Hej dziewczyny!
W dzisiejszej notce chciałam Wam pokazać małe porównanie baz pod cienie, których używam i miałam okazję używać. Kto miał styczność z produktami tego typu, doskonale wie, jak mogą odmienić jakość makijażu, szczególnie jeżeli stawiamy na kolor na powiece. Jeżeli więc wahacie się w wyborze bazy to mam nadzieję, że mój dzisiejszy post Wam trochę pomoże :)
*takie małe sprostowanie, bo wiem, że ktoś może zwrócić mi uwagę - wiem, że Duraline nie jest przeznaczony jako baza pod cienie, ale sporo dziewczyn właśnie tak używa tego produktu, chcę więc przedstawić, jak sprawdza się w tym celu.
Jak będzie przebiegać porównanie? Zestawię kosmetyki w wybranych kategoriach - cena/ilość, opakowanie, aplikacja, podbicie koloru, trwałość, wydajność. Na samym końcu w podsumowaniu wybiorę swojego faworyta ;)
Przedstawienie kandydatów i zestawienie cen
Paese, Eyeshadow Base - 5 ml/16 złotych. Eyeshadow base marki PAESE. Baza pod cienie sypkie i prasowane. Wygładza i rozjaśnia skórę powiek. Zapewnia idealny makijaż oka przez cały dzień. Wzmacnia intensywność koloru nakładanego cienia, ułatwia jego aplikację oraz utrwala makijaż.
Sposób użycia: Niewielką ilość bazy równomiernie rozprowadzić na całej powiece. Na tak nałożoną masę aplikować cień.
DAX Cashmere, Eyeshadow Base - 7g/22 zł. CASHMERE Eyeshadow Base to baza pod cienie do powiek, o neutralnym, cielistym kolorze i delikatnej, kremowej konsystencji. Baza wygładza skórę powiek i wyrównuje jej koloryt, ułatwia rozprowadzanie cieni i kredek, zapobiega ich osypywaniu się, a także intensyfikuje ich kolor. Dzięki zastosowaniu bazy cienie nie ścierają się ani nie rolują w załamaniach powiek, a makijaż oka utrzymuje się aż do 15 godzin.
Sposób użycia. Bazę nakładać cienką warstwą na oczyszczoną skórę powiek, przed aplikacją kosmetyków kolorowych, takich jak cienie, eyeliner czy kredka.
Virtual, Eyeshadow Base - 5g/9 zł. Virtual Eyeshadow Base to nawilżająca baza pod cienie, która ułatwia aplikację cieni oraz zapobiega zbieraniu się cieni w załamaniach powiek. Dzięki bazie cienie łatwiej rozprowadzają się na powiece, stają się bardziej trwałe, wodoodporne. Ponadto baza zwiększa efekt makijażu, ponieważ dzięki niej cienie nabierają intensywnego, głębokiego koloru, który ładnie podkreśla oko. Baza ma nieco cielisty kolor i może być stosowana sama bez cieni aby lekko rozświetlić powiekę- polecana do naturalnie wyglądającego makijązu. Stosowanie bazy zapewnia długotrwały makijaż oczu, co najmniej przez 14 godzin. Formuła bazy została wzbogacona o składniki odżywcze i pielęgnujące takie, jak olej sojowy, olej z nasion krokosza, witaminy A i E oraz kwas linolenowy.
Sposób stosowania: Opuszkiem palca równomiernie nakładaj cienką warstwą na całą powiekę. Już po chwili możesz nałożyć cienie i tusz.
Inglot, Duraline - 9ml/20 zł. Duraline to płyn, który umożliwia aplikację na mokro prasowanych i sypkich cieni do powiek. Podkreśla głębię koloru i przedłuża trwałość makijażu. Może być stosowany również do pudrów prasowanych, pudrów sypkich, bronzerów i róży.
Wszystkie opisy piękne, tym czasem przejdźmy do konkretów. Zestawiając pojemność do ceny, bezkonkurencynie wygrywa Virtual. Tuż za nim jest Duraline, potem Dax, zaś najdrożej wychodzi Paese.
