Hej dziewczyny :)
Dzisiaj mam dla Was recenzję kolejnego produktu tonującego od Ziaji :) Tym razem bez filtra, po prostu krem tonujący na co dzień.
Po mojej pierwszej przygodzie z Ziaja Nuno, która miała miejsce chyba jeszcze w gimnazjum/liceum, byłam mile zaskoczona - fajne krycie, ładny efekt. Jedynym minusem było wysuszanie cery, dlatego chciałam znaleźć coś podobnego, jednak bardziej nawilżającego. Tak trafiłam na opinie o Anno D'Oro i postanowiłam go kupić. Niestety, produkt jest słabo dostępny i dopiero po paru latach miałam okazję kupić go w firmowym sklepie Ziaji.
Krem ten kosztuje około 12 zł za 30 mililitrów, czyli standardowa podkładowa gramatura. Z dostępnością może być ciężko, nie ma go w standardowych drogeriach. Można go zamówić w aptekach, sklepach internetowych lub dorwać w firmowych stoiskach Ziaji.
Opakowanie przykuwa wzrok, szczególnie kartonik, którego się pozbyłam ;) Cała seria Anno D'Oro skąpana jest w złocie i secesyjnymi, florystycznymi ornamentami. Sama tubeczka wygląda już jednak skromnie - ot, Ziajowy design.
W kartoniku mamy ulotkę, zaś tubka jest miękka i łatwo wycisnąć z niej produkt. Plusem jest długi dziubek, jakoś tak ułatwia aplikację i możemy sobie nałożyć tyle kremu, ile chcemy.
Myślałam, że krem ten przystosowany jest do naszych Polskich karnacji. Jednak przy pierwszej próbie nałożenia kosmetyku niemal oczy wyszły mi z orbit :D Kolor jest niczym dla mulatek - dość ciemny beż, okraszony lekka pomarańczą. Zastanawiałam się, jak mam to nałożyć na twarz, no ale w końcu kupiłam, to spróbuję. I tutaj drugie zaskoczenie. Produkt jest ciemny, ale nie przyciemnia mnie bardziej niż krem z tonujący z filtrem. Może dlatego, że jest półprzezroczysty i prawie nie kryję.
skóra bez niczego/3 warstwy kremu |
Mówiąc prawie - mam na myśli w ogóle :D Jeżeli miałabym pięciostopniową skalę, gdzie 0 = zero krycia, a 5 = mocny kamuflaż (taki Dermacol), to Anno D'Oro dostałoby 0,5. Serio, krem jest pół transparentny i nie kryje prawie w ogóle. W sumie bardziej mu do lekkiego kremu na dzień z kolorkiem dla zabawy. Na zdjęciu mam dwie wklepane warstwy + wklepana gąbką typu BB. Miałam nadzieję na większe krycie, szczególnie po przygodzie z Ziaja Nuno. Wiem, że to w końcu krem tonujący, ale co z tego, skoro nawet tonowania nie widzę? Jedyny efekt jaki daje, to lekkie przyciemnienie mojej cery, po 3 warstwach zdarzy mu się ją ujednolicić, ale o zakryciu czegokolwiek nie ma mowy. Plusem na pewno jest ładne rozsmarowanie się, naturalny efekt, zero smug czy maski. No, ale nic dziwnego...
Trwałość jest przeciętna, ale to, co irytuje mnie jeszcze bardziej, to mocne błyszczenie. Krem ma tendencje do przetłuszczania skóry, puder jest obowiązkowy.
Plusy: Cena, wtapianie się w skórę, konsystencja, opakowanie
Minus: Krycie niemal zerowe, kolor, błyszczenie, trwałość
Pozostawiam tą recenzję bez oceny, bo sama nie wiem, co mam oceniać. Z jednej strony rozumiem, że to krem, który nie ma być podkładem, ale z drugiej, po co mi krem, który nawet nie tonuje? Sama nie wiem, czy jego rzekome właściwości po za tonowaniem dają coś mojej cerze. Obecnie stosuje go do rozcieńczania za ciężkich podkładów na lato. I w tej roli sprawdza się świetnie.
kiepski efekt nawet jak na krem tonujący takie kremy są chyba dla idealnej cery
OdpowiedzUsuńidealna cera jeżeli jest idealna, to nie potrzebuję nic... więc po co ten krem? :D
Usuństrasznie żółty. Mój ulubiony krem tonujący jest z serii NUNO - uwielbiam! ;)
OdpowiedzUsuńNuno wlasnie zachecil mnie do kupna anno doro, ale niezle sie przejechalam
UsuńJedno przyszło mi na myśl. Jak ja mało wiem o ofercie Ziai :P W życiu nie przypuszczałam, że mają coś takiego w ofercie!
OdpowiedzUsuńZdziwiłabyś się, ile tego mają - mam w mieście sklep firmowy i pełno tam różności :D
UsuńPierwszy raz go widzę .. skoro nie kryje to nie dla mnie .
OdpowiedzUsuńsama nie wiem, dla kogo on jest :D
UsuńNigdy go nie widziałam ale chyba nie warto mi go szukać :(
OdpowiedzUsuńja żałuję, że się tyle naszukałam na nic
UsuńGdyby pod zdjęciem nie było podpisu, to musiałabym się mocno zastanowić, czy po obu stronach nie jest buzia bez niczego. Kiepski, nie dość, że kolor zupełnie z kosmosu (jak zwykle zresztą, już się przyzwyczaiłam, że producenci podkładów/kremów BB itd. rzadko biorą pod uwagę, kto ma zamiar to kupować) to jeszcze nie widać go na skórze.
OdpowiedzUsuńChyba służy tylko do tego, jakby któraś chciała sobie walnąć dodatkową warstwę kosmetyku na twarz :D
UsuńNo taki średni, sama nie wiem co myśleć o produktach tonujących :/
OdpowiedzUsuńwiększość z nich to po prostu lżejsze podkłady, niektóre są warte uwagi, ale ten tutaj... :P
UsuńHm, hm. W sumie, miałam tylko jeden krem tonujący jakiś antypryszczowy firmy "kupiła-mi-to-mama-i-obie-nie-pamiętamy-co-to-było" ale krył lepiej i miał taki naturalny kolor. Ale miałam wtedy 14 lat i krycia nie potrzebowałam. Ten się wydaje faktycznie pomarańczowy i kurczę, po NIEjednej warstwie to... no nie wiem.
OdpowiedzUsuńPewnie Ziaja Nuno, który fajnie kryje :D
UsuńNo ja też nie wiem co o nim sądzić :P