Witajcie moje nocne marki ;)
Dziś przychodzę do Was z paroma słowami na temat produktu bronzującego marki MIYO. Puder Sun Kissed to matowy bronzer w kompakcie, który ma nam pomóc przy konturowaniu lub tradycyjnym 'opalaniu' skóry kosmetykiem. Jak sprawdził się na moim bladym licu? Zapraszam :)
Puder bronzujący dostajemy w ciemnobrązowym opakowaniu z dość mocnego plastiku. Estetycznie nie powala, nie lubię takiego przydymionego tworzywa, ale nie mam nic do zarzucenia, jeżeli chodzi o wytrzymałość - zatrzask trzyma mocno, zaś zawiasy chodzą gładko. Opakowanie mieści w sobie 10 gram produktu, za które płacimy zaledwie 10 zł. Jedyny problem może być z dostępnością - po za sklepem internetowym, MIYO dostaniemy wyłącznie w mniejszych, niesieciowych drogeriach (ewentualnie w Jasmin, ale nie jestem tego pewna).
Puder po otwarciu atakuje nas swoim zapachem - jest dość silnie perfumowany, jak dłużej się nim zaciągam, to mogę tą woń zidentyfikować jako babciny zapach starych pudrów. Wyczuwalny jest on przy aplikacji, na szczęście po nałożeniu na twarz zanika - wielu z Was może taki dodatek w formie zapaszku przeszkadzać. Sam kompakt mimo tego, że to puder, jest dość kremowy - nie pyli, ma dość zwartą konsystencję i co ważne, jest dość dobrze napigmentowany. Ważne jest, aby nakładać go na dobrze przygotowaną skórę, ponieważ przez tą kremowość może robić plamy - nie jest go tak łatwo rozetrzeć, jak bardziej suche formuły.
Jednym z plusów kosmetyku jest kolor - ciężko znaleźć na rynku bronzer w odpowiednim odcieniu, który nie będzie za różowy czy pomarańczowy. Sun Kissed to fajny odcień brązu, gdzie nie ma problemu z przewagą niechcianych tonów. Nie jest jednak kolorem chłodnym, wpada raczej w oliwkowo - złote tony. Mocno chłodne cery raczej nie skorzystają z niego w roli kosmetyku do konturowania. Wyżej jest zdjęcie porównujące z innymi moimi bronzerami, na ich tle wypada całkiem korzystnie.
A jak się sprawuję na mojej bladej twarzy? Całkiem nieźle, choć jest dla mnie ciut za ciepły, co tworzy z moją cerą dziwny kontrast. Na zdjęciach oczywiście nałożyłam więcej kosmetyku dla pokazania efektu. Przy wprawnym roztarciu i minimalnej ilości całkiem ładnie da się nim wykonturować cerę, jednak dalej jestem w trakcie poszukiwań czegoś chłodniejszego. Chwała, że nie wpada w pomarańczę ;) Osoby o cieplejszym kolorycie będą na pewno zadowolone, bo to przyjazny kolor do codziennego użytkowania ;)
Na pewno blade twarze muszą poważnie zastanowić się przed zakupem, czy bronzer nie będzie za mocny. Jak wspomniałam, jest dość mocno napigmentowany, co w połączeniu z jego kremową formułą może przysporzyć problemów mniej wprawnym dłoniom.
Dorzucam też zdjęciu przy pełnym makijażu, bo oczywiście w połączeniu z całością prezentuje się lepiej, niż na twarzy z samym podkładem i brwiami ;) Ostatnio sięgam po ten kosmetyk najczęściej z całej gamy moich bronzerów, choć to jeszcze nie ideał. Na pewno będę szukać dalej, choć nie tak zawzięcie jak wcześniej - po prostu przy okazji ;) Póki co MIYO sprawuje się dobrze i do lekkiego podkreślenia policzków - jak najbardziej ;)
Plusy: Cena, gramatura, pigmentacja, kolor, zapach
Minusy: Dostępność, konsystencja, pojedynczy odcień
Moja ocena: 4/5
Podsumowując: Za tak niską cenę to na prawdę grzech nie spróbować, bo kosmetyk ten ma więcej zalet, niż wad, a sam kolor jest wart uwagi. Kolejny raz przekonałam się, że tanie =/= złe w przypadku MIYO ;)
Dla zainteresowanych skład:
Talc, Mica, Zinc Stearate, Isopropyl Myristate, Dimethylimidazolidinone rice starch, Lanolin Oil, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Alumina, Glycerin, Methylparaben, Propylparaben, Parfum, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, +/- [CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499].
ładnie wygląda, ps. ślicznie Ci w ręczniku !;)
OdpowiedzUsuńMa bardzo ciekawy kolor. Szkoda, że kosmetyki tej firmy nie są za bardzo dostępne w moim mieście.
OdpowiedzUsuńten ciemniejszy z EDM wygląda fajnie :)
OdpowiedzUsuńlubie za kolor , a jak dla mnie za szybko znika z mojej buzi ;/
OdpowiedzUsuńNie miałam niczego tej marki. Wygląda uroczo.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o MIYO przekonałam się do ich cieni, są świetne, za taką cenę (?!). Ten bronzer chyba by mi nie pasował, ale może wyskoczę do Jasmin go obejrzeć i powąchać jeśli będzie tester :))
OdpowiedzUsuńna buzi wygląda bardzo ładnie ;)
OdpowiedzUsuńkolor ładny, ale ciekawe, czy umiałabym go odpowiednio nałożyć... ogólnie mam problem z używaniem bronzera ;P
OdpowiedzUsuńDaje ładny efekt:)
OdpowiedzUsuńBardzo go lubię;)
OdpowiedzUsuńMój Jaśmin ma szafe Miyo, ale tego bronzeru jeszcze nie widziałam w niej:/ ale poczekam to się pewnie niedługo pojawi:)
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć jak u mnie bedzie wyglądać:)
Jak na razie moim ulubionym bronzerem jest z Paese:)
też go mam i czekam z nim na lato, bo teraz jest ciut za ciemny dla mnie...
OdpowiedzUsuńMuszę zobaczyć, czy w drogerii, w której kupowałam pojedynczy cień MIYO mają też ten bronzer... :)
OdpowiedzUsuńTeraz to ja muszę dogłębnie przekopać Twój blog, bo mam ogromny problem z doborem jasnych kosmetyków. W kwestii brązów, ten odcień wydaje się być idealny. Obecnie używam Honolulu z W7, ale ile można się trzymać jednego kosmetyku :))
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda na buzi :)
OdpowiedzUsuńbronzer chyba dla mnie ma za ciepły mocny odcień:) ale na Tobie wygląda pięknie:)
OdpowiedzUsuńzastanawiam się nad nim od dawna, ale pierwsze muszę wykończyć swoje 2 bronzery
OdpowiedzUsuń