Opakowanie i aplikacja
Paese: Opakowanie to typowy, skromny, czarny słoiczek z logo firmy i nazwą produktu. Łatwo go zmieścić w dłoni, jest masywny i mocny. Zakrętka działa raczej bez zarzutu, choć momentami nie trafia odpowiednio na gwint. Minusem jest mała średnica, co jest nagminne w bazach - palca tam na pewno nie włożymy. Ja i tak radzę sobie pędzelkiem, ale chcąc operować dłońmi możemy się nieprzyjemnie zaskoczyć i trafić na problemy z wyciągnięciem produktu.
Jeżeli chodzi o konsystencję - produkt tak samo jak w słoiczku, na skórze jest lekko różowy. Rozsmarowuje się na powiece bez problemu, pod palcami możemy wyczuć sylikonowe wykończenie. Czasami jednak ma skłonności do brzydkiego rolowania się na skórze, sama nie wiem czemu. W słoiczku jest zbity, ale z łatwością nakłada się na palec/pędzel.
Virtual: Był moją pierwszą bazą pod cienie i na początku nie widziałam jego wad. Opakowanie jest proste, również pod postacią słoiczka, jednak szata graficzna nie powala. Słoiczek jest jednak wytrzymały, o średnicy odrobinę większej, niż Paese. Odkręca i zakręca się bez problemu. Tutaj również występuję problem z wygrzebaniem produktu ze środka, jednak jak w przypadku pozostałych baz, radzę sobie pędzelkiem.
Największym minusem jest kiepska konsystencja. Na początku całkiem przyjemna, jednak szybko staje się gumowata, żeby po jakimś czasie zastygnąć na kamień. O ile w przypadku gumowatości radziłam sobie ogrzewaniem i wklepywaniem produktu opuszkiem palca, z czasem jego użycie stało się nie możliwe. Po zrobieniu zdjęć Virtual wylądował w koszu - w środku i tak prawie nic nie zostało. Jak widać na zdjęciu, kolor to jasny beż, z lekkimi drobinkami. Postać gumowata, twarda, nie do użycia.
Dax: Z baz w słoiczku posiada największą średnice. Opakowanie całkiem przyjemne, minimalistyczne. Mocne, choć jak widać z tendencją do rysowania się. Dzięki dużej powierzchni nie ma problemu z wydostaniem produktu ze środka.
Postać bazy jest lekko zbita, ale łatwo nakłada się na palec i przyjemnie rozsmarowuje. Beżowy odcień z perłowym wykończeniem zostawia lekką poświatę na powiece. Podczas aplikacji można wyczuć obecność sylikonów. Konsystencja jest przyjemniejsza niż u Paese - równomierniej się rozsmarowuje.
Inglot: Jeżeli chodzi o opakowanie, mamy tutaj typowy dla firmy minimalistyczny design z logo i opisem z tyłu. Buteleczka jest szklana i zaopatrzona w pipetę, która działa bez problemu. Mam jedynie wątpliwości do zakrętki, która z czasem odrobinę się wypaczyła (nie dokręca się, sprężynuje), ale nie utrudnia w korzystaniu z produktu.
Konsystencja chyba najprzyjemniejsza ze wszystkich - Duraline na postać tłustawego, sylikonowego płynu, który wystarczy wklepać w powiekę i poczekać, aż przyschnie.
Jeżeli chodzi zarówno o opakowanie, jak i aplikacje, to zdecydowanie na pierwszym miejscu stawiam Duraline, potem bazę z Dax, Paese, a na końcu Virtual.
Podbicie koloru
Tak na prawdę jeżeli chodzi o podbicie koloru cieni i efekt, to najwięcej pokażą zdjęcia. Jak widać, najlepiej poradził sobie z tym... Duraline Inglota, choć nie jest ku temu przeznaczony. Mimo wszystko pięknie podbija kolory, ale również ma swoje wady. Ciężko cieniuje się na powiece pokrytej Duraline, jak również nie można przesadzić z ilością cienia, ponieważ płyn ma skłonność do tworzenia skorupy, która może odpaść.
Bez żadnych wad za to spisuje się DAX. Świetnie podbija kolor, a przede wszystkim robi to równomiernie dzięki konsystencji pozwalającej na równomierne rozsmarowanie na powiece. Cień dobrze przylega i ukazuje pełnie swojego koloru.
