Hej wszystkim!
Dziś przedstawiam Wam recenzję tuszu do rzęs Lovely. Zakupiłam go już jakiś czas temu i myślę, że mogę napisać co nie co o tym produkcie. Żółty tusz Lovely na KWC zgarnia bardzo dobre opinie. Zachęcona jego bratem, różowym Wibo, postanowiłam tym razem wypróbować właśnie jego. Jak sprawdził się u mnie, przy moich wymagających rzęsach?
Cena i dostępność: Wszystkie drogerie Rossmann, w szafach Lovely. Jego cena nie przekracza 10 złotych.
Opakowanie i estetyka: Większość tuszy Wibo/Lovely ma proste, plastikowe opakowania w jaskrawych kolorach. Tak też jest i w tym wypadku - oczowalna, żarówiasta żółć okrągłego opakowania poprzecinana jest kontrastowymi, niebieskimi wstawkami. Takie to młodzieżowe, radosne. Podoba mi się czcionka użyta w nazwie maskary, ale kolory nie przeszkadzają jakoś wybitnie, bardziej cenie sobie efekt, jaki daje produkt. Sam gwint zamyka się na zatrzask, który zabezpiecza maskarę przed wyschnięciem, ale u mnie po tych 3-4 miesiącach lekko się wypaczył i nie dokręca się do końca.
W użyciu: Tusz pachnie typowym tuszem do rzęs :D Szczoteczkę mamy sylikonową, z wieloma wypustkami. Wyprofilowana jest w lekki łuk i ma za zadanie podkręcić i unieść nasze rzęsy. Sam tusz nie ma jakiejś bardzo lejącej albo suchej konsystencji, choć musiałam odrobinę poczekać, aby zgęstniał. Teraz jest w sam raz i długo zachowuję swoją świeżość. Szczoteczka nabiera idealną ilość produktu, choć zawszę muszę wytrzeć czubek grzebyka o gwint - stąd to uciapcianie :D
Efekt: najważniejsze kryterium w niemal każdym kosmetyku kolorowym. Na początku o moich rzęsach, choć pisałam to już wiele razy. Jestem posiadaczką dość długich włosków, ich ilość jest przeciętna, ale są jasne i cienkie, przez co potrzebuję czegoś, co ich nie poskleja, ładnie rozczesze i przyciemni od nasady, aż po same końce. Niby nie wiele, ale na prawdę ciężko jest trafić na odpowiedni tusz. Jak działa u mnie Lovely? Przede wszystkim musiałam się nauczyć nim malować, żeby nie sklejać za bardzo rzęs - grzebyczek nie jest aż tak gęsty, aby móc precyzyjnie je rozdzielić. Przyciemniam więc rzęsy długimi pociągnięciami szczoteczki, od nasady, aż po końce. Dzięki temu uzyskuje też obiecane podkręcenie i uniesienie rzęs. Nie ma co liczyć tu na wielkie pogrubienie, bo ta maskara nie jest od tego, ale efekt jest całkiem ok. Przy drugiej warstwie tusz za bardzo skupia rzęsy w kupki. Trudno je potem ładnie rozczesać, ponieważ rzęsy długo są mokre i za każdym pociągnięciem możemy spowodować większe sklejanie. Należy więc operować ostrożnie.
Rzęsiska nagie :D |
Jedna warstwa tuszu |
Dwie warstwy + dolne rzęsy |
Trwałość: Tusz wytrzymuje cały dzień, ale czasem zdarza mi się znaleźć na policzku jedną lub dwie grudki - nie zwalam jednak do końca winy na niego, bo codziennie używam na raz 3 tuszy :D
Podsumowanie: Tusz jest całkiem całkiem niezły. Nie mogę jednak liczyć na cudowne pogrubienie i rozczesanie, ale w końcu nie to obiecuje producent. Solo daje na prawdę fajny, dzienny efekt. Nawet jedna warstwa spokojnie wystarczy, rzęsy są rozczesane i przyciemnione. Nie trzeba kombinować z ponownym nakładaniem kosmetyku i narażać się na poklejenie włosków. Efekt uniesienia otrzymujemy malując rzęsy szczoteczką od samej nasady i rzeczywiście jej kształt to ułatwia. Obecnie jednak nie wystarcza na moje potrzeby, jest za to ostatnim etapem w moim malowaniu rzęs - mimo wszystko potrzebuję na początku rozczesać rzęsy lepiej do tego przystosowaną szczoteczką.
