Hej dziewczyny :)
Tak jak obiecałam, dzisiaj zapraszam Was na recenzję farby Marion, której to użyłam ostatnio do zafarbowania włosów. Minęło trochę czasu, więc widzę, jak kolor rozwinął się na moich kłakach i moje zdanie początkowe trochę się zmieniło - zapraszam więc do lektury ;)
Farbę Marion dorwałam w Naturze, kiedy szukałam odpowiedniego odcienia rudości. Nie chciałam znów kupować czerwieni, w której czuje się średnio, wolałam coś bardziej miedzianego, marchewkowego, rudego. Z wszystkich nietestowanych na zwierzętach farb, które przejrzałam, to właśnie Miedź od Marion zwróciła moją uwagę. Więc kupiłam ;)
Kolor posiada numerek 675, farba kosztowała coś w okolicy 10 zł. Co mi się podoba, odcień ten występuje też w innych seriach tej marki, więc nawet gdy konkretna farba nie przypadnie mi do gustu, mogę tego samego odcienia poszukać wśród szamponetek czy farb z innej serii ;) Prawdopodobnie właśnie tak zrobię, ponieważ widziałam farbę Marion z lepszym aplikatorem.
Przechodząc do opakowania, które raczej nie przyciąga wzroku, mamy na nim zawarte wszystkie informacje, w dodatku w paru językach ;)
Zawartość stanowi buteleczka z utrwalaczem, saszetka z farbą i rękawiczki. Długo szukałam instrukcji - wtf, ktoś mi ją wyjął? Znalazłam ją na odwrocie saszetki z farbą i trochę zawiodłam się, że jest w tak okrojonej wersji. No, ale okej.
Buteleczka z utrwalaczem podobno ma za zadanie ułatwić cały proces. Ja jednak nauczona niepowodzeniem z podobnym wynalazkiem Joanny, zrezygnowałam z tego i całość przelałam do miseczki. Pierwsze, co mnie zaskoczyło, to konsystencja farby, która po zmieszaniu stała się gęsta i gumowata. Drugie, to jej stosunkowo mała ilość. Bałam się, że nie starczy mi tego na cały łeb. Trzecie - farba jakby w ogóle nie chwytała się włosów? Nie wiem o co chodziło, ale podczas farbowania miałam wrażenie, że mieszanka nie trzyma się włosów, jakby z nich wyparowywała. Była gęsta, ciężko się rozprowadzała, stąd pewnie ten efekt. Wydawało mi się, że kompletnie ich nie pokrywa. Zaryzykowałam, zawinęłam głowę w czepek foliowy, ręcznik i czekałam.
przed farbowaniem/pofarbowaniu |
Włosy chwyciły, choć bardzo nierówno. Przy nasadzie prawie w ogóle, z tyłu chyba nie starczyło mi farby, jedynie grzywka wyszła taka, jak powinna. Farba na szczęście nie zniszczyła mi włosów. Przy pierwszym myciu ciężko mi było ją wypłukać, jednak przy kolejnych myciach kolorowej wody było bardzo mało jak na taki odcień.
Na początku byłam dość niezadowolona z rezultatów i całego procesu, jednak teraz stwierdzam, że farba nadrobiła to, czym mnie zirytowała. Po pierwsze, kolor mi się podoba. Po drugie, na prawdę mało się wypłukała i nadal wygląda okej, choć minął prawie miesiąc. Odcień nadal się utrzymuje, ładnie wygląda, włosy są nie zniszczone. Prawdopodobnie sięgnę po nią jeszcze raz - tyle, że teraz w innej formie. I dwa opakowania ;)
Znacie jakieś farby, które dają efekt miedzianej rudzizny? Dajcie znać w komentarzach ;)
nie znam się na ruduch farbach :D bo ja jestem blondynką :)
OdpowiedzUsuńblondynką też kiedyś byłam :D
UsuńPiękne włosy ;> A co do miedzianych farb to nie mam pojęcia, bo ja się farbowałam tylko kiedyś na brąz i teraz blondem, ale garnier ma wiele różnych odcieni, możesz sprawdzić :>
OdpowiedzUsuńOstatnio miałam przypadkowe zetknięcie z Garnierem i nigdy więcej :D Nie kupuje produktów tej firmy.
UsuńU mnie przewijał się już każdy kolor ;)
Farby Marion lubię, ale ich pianki są masakryczne! ;) W miedzianych kolorach nie mam doświadczenia. Lubię się w brązach i kasztanach ;)
OdpowiedzUsuńdzięki za cynk, bo kolejną farbę chciałam kupić właśnie w piance :D
UsuńMyślałaś o Hennie?
OdpowiedzUsuńmyślę, ale nie mogę do końca przekonać się do sposobu aplikacji - spędzanie nad tym 2 dni to chyba nie dla mnie
UsuńNie miałam nigdy farby z tej firmy, ale efekt jest fajny jak widać;)
OdpowiedzUsuńnie najgorszy ;)
Usuńmiałam ją kiedyś i byłam zadowolona z efektu, teraz właśnie mam fazę na rudy i kupiłam sobie farbę z Joanny multi cream w odcieniu płomienny rudy, kiedyś już używałam tylko w bardziej czerwonym odcieniu i efekt był przyzwoity :)
OdpowiedzUsuńJoanny przerobiłam niemal wszystkie, tylko ostatnio coś jest u mnie słabiej dostępna ;/ Jesienny liść to był chyba mój faworyt :P
UsuńO rudości iskro bogów! Uwielbiam ten kolor. Rychło kolejne farbowanie henną :3 Tym razem Khadi, zobaczymy cóż to takiego.
OdpowiedzUsuńChyba w końcu zdecyduje się na tą hennę, podobno ma najlepsze rudości ;p
UsuńJa właśnie kupiłam farbe Marion odcień ciemny kasztam. Jestem ciekawa jak u mnie się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńDaj znać :)
UsuńJeśli chodzi o rudą farbę to polecam Loreal Feria Preference odcień P78 bardzo intensywna miedź. Kolor wychodzi boski, ma bardzo dobre krycie i długo się trzyma na włosach. Farba świetna choć dość droga ok 30 zł ale warto. Już drugi rok nią farbuję włosy i nie są ani trochę zniszczone. Zastanawiałam się nad zakupem Marion ale Po Twojej recenzji jednak zostanę przy Loreal-u :)
OdpowiedzUsuńmogę zapytać czy zdjęcie po lewej jest efektem od razu po farbowaniu czy po jakimś czasie;>:)
OdpowiedzUsuń