Paese choć na początku zrobił na mnie dobre wrażenie, po testach pokazuje swoją słabszą stronę. Szczególnie, jeżeli chodzi o równomierne nałożenie. Jak wspomniałam, czasami potrafi się rolować, przez co plamy koloru są nierównomierne. Czasem cień nie chce też prawidłowo trzymać się powieki. Mimo wszystko, jeżeli ma lepszy dzień, podbicie jest całkiem w porządku, nie wiele gorsze od DAX'a.
Najgorzej spisuje się Virtual, choć to pewnie również zasługa zmiany konsystencji na kamień. Świeży spisuje się całkiem dobrze i towarzyszył mi przez wiele lat, trzymając w ryzach mój makijaż oka. Jednak na testach prezentuje się słabo, nawet większy fragment nie podbił odpowiednio koloru.
Bezkonkurencyjnie jeżeli chodzi o podbicie koloru spisała się baza DAX, bo choć Duraline wypadł odrobinę lepiej, ma więcej minusów, niż Cashmere. Inglot zostawiam raczej przy makijażu artystycznym, ponieważ mogę ewentualnie poprawić powstałą skorupę cienia. Baza Paese też nie jest najgorsza, ale brakuje jej trochę do faworytów. Virtual ze swoją gumowatą konsystencją nawet się nie umywa do reszty.
Trwałość
Trwałość sprawdzałam przez parę dni nosząc makijaż wykonany tymi samymi kosmetykami, w ten sam sposób, zazwyczaj na jedno oko nakładając jeden produkt, na drugi drugie. Obserwacje były ciężkie, ale wyciągnęłam parę wniosków.
Najlepiej jeżeli chodzi o utrzymanie cieni na miejscu, spisuje się Virtual - mimo topornej konsystencji mogę przebalować w makijażu oka całą noc, nawet nie martwiąc się o poprawki. Równie dobra jest baza DAX, choć już po 10+ godzinach cień delikatnie migruje w załamanie - ale jest to tylko efekt mikroskopijny, którego dopatruje się z bliska. Baza Paese zachowuje się w podobny sposób, ale cień migruje szybciej, bo już po około 6 godzinach mogę zauważyć lekkie zmiany - jednak zatrzymują się one na etapie lekkiego zebrania w załamaniu i tyle. Duraline wypada podobnie, choć wydaje mi się, że jest bardziej podatny na różne warunki atmosferyczne, wysiłek fizyczny czy przetarcie ręką.
Podsumowując
Jeżeli mam wszystkie te punkty zebrać do kupy, tak klasyfikują się miejsca:
I miejsce:
DAX, za wygodne opakowanie, gładką konsystencję, najładniejsze podbicie i całkiem dobrą trwałość. Cena w stosunku do pojemności również wypada dobrze.
II miejsce:
Inglot Duraline, choć do tego nie przeznaczony. Świetnie intensyfikuje kolor, trzyma przyzwoitą trwałość, a konsystencja to bajka.
oraz
Paese, bo wypada również dobrze, a wady w stosunku do Inglota nadrabia innymi zaletami - jest trwalsza, a cienie odrobinę lepiej przyczepiają się do powieki.
III miejsce:
Virtual, który najsłabiej wypada w zestawieniu. Powalająca trwałość niestety nie nadrabia koszmarnej konsystencji i słabego podbicia koloru.
Korzystacie z baz pod cienie, czy uważacie to za zbędny gadżet? Używałyście wymienionych? Jakie są Wasze faworyty?
Mam Daxa i sprawdza się, choć używam rzadko, w lecie w ogóle...
OdpowiedzUsuńJa właśnie w lecie nie wyobrażam sobie hasać bez bazy, moje powieki są odporne, ale pod wpływem upałów wszystko mi się zmywa
Usuńnie mialam jak na razie żadnego z powyższych produktów:) jak narazie używam artdeco:) i ją uwielbiam, jednak z powodu ceny będę zmuszona kupić sobie jakąś tańszą, więc twoja recenzja przydała się bardzo:)
OdpowiedzUsuńZ tego co słyszałam Paese bardzo przypomina ta ArtDeco, ale polecam bardziej Dax'a ;)
UsuńMiałam kazję używać przez dłuższy czas trzech baz pod cienie: Avon, Hean i DAX i ta ostatnia zdecydowanie wygrywa pod kątem konsystencji, podbijania koloru i utrwalania cieni. Avon i Hean mają wprawdzie przyjemną, miękką konsystencję (Avon wygląda jak korektor pod oczy), ale to jednak nie to... :)
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo przydatne porównanie, podoba mi się porównanie podbijania koloru.
