Hej dziewczyny!
Dzisiaj mimo choroby udało mi się dotoczyć na Wrocławskie spotkanie blogerek i vlogerek urodowych :) Było bardzo sympatycznie i fajnie było w końcu poznać na żywo tyle osób z tego światka! Ja akurat zdjęć nie robiłam, ale myślę, że niedługo zaczną się pojawiać na blogach innych dziewczyn, ciekawa jestem, jak beznadziejnie wyszłam np. podczas przeżuwania kanapki czy spoglądania na przedstawicielki firm :P
mrugaczek dla Cammie :D |
Przechodząc do tematu posta - dziś mam dla Was makijaż w kolorze oliwki i złota. Podchodziłam do niego chyba z 3 razy, bo wykonałam go tak na szybko na co dzień, a potem chciałam odtworzyć go dla Was. Nie wiem czemu, ale nie wyszedł mi ani razu tak, żeby mnie satysfakcjonował. Przedstawiam więc Wam najbardziej dopracowaną wersję... ale wiem, że mogło być lepiej ;)
Dlaczego mech? Ponieważ główną rolę gra tu właśnie cień z paletki Sleek Au Naturel - Moss. Kolor jest bardzo fajny i często z niego korzystam w przeróżnych kombinacjach :) Dziś - w połączeniu ze złotem Inglota. Czas na tutorial:
Tradycyjnie zaczynam od nałożenia na powieki bazy pod cienie - akurat moja ostatnio ulubiona to DAX Cashmere.
Pierwszym krokiem jest zaakcentowanie zewnętrznego kącika i wyciągnięcie cienia nie co w 'kocie oko'. Niestety tutaj akurat ciemny, chłodny brąz lekko mi się zrolował na powiece, bo nie poczekałam, aż baza przyschnie :P Użyłam najciemniejszego koloru z trójki Inglota (tutaj dodam później numerek) :P
Następnie całą powiekę, od wnętrza do zewnętrza, pokrywam cieniem z palety Sleek Au Naturel - Moss. Korzystam przy tym z płaskiego, puchatego pędzla, lekko pomagając sobie palcem w roztarciu pigmentu na skórze.
Znów za pomocą brązu z Inglota rozcieram cień w górnej części i przyciemniam załamanie. Dodatkowo rozjaśniam łuk brwiowy jasnym beżem Glazel - H19.
Na dolną powiekę nakładam w roli bazy kredkę Glazel - czerń.
Po czym rozcieram ją za pomocą języczkowego pędzelka i cienia matowego Glazel - S46.
Czas na akcent na środku powieki. Nad tęczówką aplikuję odrobinę cienia w kremie z Essence z limitki New League, który posłuży mi jako 'klej' pod pigment.
Po czym aplikuje sypki pigment Inglot - 83. Najpierw delikatnie wklepuje go w cień w kremie, a następnie delikatnie rozcieram po bokach.
Za pomocą czarnego eyelinera Kryolan maluję na mokro kreskę. Moja jest lekko roztarta i zanikająca, nie chciałam stosować mocnego kontrastu.
Tuszuje rzęsy i pierwsza część looku gotowa! W takiej postaci, bez podkładu i dokończenia całości musiałam na chwilę wybiec z domu :D
Stworzyła się więc sama przy okazji wersja bardziej light. Fajny codzienny makijaż dla tych z Was, które lubią mocniej podkreślone oko.
Po 40 minutach wróciłam do domu i stwierdziłam, że nie wygląda to jeszcze źle i dokończyłam całość ;)
Dokleiłam po prostu sztuczne rzęsy KKcenterHK nr ES-A516. Na linię wodną zaaplikowałam wcześniej użytą kredkę Glazel.
Druga, mocniejsza wersja gotowa! :D Jak Wam się podoba? to już raczej makijaż typowy do wieczornego wyjścia, choć jeżeli nie przeszkadzają Wam tak mocne oczy - to idealny na co dzień ;)
I cała buźka :P Tym razem mam dziwną stylówę, bo po szybkim spacerze moja grzywka nie nadała się do układania, tym bardziej pozowania do zdjęć, musiałam więc ją jakoś poskromić. Poskromiłam ją czapką :P
Dajcie znać, jak Wam się podoba.
Mam też pytanie - czy byłybyście zainteresowane, gdybym założyła kanał na YT i nagrywała filmy z makijażami? Zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu i powoli przymierzam, ale nie wiem, czy jest sens - tyle tego teraz w sieci. Napiszcie, co sądzicie :)