Witajcie!
W ten piękny, środowy wieczór mam dla Was kolejną recenzję pewnych produktów, które towarzyszą mi już od jakiegoś czasu i uważam je na tyle ciekawe, że warto o nich napisać :) Dziś zapraszam Was na zapoznanie się z różami mineralnymi marki Annabelle :)
Jak widać - używam testerów, które są umieszczone w małych, plastikowych słoiczkach. Jednak ilość w nich zawarta pozwala na naprawdę pełne przetestowanie kosmetyków. Jeden z róży mam od października, a zużyłam może połowę przy dość częstym stosowaniu :) Wydajność jest więc niesamowita, a za słoiczek wypełniony 1g produktu płacimy 7,50. Starczy to na naprawdę długie i dogłębne testowanie :)
Pełnowymiarowe opakowanie - 4g - kosztuje 30 zł. Do kupienia w sklepie Annabelle.
Kolory, które posiadam to Romantic, Coral, Nude i Honey. Jako pierwszy zakupiłam Romantic i zakochałam się w tych różach na tyle, że postanowiłam przy następnym zamówieniu dobrać kolejne kolory. Niedługo zapowiadają mi się kolejne zakupy podkładu, więc prawdopodobnie skusze się na dwa pozostałe kolory - Sunrise i Rose.
Wszystkie róże mają taki sam, naturalny skład - jak w końcu przystało na kosmetyki mineralne:
Mica, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Iron Oxide, Ultramarines
Dzięki temu, że opierają się na mice, ich wykończenie nie jest w stu procentach matowe, ale lekko satynowe - bardziej lub mniej widoczne, w zależności od odcienia. Daje to ładny, zdrowy efekt na policzku. Wszystkie z nich są na prawdę dobrze napigmentowane i trwałe - u mnie wytrzymują większość dnia :)
Co ważne - róże te mają to do siebie, że na każdej cerze mogą wypaść troszkę inaczej. Zauważyłam, że minerały te inaczej prezentują się w formie suchego proszku, a inaczej już zaaplikowane na skórze - łącząc się z nią nabierają ciut innego koloru - będzie widać to na swatchach, że po prostu po roztarciu/wtarciu w skórę stają się bardziej intensywne. Im mocniej się wciera proszek, tym bardziej łączą się ze skórą, dlatego dla lepszego efektu polecam po prostu oprószać nimi policzek. Taki już ich urok :) U mnie czasem dają piękny koloryt widoczny w słoiczku, czasem w połączeniu z podkładem/kremem/sebum potrafią się utlenić i wpadać w bardziej ciepłe i czerwonawe tony. To tak na prawdę jedyny minus, jaki mogę im zarzucić.
Zacznę od mojego ulubieńca, czyli Romantic. To bardzo jasny, chłodny róż wpadający w fiolet. W tym odcieniu najbardziej widać satynowe wykończenie, mogę powiedzieć, że jest leciutko rozświetlający - ale bez chamskich drobin. U mnie na cerze wypada ładnie, ochładzając ją i delikatnie podkreślając. Takie róże uwielbiam :)
Nude to taki specyficzny kolor - ni to róż, ni to brąz, ni to fiolet. Powiedziałabym, że to taki bardzo, bardzo, bardzo brudny róż. Przypomina mi swoim odcieniem Antique ze Sleeka. Dlatego od razu mówię, że nie do końca lubi się z moim typem urody. Tworzy mi dziwną plamę brudnego koloru i po prostu - nie lubię go :)
Coral to dość ciemny, znów brudny, różowo-koralowy właśnie kolor. I znów kolor nie dla mnie, bo w połączeniu z moją bladością, wygląda jakbym miała siniaka na licu :D Na pewno sprawdzi się u dziewczyn z cieplejszym typem urody i ciemniejszą skórą niż moja.
Honey to właściwie bronzer, nie róż. Jest bardzo ciepłym, herbatnikowym odcieniem, ale wpadającym raczej w żółć - czerwonych tonów prawie nie uraczysz. Do konturowania się nie sprawdzi (chyba, że u Pań bardzo żółtych), ale do opalania bronzerem w sam raz ;)
Tak to wygląda na swatchach. Może zauważycie, jak czasem przy granicy plamy koloru róż jest jaśniejszy, niż w centrum - to to, o czym wspominałam wcześniej, roztarty zyskuje na intensywności. U mnie najlepiej sprawdza się nakładanie ich skośnym pędzlem typu kabuki, dzięki temu idealnie wtapiają się w skórę, a granica koloru jest ładnie rozmyta. Po za tym zostawiają zdrowy, satynowy efekt :) Jak dla mnie - bardzo fajne produkty, jeżeli nie miałyście do czynienia z różami mineralnymi - warto spróbować, bo za 7,50 mamy sporo produktu, który starczy nam na dłuuuugi czas.
Plusy: Skład, wydajność, trwałość, kolory, wykończenie, stosunek ilości do ceny
Minusy: Dostępność, sporadyczne 'utlenianie'
Moja ocena: 5/5
Lada dzień uzupełnię recenzję o zdjęcia róży nałożonych na policzek - po prostu nie pomyślałam i nie robiłam ich na bieżąco - na pewno dam znać!
Miałyście do czynienia z różami mineralnymi? Jakie są Wasze ulubione produkty na policzki? :)
Heh, a ja właśnie mam Nude i go uwielbiam - u mnie wygląda na licu jak zgaszony róż i ładnie się prezentuje :D Więc to faktycznie zależy od skóry. Widzę teraz, że Antique Sleeka bym może polubiła, hmm :D Coral mi się spodobał, może wezmę kiedyś jego i Romantic ;)
OdpowiedzUsuńMam Romantic i z tej czwórki najbardziej mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńmi podobają się romantic i coral :) ciekawe jak wyglądają na policzkach . .
OdpowiedzUsuńRomantic jest całkiem ciekawy.
OdpowiedzUsuńoprócz HONEY wszystkie mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam romantic jest tak delikatny subtelny i dziewczecy, ze mozna sie zakochac z miejsca:) Mam podkłady i hmm... ciezko mi wpaść w dobry kolor, żeby się stopił z odcieniem skóry i niestety musze niekiedy mieszać nawet i 3 odcienie.. co jest smutne i uciążliwe, ponad to na mojej skórze podkłady utrzymują się do 4 godzin bez poprawek po 4 godzinach jest juz widac, ze cos jest nie tak a od 4 w zwyż nic praktycznie nie widać.. Tak czy siak w pracy 8 godzin nie wytrzymają bez poprawek :)
OdpowiedzUsuńAle róże mają swietne!:)
Za 7,50 zł. chętnie bym się skusiła :D.
OdpowiedzUsuńPiękne kolory <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Honey :)
OdpowiedzUsuńJa jak na razie jestem zakochana w mineralnych różach z EM ale jak już skończą mi się pomysły na kolory może się skuszę ;) na romantic lub nude
OdpowiedzUsuń