Hej wszystkim!
Dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć o produkcie, który stał się moich hitem do mycia twarzy. Kosmetyk ten jednak nie jest do tego celu przeznaczony, ale jak poniżej napisze - sprawia się świetnie. Problem z moją cerą jest taki, że jednocześnie jest sucha, ale skłonna do zapychania, tłuszczenia się i świecenia. Produkt, którym zmywam twarz musi ją jednocześnie dobrze oczyszczać, ale nie wysuszać. Jest to o tyle trudne, że problem z wysuszaniem mam na prawdę spory - wystarczy, że po umyciu twarzy przez 3 minuty nie nałożę niczego na twarzy, a już pojawia się suchy wiór. Druga sprawa - kompleksowe oczyszczanie to mus. Mam skłonność do zaskórników, a dodatkowo myjąc twarz zmywam od razu makijaż (jedynie oczy traktuję micelem wcześniej). Ciężko mi więc znaleźć coś odpowiedniego dla mnie. Dotychczas radziłam sobie OCM, jednak to jednak nie to, dużo brudzenia i czasu, a w dodatku na dłuższą metę warstwa oleju mnie zapychała...
Kiedy więc na blogu Idalii natknęłam się na krótką recenzję rossmannowskiego olejku, wiedziałam, że to coś dla mnie. Idalia pisała o tym, że do kąpieli sprawdził się średnio, za to świetnie radził sobie z myciem twarzy. Poleciałam więc do Rossmanna i zakupiłam - Wellness&Beauty, olejek do kąpieli Wanilia i Macadamia.
150 ml olejku kosztuje około 10 złotych. Zapakowany jest w kartonik, który u mnie uległ degradacji. Sama butelka wykonana jest z przezroczystego tworzywa, na której znajduje się naklejka ze wszystkimi informacjami. Szata graficzna nie powala, ot taki typowy produkt pielęgnacyjny, jednak wszystko jest czytelne i na swoim miejscu. Butelka jest zakręcana, jednak ma swój jeden minus - nie wiem czemu, ale czasem odrobina się wylewa zza zakrętki. Trzeba na to uważać, kosmetyk jest więc raczej przeznaczony do statycznego leżenia sobie w łazience, niż podróży.
Olejek ma żółty kolor i dość rzadką konsystencję. Jego zapach... Po prawie miesiącu używania już mi się znudził, dlatego chce się zdecydować na drugą wersję. Wellness z Wanilią pachnie słodko, odrobinę waniliowo, ale raczej pierwsza wyczuwalna jest tu słodycz, pewnie tej macadamii. Do codziennego używania jest zbyt męczący. W dodatku po umyciu twarzy, często mam wrażenie, że odrobina dostała mi się do ust - mam wtedy nieprzyjemny, słodko-chemiczny posmak, który znika dopiero po jakimś czasie. Blech.
Mimo tych dwóch małych wad (zakrętka, zapach) oceniam kosmetyk na wysoki plus, a to wszystko za sprawą działania. Po nałożeniu na dłoń olejek jest typowo śliski, jeżeli na sucho rozsmarujemy go po twarzy, taki pozostanie. Jednak po zmieszaniu z odrobiną wody, zaczyna się delikatnie pienić i zmienia swoją konsystencję na bardziej mleczną, niż oleistą. Ta forma jest bardziej tępa i trudniej się ją rozsmarowuje, dlatego zazwyczaj nakładam go na suchą twarz. Wykonuje delikatny masaż i zmywam wszystko letnią wodą. Po umyciu - skóra jest na prawdę czysta. Nie mam problemu z pozostałościami maskary, podkładu, cieni w brwiach. W dodatku nie podrażnia oczu, co notorycznie zdarzało mi się z olejkiem Decubal. W dodatku, co ważne - nie wysusza skóry, jednocześnie jej nie przetłuszczając - pozostaje ona gładka, sprężysta, naturalna. Dzięki temu mogę spokojnie dokończyć cały prysznic i zabiegi pielęgnacyjne, a dopiero potem nałożyć krem bez ryzyka sucharów. I co najważniejsze - używam go zarówno wieczorem, jak i rano. Pomimo tak częstego jak na mnie oczyszczania twarzy, nie przesusza się ona, nie przetłuszcza, nie zapycha. Wręcz ostatnio jest w bardzo dobrym stanie, z czego się cieszę.
Jeżeli chodzi o inne olejowe produkty do mycia - mam jedynie porównanie do olejku Decubal, którym również myłam twarz. Ten drugi jednak zostawiałdośc tłustą powłokę ochronną, plus okropnie szczypał w oczy. Miałam wrażenie przeciążonej, nie do końca oczyszczonej cery.
Podsumowując, za małe pieniądze możemy mieć fajny produkt do zmywania makijażu za pomocą wody. Starcza na około miesiąc codziennego używania, jest neutralny dla mojej skóry, trzyma ją w ryzach. Zapewne zostanę przy nim na długo, ale przy okazji wypróbuje też bardziej naturalne oleje myjące, ponieważ może to być moje remedium na wymagającą skórę twarzy.
ja uwielbiam ocm więc chyba go kiedyś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMnie OCM zapchało (nie wiem czy źle robiłam, ale generalnie męczył mnie ten rytuał:P) a taki olejek "na szybciej" to fajne rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńNo i muszę się zgodzić - jak już coś dobrze oczyszcza, to zazwyczaj wysusza i ciężko znaleźć coś "w sam raz" ;)
dlatego aż musiałam się podzielić tym odkryciem z szerszym gronem :D
Usuńod dawna zbieram się do takiej metody pielęgnacji twarzy, a skoro mogę pójść do Rossmanna i to zacząć to pewnie tak niedługo zrobię :)
OdpowiedzUsuńNa pewno szybsze i łatwiejsze niż chociażby ocm :D
UsuńJa te olejki uwielbiam, ale stosuję jako środek do golenia w kąpieli, zamiast pianki. Sprawdzają się rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńmuszę więc też spróbować :D
Usuńkoniecznie muszę spróbować :D
OdpowiedzUsuńpróbowałaś olejować nim włosy :)?
OdpowiedzUsuńNie, ale raczej nie polecam - to nie jest typowy olejek, nie wkleiłam składu, ale ma też składniki myjące i emulgujące, więc nie za bardzo się do tego nadaje ;)
UsuńBędę musiała go wypróbować ;) Jeszce nigdy nie używałam olejka do oczyszczania twarzy :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
ja w nim stópki moczę :)))
OdpowiedzUsuń