówki i brązowe plamy- trafilas w samo sedno:)

    tez lubie podkreslac brwi:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie obraź się ale uwielbiam taki kolor pomadki, moja ulubiona to nyx orange soda tyle, że rozcieram ją palcem żeby śmiesznie nie wyglądała i bez konturówki oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  27. Na miniaturce, na zdjęciu po prawej wyglądasz 100% jak lalka barbie:) A z Twoimi błędami się zgadzam, od siebie mogę dodać jeszcze, to co często ja widzę: kompletny makijaż to podkład i tusz do rzęs, wydaje mi się, że bez minimum konturu twarz wygląda super płasko i nijak.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ostatnie zdjęcie z prawej to mój mistrz. You made my day :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Najbardziej podoba mi się porównanie brwi, tych zrobiony i zaniedbane. Póki co jestem pomiędzy nimi, jeszcze próbuję :D

    OdpowiedzUsuń
  30. czytając Twój post zobaczyłam siebie (makijaż oczu lub plamy bronzera) ale nigdy nie zwróciłaś mi uwagi.Jestem zawiedziona ale idę poćwiczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Oj niestety nadal widuję takie umalowane 'damy' ;) Straszne to jest, ale prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  32. Zdarzało mi się robić czarną kreskę na linii wodnej :D Na szczęście było to w gimnazjum, na dyskoteki szkolne, a i tak mama krzyczała po mnie, że mam mocny makijaż :P Także jakoś uchowałam się przed takimi wpadkami, ale często u kobiet widzę różne wpadki- najczęśniej owadzie nóżki, źle roztarty cień banana, jasne usta ale najbardziej nie trawię plam z bronzera! Noooooope!

    OdpowiedzUsuń
  33. No idealnie ujęłaś większość makijaży moich koleżanek ze szkoły. Najgorsza to ta perła biała... Bleee.. i usta xD

    OdpowiedzUsuń
  34. oj tak zwłaszcza robienie sobie krzywdy cieniami aż do samej brwi:)

    OdpowiedzUsuń
  35. z jednej strony ślicznotka, z drugie tapeciara ;) świetnie wszystko to zmalowałaś i opisałaś!

    OdpowiedzUsuń
  36. Bardzo pomocny post :) wg mnie najstraszniej wygląda za ciemny podkład i perła na powiece :D

    OdpowiedzUsuń
  37. jesteś moim nowym odkryciem, cieszę się, że tu trafiłam, wiele się nauczę

    OdpowiedzUsuń
  38. Fajny wpis, ja przyznaje się do rozświetlacza ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Świetny wpis! Fantastycznie wszystko pokazałaś na zdjęciach - w dodatku nie "przeginając". Akurat tak maluje się wiele dziwczyn, ktore niby umieją to robić. Sama w przeszłości robiłam różne blędy (teraz pewnie nadal robię, ale inne ;-P).

    OdpowiedzUsuń
  40. Moja mama robi tak z konturówką do ust. Obrys i makijaż skończony. Bo tak jest szybciej i łatwiej i w ogóle ona nie lubi się malować bo to czas zajmuje. Nauczyłam ją, żeby przynajmniej rozcierała konturówkę, dzięki czemu pokrywa prawie całe usta stopniując kolor. Wygląda lepiej. Nauczyła się :D
    Brwi dla mnie to też podstawa, ale i tak najgorzej, jeżeli ktoś robi makijaż a brwi ma zarośnięte i nieregulowane. To błąd tak bardzo, że szkoda słów. Co do podkreślania.. chyba lepiej wcale niż niedbale tak, jak pokazałaś na zdjęciach :D
    Btw. fail-makijaż boski!

    OdpowiedzUsuń
  41. Ale super wpis! Zdjęcia Ciebie jako lasencji z dziubkiem genialne haha :D Najbardziej mnie denerwuje bronzer walnięty widoczną plamą na policzku jak róż, paskudnie to wygląda. Sama też trochę nagrzeszyłam w sumie zanim się nauczyłam, ale dzięki blogom i ogólnie internetom szybko się nauczyłam. Tyle że do teraz zdarza mi się dać białą perłę w wewnętrzym kąciku oka, jakoś tak roztarta i za okularami mi się wydawała spoko i nie pomyślałam nawet, że to błąd Oo

    OdpowiedzUsuń
  42. Genialny post, zaintrygowałaś mnie, co do brwi to się w 100 % zgadzam :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Mnie najbardziej denerwuje, jak dziewczyny są blondynkami a robią sobie czarne brwi.
    Zapraszam do mnie: http://snowarskakarolina.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze - każdy z nich zauważam i dokładnie czytam. To bardzo motywujące i miłe, gdy zostawiacie je pod moimi postami.

Proszę o nie zostawianie wpisów będących czystą reklamą bloga, profile zawierają Wasze adresy, na które zawsze z chęcią wchodzę.