Hej dziewczyny :)
W dzisiejszym poście przedstawię Wam wstępnie 3 lakiery, które kupiłam dwa dni temu. Na osobne posty jeszcze przyjdzie czas, jednak te cudaki są tak śmieszne/ciekawe, że chciałam Wam pokazać je już teraz :)
Wszystkie lakiery kupiłam w śmiesznych cenach na targowisku. Dwa pierwsze kosztowały 5 zł, zaś Safari 3 zł. Safari już nie raz gościł w moim lakierowym pudel, ale Charm Limit i Miss Rose mam pierwszy raz w swoich łapach :D (choć Miss Rose widziałam w sklepach "Wszystko po..."). Skusiłam się ze względu na ciekawe faktury i kolory ;)
Charm Limit - omg, co za nazwa :D Ma 16 ml, skład podany po drugiej stronie i buteleczkę podobną do pewnej znanej marki... Jest to biały brokat zatopiony w przezroczystej, żelowe bazie. Dokładnie mamy tu białe maluśkie piegi i sześciokąty. Na zdjęciu - 3 warstwy. Schnie długo, ale wygląda uroczo na paznokciu i jedna cienka warstwa w zupełności wystarczy. Będzie idealny na zimę i już mam dla niego partnera do duetu.
Miss Rose - numerek 03. Wybrałam zielony, ponieważ nie mam takiego koloru, choć w palecie było jeszcze wiele fajnych odcieni. Ciężko mi sprecyzować wykończenie. Pan sprzedający mówił, że to takie nowoczesne wykończenie, że chropowate... myślę sobie, piasek może? Jeżeli tak, to bardzo nieudany/subtelny, trochę taki foil, trochę brokat. Dziwak po prostu :) Schnie przeciętnie, 2 warstwy kryją, na zdjęciu 3.
I na koniec Safari, śliczne złotko. Koloru niestety nie ma. Jest to drobniutki brokat ze złotem i holo-drobinkami, dzięki czemu fajnie się mieni. Gdyby drobin było więcej, byłby idealny, niestety są dość rzadko rozmieszczone w bazie i nadaje się jako top. Schnie najszybciej z całej trójki i już wyobrażam sobie go na jasnym, kremowym lakierze :)
Jestem zadowolona z lakierów i na razie mi ich starczy, bo większe pudło znów zaczęło się nie domykać ;) Choć nie wiem, czy skuszę się ponownie na dwa pierwsze no-name'y, strasznie śmierdzą przy aplikacji i wolę nie ryzykować. Ale kolejne Safari? Czemu nie :)
A który Wam podoba się najbardziej? :)
Ten zielony kolorek bardzo fajny jest.
OdpowiedzUsuńśniegowy i zielony podoba mi się :]
OdpowiedzUsuńśnieżek będzie idealny na nadchodzące miesiące... :D
UsuńFaktycznie cudaczki :) ale bardzo nietypowe i oryginalne!
OdpowiedzUsuńNa bazarze nigdy lakierów nie kupuję, ze strachu, bo przyznaję, że kolory czasem przyciągają oko. Ale ten twój Charm
OdpowiedzUsuńLimit genialny! Ogromnie mi się podoba. Może nawet bym się skusiła :DDD
Akurat innych kosmetyków z bazarów nie ruszam, ale z lakierami czasem ryzykuję - na razie na żadnym się nie zawiodłam. A okazy często są bardzo ciekawe, np. takie Safari dostanę tylko tam ;)
UsuńTen zielony jest cudny :)
OdpowiedzUsuńte płatki śniegu śliczne ;)
OdpowiedzUsuńZielony mi się nie podoba, ale pozostałe tak: )
OdpowiedzUsuńKażdy jak widać preferuje coś innego :)
Usuńłiiiiii kręci się booooosko!!!!!
OdpowiedzUsuńFajnie, nie? :D
UsuńSuper lakiery :D Muszę przyznać, że ślinka mi cienkie:) Muszę gdzieś je dorwać w Krakowie!!!
OdpowiedzUsuńPolecam szukać w sklepach "U Chińczyka" ;)
UsuńŚwietnie sie prezentuje ten zielony ;)
OdpowiedzUsuńCała trójka fajna! Bo taka nietypowa :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że ten biały wygląda zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńPięknisie :D Wszystkie mi się spodobały :D
OdpowiedzUsuńZieleń z Miss Rose jest niesamowita! Muszę poszukać czegoś podobnego w Color Club bo lakiery z bazaru źle wspominam. Wolę jednak nie ryzykować, aczkolwiek mam jeden termiczny "Od Chińczyka" chyba i czeka na wypróbowanie. Kusi mnie efekt, no i to prezent był :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam te ciekawostki z chińczyków :D
OdpowiedzUsuńbardzo interesujące lakiery :) szczególnie ten Charm Limit ma w sobie to coś ;)
OdpowiedzUsuńTen zielony jest cudny ;)) choc reszta tez niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńpierwszy piękny:)
OdpowiedzUsuńzielony jest o łał to jest miłoość:D
OdpowiedzUsuń