Na teście podbicia cienia wychodzi wszystko, co mają do zaoferowania bazy :)
Usuńja mam Kobo i się lubimy
OdpowiedzUsuńZ Kobo nie miałam okazji korzystać :)
UsuńMam/miałam wszystkie prócz Paese i najbardziej lubie Daxa, obecnie go używam naprzemiennie z Artdeco, obie równie dobre ale Dax trochę tańsza i ma wygodniejszy słoiczek. Duraline muszę kupić do robienia kresek :D
OdpowiedzUsuńJa już sobie bez Duraline życia nie wyobrażam... :D Kreski w każdym kolorze!
UsuńHm, u mnie Duraline nie zdaje egzaminu ale trzymam ją dla reaktywacji linerów żelowych.
OdpowiedzUsuńDax'a znam i jestem na nie, Paese nie tykam :P Virtual źle mi się kojarzy.
Uwielbiam bazy :Pixie Epoxy, Mary Kay, Lumene i Grashkę :)Dokładnie w tej kolejności.
To muszę sprawdzić te bazy, skoro Dax Ci nie podchodził, a jak dla mnie jest super :D
UsuńLumene jest już od dawna na mojej liście chciejstw :)
Ja mam teraz bazę z hean też taką w słoiczku, która działa w miarę, ale niczego nie urywa. Zdecydowanie jak ją wykończę przerzucę się na coś w innym opakowaniu bo grzebanie w tym małym opakowaniu paluchem sprawia że mnie coś trafia ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, a że wiele baz w takich mini pojemniczkach robią, to przerzuciłam się na grzebanie pędzelkiem :P
UsuńŚwietny, naprawdę pomocny post! Widzę, że można by Daxowi dać kiedyś szansę:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie również dzięki blogom się na niego zdecydowałam :)
UsuńŚwietny post. Bardzo mi pomógł, bo jestem na etapie poszukiwania jakiejś dobrej bazy. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że pomogłam :)
UsuńDax na zdjęciach prezentuje się najlepiej, też bym go wytypowała :)
OdpowiedzUsuńDaje najlepszy efekt :)
UsuńJa mam Virtuala, ale męczy mnie już trzeci słoiczek który jest kamiennej konsystencji. Naprawdę trzeba się umęczyć żeby rozsmarować na oku, a jeśli już to umęczę powiekę jak mało kiedy ;) Ale mam pewność, że cień nie będzie migrować.
OdpowiedzUsuńŚwietne zestawienie;) bardzo rzetelne i dokładne!
Virtual towarzyszył mi przez całe liceum, ale na szczęście poznałam inne bazy. Jakoś dawałam sobie zawsze radę z jego konsystencją, no ale teraz w życiu bym nie potrafiła się przemęczyć z takim kamieniem :D
Usuńbardzo przydatne zwłaszcza dla tak nieogarniętych jeśli chodzi o bazy jak ja :D Raduję się więc i dziękuję za post!
OdpowiedzUsuńCiesze się, że pomogłam tym mniej ogarniętym, jeżeli chodzi o bazy :D
UsuńKorzystam obecnie z Inglotowej bazy pod cienie i chwalę ją sobie.
OdpowiedzUsuńmuszę koniecznie dostać tą bazę z Daxa!
OdpowiedzUsuńHmmm Daxa jeszcze nigdy nie miałam, bo i też nie wiedziałam o jego istnieniu :P. Przez 3 lata traktowałam powieki Heanem, teraz mam Ingrid, ale chyba jednak Hean sprawdza się bardziej (Ingrid cholernie trudno zmyć z oka,chociaż cienie, głównie maty zbierają się w załamaniach). "Macałam" ostatnio Art Deco i była świetna,,tylko cena za taki maleńki słoiczek powala:/.
OdpowiedzUsuń