Moja ocena: 4/5
Jak podoba się Wam efekt? Miałyście do czynienia z maskarą Lovely? Spełniła Wasze oczekiwania? Czy wśród niskopółkowych tuszy znalazłyście produkt, który stał się Waszą perełką?
Efekt u Ciebie jest bardzo ładny, ale też pamiętajmy że masz ładne długie rzęsy :)
OdpowiedzUsuńJa generalnie nie przepadam za silikonowymi szczoteczkami więc na pewno się nie skuszę. Z tanich ale dobrych mogę jednak polecić Wibo w różowym opakowaniu - nawet moje krótkie rzęsy wyglądały w nim dobrze :)
Wibo różowe to na razie mój ulubieniec, nawet go pokazywałam :) Ja zawsze leciałam na sylikonowe szczoty, ale ostatnio odkryłam, że dla moich rzęs lepsze są właśnie gęste, tradycyjne grzebyki :)
UsuńEfekt bardzo mi się podoba. Lubię sylikonowe szczoteczki w tuszach ^^
OdpowiedzUsuńJa kiedyś również byłam zwolenniczką sylikonowych szczoteczek :)
Usuńdaje bardzo delikatny efekt. ja lubię bardziej spektakularny ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są trochę przekłamane, bo jak patrzę na swą twarz, to rzęsy są jednak wyraźne :D Ale nie chciałam też eksperymentować z większą ilością warstw, jeszcze bym sobie strąki porobiła, choć pewnie jakby nad tym tuszem popracować, to efekt byłby niezły.
Usuńszukałam jej dzisiaj w naturze, tylko nie wiem czy nie było czy ja taka ślepa ;p
OdpowiedzUsuńW Naturze nie ma, w Rossach jest :D
UsuńOk, w takim razie tam zawitam wkrótce ;D
Usuńmasz śliczne rzęsy :) z i bez tuszu
OdpowiedzUsuńDziękuję :)Może i ładne, ale mega niesforne :D
UsuńWOW jakie rzęsy :O
OdpowiedzUsuńSuper efekt! Nie miałam nigdy tej maskary :)
OdpowiedzUsuńMajątek nie kosztuje, więc zawsze można wypróbować ;)
Usuńco tam tusz, masz piękne długie rzęsy! chyba nawet w połowie nie mam tak długich jak Ty :)
OdpowiedzUsuńDzięki :D Długie, ale dzikie i nieujarzmione :P
UsuńDla mnie byłby za słaby moje rzęsy są liche:(
OdpowiedzUsuńHm, każde rzęsy są inne, u mnie sprawdza się nie najgorzej, może u Ciebie byłby znakomity :)
Usuńteż kupowalam, z wibo tusze i jak na taka cene są bardzo dobre - nie jestem wybredna ;)
OdpowiedzUsuńPaulina
Ja trochę jestem, ale lubię taniochy :D Mimo wszystko tusz Wibo pobił wiele droższych :)
UsuńOj, szczerze mówiąc o kosmetykach Wibo mam kiepskie zdanie, dlatego i zachwytu nad tuszem nie podzielę. NO i dla moich rzęs byłby zdecydowanie za słaby:)
OdpowiedzUsuńWypróbuj 'Get big lashes' z Essence. Jest niesamowita. Za te cenę jakość jest bardzo wysoka. Polecam!:)
OdpowiedzUsuńAchhhh, podoba mi się ten efekt! Aż chce się go wypróbować. :)
OdpowiedzUsuńPolecam jeszcze Essence 'I Love Extreme'. :> Ostatnio króluje na moich rzęsach.
Pozdrawiam + dodaję do obserwowanych! ;)
masz przepiękne oczy!
OdpowiedzUsuń